Artykuły
Piłka nożna - po sezonie: A już byli skazani na spadek
Autor: MIECZYSŁAW MATCZAK.
Publikacja: Środa, 17 - Lipiec 2013r. , godz.: 11:48
Nic w Pogoni nie byłby w stanie zrobić nawet Mourinho - sądził po I rundzie były prezes klubu. A jednak to, co wydawało się niemożliwe osiągnął Dariusz Przybylski, który wraz z zespołem sprawił kibicom dużą niespodziankę i uratował dla Prudnika IV ligę.
Smutna piłkarska jesień Pogoni
Sytuacja Pogoni w tabeli IV ligi po rundzie jesiennej była skomplikowana i niezwykle trudna. Nasi piłkarze w 15 rozegranych spotkaniach zdobyli zaledwie 7 pkt, wygrali dwa spotkania, raz zremisowali i doznali aż 12 porażek. Pogoń jako jedyny zespół nie zdobył żadnego punktu w meczach wyjazdowych i strzelił rywalom tylko 2 bramki. O bardzo słabej grze naszej drużyny może świadczyć zerowe konto bramkowe aż w 9 grach. Pogoń w 5 przegranych spotkaniach na własnym boisku zdobyła tylko 1 bramkę, tracąc aż 10. Prudniczanie nie zdobyli żadnego punktu z trzema najsłabszymi zespołami: Ligotą Turawską, Łubnianami i Kietrzem, przy czym najbardziej przykra była porażka na własnym boisku z Ligotą, której było to jedyne zwycięstwo w całej rundzie. Nic też dziwnego, że kibice i sympatycy Pogoni byli zdziwieni i zaskoczeni tak słabą postawą swojej drużyny. Nawet najwięksi pesymiści nie przewidzieli takiego kryzysu zespołu, który mimo kadrowego osłabienia tworzyła jednak spora grupa bardzo dobrych piłkarzy. Prudniczanie już w pierwszych mistrzowskich spotkaniach robili wrażenie przemęczonych i zniechęconych do gry. Niemal w każdym meczu stwarzali nieliczne akcje ofensywne, pozwalali nawet słabszemu rywalowi narzucać własny styl gry i byli zupełnie bezradni w trudnych chwilach, jakie przeżywała drużyna. Zbyt kurczowe trzymanie się ustaleń taktycznych, głównie defensywnych i brak własnej inicjatywy w zależności od boiskowych wydarzeń powodował, że Pogoń miała ogromne problemy nie tylko ze zdobywaniem punktów, ale i bramek. Dwanaście przegranych spotkań, w tym z zespołami o przeciętnych umiejętnościach nawet na własnym boisku było uzasadnioną obawą kibiców nawet o dalsze losy klubu. Na domiar złego jeszcze większy niepokój wywoływały wypowiedzi byłego prezesa, który sądził, że nie widzi szans na lepszą i skuteczniejszą grę swoich piłkarzy. Z tymi piłkarzami twierdził J. Antoszczyszyn lepszych wyników nie osiągnie nawet najlepszy trener i to światowej klasy. Taka wypowiedż nie tylko krzywdziła tych piłkarzy, którzy przecież osiągali wcześniej dobre wyniki, ale dodatkowo pogarszała tak bardzo potrzebną w chwilach niepowodzeń atmosferę. Pogoń rundę jesienną zakończyła z dużymi stratami punktowymi do zespołów, które zajmowały bezpieczne lokaty w tabeli i niewielu wierzyło w szczęśliwe dla prudniczan zakończenie rozgrywek i utrzymanie się w IV lidze.
Nie zgasła iskierka nadziei
Po zakończonej rundzie jesiennej tliła się jednak iskierka nadziei na przełamanie nie spotykanego od dawna kryzysu w Pogoni. Pełny niepokoju, ale również wierząc w poprawienie wyników, po zakończeniu rundy jesiennej pisałem: "Sytuacja Pogoni w tabeli IV ligi jest niezwykle skomplikowana i trudna, ale uważam, że nie beznadziejna i jest iskierka nadziei na szczęśliwe zakończenie rozgrywek. Zawodnicy nie mogą jednak być przekonani, że nie są w stanie niczego już osiągnięć w tym składzie, o czym przekonywał były prezes." Przytoczyłem też dokonane zmiany na lepsze w Otmuchowie, który tylko dzięki zwycięstwu w Prudniku utrzymał się w IV lidze a w następnej rundzie był już głównym kandydatem do awansu do III ligi. Tym, którzy z ironicznym uśmiechem odbierali wyrażany optymizm przypomniałem, że w takiej samej sytuacji jak Pogoń byli wcześniej piłkarze z Lewina Brzeskiego. Olimpia po I rundzie na swoim koncie miała również 7 pkt i zajmowała ostatnie miejsce w tabeli. Skoro po ambitnej walce zespół z Lewina obronił się przed degradacją do niższej klasy, dlaczego takiej sztuki nie mogą dokonać prudniczanie? Poprawę trudnej sytuacji Pogoni upatrywano jedynie w koniecznych zmianach organizacyjno-szkoleniowych oraz wśród tych działaczy, którzy uważali, ze tylko ich wizja prowadzenia klubu i budowania pierwszego zespołu może dać oczekiwane wyniki. Kibicom trudno było zrozumieć, że przy tak fatalnej grze drużyny seniorów niektórzy działacze nie widzieli potrzeby dokonania jakiejkolwiek zmiany w sposobie prowadzenia zespołu, co wiązało się ze zmianą trenera.
Wymuszone, ale bardzo trafne zmiany
Już w połowie rundy jesiennej część rozsądnie myślących działaczy była przekonana, że poprawę w grze zespołu i ewentualnie obronę IV ligi może przynieść zmiana trenera, który uważał, że jedynie jego metody szkoleniowe są słuszne i mogą zapewnić dobre wyniki zespołu. Zauroczony pracą trenera był prezes klubu, który nie dostrzegał rozpadającej się i coraz gorzej grającej drużyny. Były prezes klubu nie widział najmniejszych potrzeb zmian organizacyjno-szkoleniowych i nie dopuszczał nawet myśli o zmianie trenera, którego uznał najlepszym szkoleniowcem w ostatnim 30-leciu Pogoni. Słaba gra naszych piłkarzy dziwiła tym bardziej, że takich warunków jak w minionej rundzie Pogoń nie miała od lat. Zatroskany losami zespołu burmistrz F. Fejdych zapewnił klubowi ponad 100 tys. dotacji, a przecież były jeszcze dodatkowe niemałe wpływy sponsorów i pomoc w różnej formie ze strony starosty. Dzisiaj nie ma już w Pogoni byłego prezesa i trenera, którego wcześniejszego zaangażowania i osiągnięć trudno nie docenić. Z dokonanych zmian i osiągniętych wyników w drugiej rundzie cieszą się najwierniejsi kibice, ale chyba najwięcej powodów do zadowolenia ma starosta R. Roszkowski, który przekonywał działaczy i nowego prezesa W. Kopterskiego, że tylko zmiany sposobu prowadzenia zespołu i wprowadzenie innych metod szkoleniowych dają nadzieję na poprawę trudnej sytuacji w klubie. Szkoda, że wśród różnych ocen tej propozycji były i takie: " Kpina i skandal, tymi słowami można określić to co kibicom funduje starosta" - napisał jeden z internautów. Nie zabrakło również innych nerwowych reakcji kibiców, którzy w ostrych słowach wyrazili swoje niezadowolenie, szczególnie po udzielonym wywiadzie przez nowego trenera: "Stek bzdur przygotowany przez nowego trenera i redaktora"- taką własną opinię wygłosił inny kibic. Ogromny niepokój budziła też postawa podburzanych zawodników, którzy zapowiadali bunt i rezygnację z gry jeśli dokonana zostanie zmiana szkoleniowca. Po burzliwej dyskusji z udziałem trenera i piłkarzy, w niemiłej atmosferze, nowy zarząd zadecydował, że jedyną słuszną decyzją będzie zmiana trenera i funkcję tę powierzył D. Przybylskiemu. Jak się okazało był to strzał w "dziesiątkę". Pogoń zyskała pod wodzą nowego trenera sporo na wartości i grała w rundzie rewanżowej na miarę możliwości oraz oczekiwań kibiców.
Zadziwiający wzrost piłkarskich umiejętności
Pogoń w rundzie rewanżowej uważana była za zdecydowanego kandydata do spadku i tylko najwierniejsi sympatycy klubu wierzyli, że losy zespołu jeszcze nie są przesądzone i jest nadzieja na szczęśliwe zakończenie rozgrywek. Wśród optymistów nie zabrakło nowego trenera D. Przybylskiego i prezesa W. Kopterskiego. Nieco zaskoczony i rozgoryczony przyjęciem w Prudniku trener D. Przybylski nie krył zdziwienia, że jeszcze przed podjęciem pracy w naszym klubie piłkarze nie darzą go zaufaniem.
- Pogoń przeżywa ogromne problemy i powierzono mi ratowanie zespołu, który zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z nikłymi szansami na pozostanie w IV lidze - mówił na pierwszym spotkaniu trener szkolący do tej pory trzecioligową Polonię Głubczyce.
Nowy szkoleniowiec był przekonany o tym, że z tym zespołem osiągnie zamierzony cel jakim było utrzymanie się w IV lidze, a w najgorszym wypadku zbuduje zespół, który zagwarantuje powrót do IV ligi po ewentualnym spadku. Po okresie przygotowawczym już od pierwszych meczów nasi piłkarze zadziwili kibiców bardzo dobrą grą popartą zadziwiającą skutecznością. Drużyna, która zdobyła w meczach wyjazdowych w całej rundzie jesiennej zaledwie 2 bramki nagle stała się najlepiej ofensywnie grającym zespołem w IV lidze i potrafiła nawet w meczach wyjazdowych zdobywać po 4 gole. W zespole zapanowała świetna atmosfera, gra dawała piłkarzom wiele radości, czego nie ukrywali po każdym meczu. Dobra postawa zespołu ściągała na stadion coraz więcej zadowolonych kibiców. Duża w tym zasługa trenera D. Przybylskiego, który spowodował, że piłkarze utożsamiają swoje cele z celami i taktycznymi założeniami trenera. Doświadczony szkoleniowiec przy dobrze opracowanych założeniach taktycznych w zależności od przeciwnika zostawił piłkarzom trochę swobody, własnej inicjatywy i możliwości wykazania się piłkarską pomysłowością. Stawiał przed nimi zadania dostosowane do ich możliwości i oddziaływał osobistym przykładem poprzez dostarczanie pewnych wzorów zachowania lub reagowania. Kibice z dużym zadowoleniem obserwowali też grę młodych piłkarzy - jeszcze juniorów, których pomimo tak trudnej i kłopotliwej sytuacji trener wprowadzał do zespołu seniorów. Z meczu na mecz spisywali się coraz lepiej, czynili stałe postępy i stawali się pełnowartościowymi członkami zespołu seniorów. Nie tak dawno taka propozycja wywołała niepotrzebną burzę i skłóciła piłkarskie środowisko, dzisiaj nawet najwięksi oponenci widzą korzyści nie tylko zespołu seniorów, ale również młodych piłkarzy, którzy czynią duże postępy i już interesują się niektórymi zamożniejsze, grające w wyższych ligach kluby. Dzisiaj Pogoń jest jednym z najlepszych zespołów w IV lidze i należy tylko żałować, że tak słabo nasi piłkarze spisywali się jesienią i z wprowadzeniem zmian czekano tak długo. Nasz zespół wiosną doznał tylko 3 porażek, zdobył aż 26 punktów i należał do najbardziej bramkostrzelnych drużyn. Uratowanie IV ligi dla Prudnika to niewątpliwie ogromna zasługa działaczy, trenera, a przede wszystkim piłkarzy, którzy potwierdzili swoje przywiązanie do barw klubowych i pozostali wierni Pogoni w najtrudniejszych chwilach. Sukces były jednak znacznie utrudniony, a może niemożliwy, bez wsparcia ze strony burmistrza F. Fejdycha, który udzielał klubowi nieocenionego wsparcia, starosty R. Roszkowskiego, radnych i całego życzliwego środowiska piłkarskiego, czego nie ukrywają również sami piłkarze.
Uzasadnione obawy przed nowym sezonem
Trener D. Przybylski wraz z nowym zarządem podjął się niezwykle ryzykownego zadania, jakim było uratowanie, znajdującej się w beznadziejnej sytuacji Pogoni. Cel został osiągnięty i całe prudnickie środowisko piłkarskie miało powody do radości. Po zakończeniu tak udanej rundy nasuwa się jednak pytanie: co dalej z Pogonią? Najbliższa przyszłość klubu budzi niepokój i uzasadnione obawy. Fatalna gra w rundzie jesiennej i niczym nie uzasadnione ogromne koszty związane ze szkoleniem spowodowały zrozumiałe zmniejszenie dotacji dla klubu aż o 26 tys. zł. Dla klubu, który ma 2 zespoły seniorów, rozgrywkach mistrzowskich 52 mecze, i grupy młodzieżowe również biorące udział w rozgrywkach taka strata uniemożliwi normalne funkcjonowanie. Pogoń osiągnęła bardzo dobre wyniki i swoją postawą udowodniła, że teraz zasługuje na zaufanie i wsparcie umożliwiające podnoszenie piłkarskich umiejętności i skuteczną walkę o utrzymanie się w IV lidze. W przyszłych rozgrywkach po planowanych reorganizacjach z IV ligi spadnie znacznie więcej zespołów i o utrzymanie się będzie niezwykle trudno. Trudno też przewidzieć czy niesprzyjająca pogoda będzie umożliwiać rozgrywanie mistrzowskich spotkań na boisku przy ul. Kolejowej. Obawy są uzasadnione, bo już dwukrotnie większa ulewa nie pozwoliła na rozegranie zawodów. Trudno przewidzieć też czy trener D. Przybylski będzie chciał dalej szkolić piłkarzy Pogoni. W klubie narasta coraz więcej problemów, w tym finansowych, które znacznie ograniczają możliwość realizacji zamierzeń szkoleniowych i budowania silnego zespołu seniorów, co może zniechęcić trenera do dalszej pracy w naszym klubie. Trudna sytuacja finansowa może spowodować zaniechanie szkolenia w młodszych piłkarskich grupach w Pogoni, bo i takie głosy się pojawiają. Byłoby to najgorsze z możliwych rozwiązań tym bardziej, że wydatki związane ze szkoleniem tych grup w stosunku do korzyści są prawie żadne. Na dziś nie wiadomo czy Pogoń w aktualnym składzie przystąpi do nowego sezonu i czy wszyscy młodzi piłkarze będą na stałe zawodnikami Pogoni. Wypożyczani na określony czas juniorzy mogą w każdej chwili zmienić barwy klubowe. Problemów przed nowym bardzo ważnym sezonem jest wiele, ale mamy nadzieję, że i tym razem piłkarze nie zawiodą i przysporzą swoim kibicom ponownie wiele radości.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Piłka Nożna - Pogoń Prudnik
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze