Artykuły
Wywiad: Obecnie NAWET MOURINHO nic by nie zrobił w Pogoni
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 21 - Listopad 2012r. , godz.: 11:55
Rozmowa z Jackiem Antoszczyszynem, prezesem piłkarskiej Pogoni Prudnik.
- Pogoń ugrała jesienią zaledwie siedem punktów i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Jak pan to wytłumaczy kibicom?
- Może zacznę od początku. Gdy przychodziliśmy z panem Irkiem (Kwokiem - przyp. red.) do Pogoni, klub był w ciężkiej sytuacji, było tylko dziewięciu zawodników "do grania". Zespół wzmocniliśmy juniorami z Pogórza (I-ligową Polonię przeniesiono do Prudnika), w międzyczasie szukaliśmy trenera. Funkcję szkoleniowca pierwszej drużyny chcieliśmy powierzyć panu Rzehakowi, lecz nie wyraził naszą propozycją zainteresowania. Wkrótce potem zaczęliśmy współpracę z panem Sierakowskim i rozpoczęła się budowa zespołu. Na tamten czas udało się stworzyć mocną kadrę, choć szczupłą (16 zawodników). Niestety, przed obecnym sezonem wszystko się posypało. Jedni piłkarze wyjechali za granicę, inni leczyli kontuzje. Rozglądaliśmy się za następcami, ale nie jesteśmy na tyle silnym finansowo klubem, żeby ściągać graczy z zewnątrz. A nasi uzdolnieni juniorzy potrzebują jeszcze trochę czasu, żeby móc stanowić o sile drużyny seniorskiej.
- Wyjazdy i kontuzje to jedyne powody odejścia z zespołu podstawowych zawodników?
- Tak. Uprzedzając kolejne pytanie, chłopcy byli i są zadowoleni z pracy trenera.
- W trakcie wyjątkowo słabej rundy zarząd nie rozważał zmiany trenera?
- Owszem była proponowana taka opcja przez część zarządu. Jednak po przeanalizowaniu "za" i "przeciw" ustalono, że do końca rundy drużynę prowadził będzie obecny trener. Na chwilę obecną nawet jakby Mourinho przyszedł do Pogoni, to by nic nie zrobił. Nie ma materiału. Nie widzę w Prudniku trenera, który mógłby wziąć tę drużynę i z nią powalczyć. Z szacunkiem do każdego, ale Pogoń nie miała takiego szkoleniowca jak pan Sierakowski przez co najmniej 20-30 lat.
- A Mieczysław Matczak?
- Pan Matczak jest trenerem "starej daty", a piłka nożna, tak jak zresztą wszystkie dyscypliny, mocno poszła do przodu. Obawiam się i były głosy, że trudno by mu było nawiązać wspólny język z zawodnikami.
- Czy prawdą jest, że w kontrakcie zawarto klauzulę, która daje panu Sierakowskiemu prawo do odszkodowania w przypadku przedterminowego zerwania umowy?
- Nie, to nie prawda. Umowa została podpisana na zasadzie partnerskiej, w każdej chwili każda ze stron może ją rozwiązać bez ponoszenia konsekwencji.
- Jesteście przygotowani na wypadek, gdyby Waldemar Sierakowski sam złożył rezygnację?
- Pan Sierakowski jest prawdziwym facetem i mimo słabej jesieni piłka wciąż jest w grze, a on nie zwykł odpuszczać w "połowie meczu" i wyraża chęć dalszej współpracy.
- Ile zarabia trener Sierakowski?
- Obecnie 1.500 zł netto miesięcznie. Do tego dochodzą koszty dojazdów (z Opola - red.).
- Piłkarze też są wynagradzani?
- Tak, otrzymują stypendia sportowe w wysokości od 300 do 1.000 zł za rundę, w zależności od uczestnictwa w treningach i osiąganych wyników.
- Ile wynosi dotacja klubu z budżetu gminy?
- W tym roku dostaliśmy 108 tys. zł. Wszystkie dane są jawne i można o nich przeczytać na stronach Urzędu Miejskiego.
- Jaka kwota interesuje zarząd na przyszły rok?
- Chcielibyśmy dostać więcej, żeby móc pozyskać zawodników. Niemniej jednak zadowoli nas dotacja na podobnym poziomie, czyli ok. 110 tys. zł.
- A liczy się pan z tym, że samorząd może wam obciąć dotację ze względu na koszmarne wyniki?
- Oczywiście. Może tak być. Burmistrz ma do tego pełne prawo.
- Fundusze z gminy chyba nie są jedynym źródłem utrzymania klubu?
- Nie. W tamtym roku pozyskaliśmy od sponsorów ok. 36 tys. zł. W tym, niestety, dużo mniej.
- Macie jakąś koncepcję, jak zawalczyć o utrzymanie?
- Jest pomysł, żeby wspomóc się zawodnikami Odry Opole, z którą Pogoń prowadzi partnerską współpracę. Chcielibyśmy wypożyczyć dwóch, trzech graczy spośród tych, którzy nie łapią się do podstawowej kadry Odry. Rozmowy trwają. Największy problem mamy z obsadzeniem środka pomocy. Potrzeba nam piłkarza, który będzie kreował grę i dogrywał dokładne piłki do napastników.
- Ile potrzeba pana zdaniem punktów na wiosnę do upragnionego celu?
- Z naszych obliczeń wynika, że w rundzie wiosennej musimy zdobyć w granicach 25-28 punktów, by myśleć o pozostaniu w IV lidze.
- Jest pan zwolennikiem połączenia Pogoni i Sparty?
- Dobrze by było, tylko że jeden klub nie podoła temu wyzwaniu. Na chwilę obecną nie jesteśmy nawet organizacyjnie przygotowani. Mamy w tej chwili w klubie pięć zespołów i na ten moment jest to optymalne rozwiązanie.
- Podtrzymuje pan wcześniejsze stanowisko, iż współpraca Pogoni ze Spartą układa się bez zarzutu?
- Współpraca z Mariuszem (Półchłopkiem - red.) układa się coraz lepiej. Pół roku temu przekazano nam bodajże czterech juniorów, wkrótce trafią do nas kolejni.
- Panie prezesie, jak to było z tymi rzekomymi groźbami Mariusza Półchłopka wobec działaczy Pogoni?
- Żadnych gróźb nie było. Swego czasu była sytuacja, że pan Mariusz ostrzegł nas, że jeżeli będziemy skakać sobie do gardeł, to gmina może nam obciąć środki. Tyle.
- Dzięki jego zabiegom i kontaktom z burmistrzem?
- Nie, absolutnie. Takie słowa z jego ust nigdy nie padły.
- Dziękuję za rozmowę. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Piłka Nożna - Pogoń Prudnik
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze