Artykuły
Świerki w Prudniku: Zielenią zajmują się dyletanci
Autor: ANDRZEJ SKUP.
Publikacja: Piątek, 2 - Listopad 2012r. , godz.: 09:36
Ani ZBK, ani Gmina i jej spółki, ani Starostwo w Prudniku nie zatrudniają chociaż jednego pracownika, który potrafiłby zdiagnozować stan zdrowotny drzew i w porę podjąć właściwe kroki, aby drzewa ratować.
Świerki, to dla wielu osób po prostu choinki. Kojarzą się ze świętami, święta z prezentami, w sumie świerk kojarzy się przyjemne. Dla przyrodników, a szczególnie leśników świerk pospolity, to jeden z podstawowych gatunków lasów górskich oraz lasów południowej i północno-wschodniej części kraju. Po sośnie jest najliczniej występującym u nas gatunkiem iglastym. Zajmuje ok. 6 proc. powierzchni lasów, co nie oznacza, że wszędzie, gdyż w strefie naturalnego występowania miejscami stanowi nawet większość. W nadleśnictwie Prudnik dominuje na powierzchni ponad 1400 hektarów. Obszar Polski środkowej, biegnący skośnie pasem od części województwa lubelskiego i Niziny Podlaskiej przez Nizinę Mazowiecką, Wielkopolskę do Pomorza włącznie jest obszarem bezświerkowym. W lasach świerk, podobnie jak jodła, występuje rzadko. Częściej spotyka się go w ogrodach, gdzie wymaga większej pieczołowitości, gdyż rośnie tam posadzony przez człowieka wbrew naturze. Obszar naturalnego występowania tego gatunku wiąże się z wysokimi wymaganiami klimatycznymi, szczególnie w stosunku do wilgotności powietrza i wody opadowej, która w górach i w północno-wschodniej Polsce jest najwyższa. Odpowiednia ilość wody w glebie jest niezbędna, gdyż świerk ma wyjątkowo płytki system korzeniowy. Drugim wyróżnikiem jest czyste powietrze - świerk pospolity źle znosi zanieczyszczenia powietrza, szczególnie zanieczyszczenia gazowe. W każdym przypadku dla prawidłowego rozwoju świerk, jak i pozostałe gatunki lasotwórcze wymaga gleby o odpowiedniej kwasowości i związanego z tym właściwego dla gatunku ekosystemu. W Polsce świerk pospolity uprawiany jest zasadniczo w lasach i parkach. W miastach częściej spotkać można kilka innych gatunków świerków, najczęściej są to świerki kłujące i serbskie oraz wiele odmian karłowych, w tym udziwnione formy świerka pospolitego będące efektem majstrowania w genach.
Ponad 10 ton
Świerk pospolity (Picea abies) podobnie jak jodła jest wśród iglaków gatunkiem osiągającym znaczne rozmiary, szczególnie wysokość. W górach, w okolicy Wisły i Istebnej sięga nawet 45 m. Obwód pnia świerków w Polsce może sięgać 500 cm, czyli prawie tyle, ile posiada najgrubszy dąb w Prudniku. Ciekawostką jest to, że do zalesień sadzonki tych świerków chętnie kupowane są przez Skandynawów, którzy przecież na brak lasów świerkowych nie narzekają. W optymalnych warunkach świerk żyje do 350 lat, niegdyś nawet 500, a jeden z największych w kraju okazów rósł niedaleko, bo w Strzelcach Opolskich. Posiadał obwód pnia ok. 450 cm, wiek szacowany na 340 lat i masę ponad 10 ton. W porównaniu do masy gatunków liściastych nie są to osiągi imponujące. Świerki wytwarzają pień zwany przez leśników strzałą, czyli pień zbieżysty, a zatem o mniejszej miąższości, niż pień drzew liściastych. Mimo to, jest to ilość drewna, z której z jednego drzewa daje się wykonać konstrukcję całego domu. W praktyce optymalną porą wycinania świerków w lesie jest wiek poniżej 100 lat. Podkreślam: w lesie, gdyż na terenach zurbanizowanych, czyli posadzonych w zupełnie innym celu, świerki powinny rosnąć w dobrym zdrowiu jak najdłużej.
Świerk to nie modrzew
Świerki rosnące w wysokich górach (dla Górali smreki), gdzie opadów jest znacznie więcej, aby nie połamać się pod naporem śniegu, przystosowały się do tamtejszych warunków wytwarzając gałęzie nie poziomo, jak na naszym terenie, a gałęzie o pędach zwisających. Igły utrzymują się na drzewie nawet 8 lat, są zawsze zaostrzone, kłujące, osadzone szczotkowato na szorstkich pędach. Ostro zakończone są również łuski szyszek. Zdawałoby się, że nie można pomylić tego z modrzewiem, który w odróżnieniu od świerka, zrzuca igły na zimę corocznie, igły ma miękkie, wyrastające w pęczkach na krótkopędach osadzonych w odstępach na miękkich pędach, a szyszki są małe tępo zakończone. Informację tę podaję dla prudnickich urzędników, dla których świerk, to to samo co modrzew (!) i dlatego, zamiast modrzewia, na które otrzymali pozwolenie na usunięcie, wyrżnęli świerka, bez pozwolenia. Oczywiście kary nie zapłacili, bo nadal uważają, że świerk to modrzew. Panie Starosto! był to świerk, o czym Pana urzędnicy byli przeze mnie poinformowani, a mimo to decyzji w tej sprawie nadal nie ma.
Był sobie świerk w koszarach
Niestety ten charakterystyczny dla naszych lasów gatunek wymaga szczególnego traktowania. Niestety, gdyż niejednokrotnie bywa to trudne. Jest gatunkiem wrażliwym na nagłe odsłonięcia - powinien zatem rosnąć w ocienieniu bocznym, a jeśli rośnie od młodości na powierzchni otwartej - nie powinien być podkrzesywany (rosnąć bez wycinania gałęzi ocieniających pień). Płaski system korzeniowy wyklucza obniżanie w jego sąsiedztwie poziomu gruntu, o czym nasi urzędnicy też nie wiedzą i doprowadzili do śmierci przepięknego świerka, który rósł na terenie koszar (ul. Legionów). Nie znosi nagłych zmian sąsiedztwa powodujących zmianę kierunku przeważających wiatrów. Leśnicy pilnują jak oka w głowie kierunku cięć unikając tworzenia w lesie luk, w które może wedrzeć się wiatr. W Prudniku na Placu Wolności rosły niegdyś również świerki pospolite. Po ogłowieniu (pozbawieniu koron) otaczających plac lip świerki wywróciły się. Czy ktoś to skojarzył ze zmianą siły wiatru? Podobny skutek można osiągnąć stawiając zmieniający kierunek wiatrów wysoki budynek.
Trudne życie w mieście
W miastach świerków pospolitych mamy coraz mniej. Rosnąc swobodnie są wycinane, gdyż nie mieszczą się w ciasnej zabudowie miasta lub wchodzą w kolizje z napowietrznymi liniami elektrycznymi. Ponieważ świerki wymagają gleby żyznej, wilgotnej i oczywiście przepuszczalnej - zamierają wskutek fatalnego dla tego gatunku siedliska. Dla płaskiego systemu korzeniowego utwardzone nawierzchnie chodników, jezdni i placów utrudniają rozwój korzeni, między innymi z powodu odcinania korzeniom dostępu do tlenu.
Kolejnym powodem wymierania w miastach świerków jest ich mała odporność na choroby i ogromna ilość wrogów ze świata owadów (głównie wielu gatunków z rodziny korników). Najgroźniejsze są szkodniki zwane szkodnikami wtórnymi, czyli te, które opadają drzewa już wcześniej osłabione, np. rosnące w niekorzystnych warunkach siedliskowych, a szczególnie egzemplarze z gołymi lub przerzedzonymi koronami, wystawionymi na działanie słońca. Szkodniki wtórne dobijają świerki i po przepoczwarczeniu się przenoszą się na kolejne drzewa. Opanowują skutecznie drzewa osłabione, gdyż drzewa zdrowe zwykle potrafią przed tymi szkodnikami obronić się np. zalewając owady żywicą. W sprzyjających warunkach, a do takich należy np. upalne lato jakie mieliśmy tego roku, niektóre korniki wyprowadzają w jednym sezonie nawet kilka generacji. W prudnickim parku został tylko jeden fragment drzewostanu świerkowego. Są to świerki w południowym skraju na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Staszica. Świerki rosnące w dwóch dużych grupach od strony ulicy Parkowej zostały wycięte nieomal doszczętnie, zostały chyba 3 czy 4 sztuki.
Kto ratuje drzewa
Dlaczego o tym piszę? Otóż ani ZBK, ani Gmina i jej spółki, ani Starostwo w Prudniku nie zatrudniają chociaż jednego pracownika, który potrafiłby zdiagnozować stan zdrowotny drzew i w porę podjąć właściwe kroki, aby drzewa ratować. Gmina nie zatrudnia pracownika, który potrafiłby zaprojektować utrzymanie zieleni miejskiej, opracować przyzwoitą specyfikację przetargową, a po wybraniu wykonawcy nadzorować jego pracę. Żadna z wykonujących prace w zieleni miejskiej firm nie zatrudnia fachowców. Mało tego, projekty zieleni zlecane są i odbierane przez urzędników posiadających zawody odległe od architektury krajobrazu, a później realizowane bez fachowego nadzoru i odbierane bez udziału ogrodników terenów zieleni. Czyli bywa, że od projektu do odbioru robót, zielenią zajmują się dyletanci. Tłumaczenie tego stanu brakiem środków finansowych jest oczywistą nieprawdą - środki są, tylko miasto przyjęło inne priorytety ich wydawania. Efektem braku wydziału zajmującego się terenami zieleni jest np. zieleniec przy ulicy Armii Krajowej. Zapraszam do obejrzenia skarpy od strony targowiska i na równoległą do chodnika alejkę z wnękami na drzewa. Przy tym żadna kupiona za duże pieniądze katalpa nie została posadzona na tym zieleńcu zgodnie ze sztuką, a wszystkie przesadzone stamtąd zdrowe robinie uschły. W trawniku, próbując przebić się przez dominujące na zieleńcu chwasty, trawy stanowią mniejszość. Kosić trawnika też nie ma kto?
Tragiczne urzędolenie
To wszystko pestka w porównaniu do tragicznego urzędolenia w sprawie świerków. Konsylium złożone z urzędników Gminy, Starostwa i ZBK dumało przy martwym świerku, zniszczonym w wyniku wycięcia przez miasto jego korzeni i wydumało, że to jednak nie świerk a modrzew (bo ma jakieś takie małe szyszki!). W oparciu o te przekonanie urzędniczki Starostwa Powiatowego wrobiły Starostę w podpisanie bzdury - pozwolenia na usunięcie nieistniejącego drzewa. Przy okazji informuję mieszkańców naszego powiatu, że zgodnie z art. 4 Ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (Dz. U. z 2008 r. Nr 199, poz. 1227), każdy ma prawo do informacji o środowisku i jego ochronie. Czyli widząc przypadki niszczenia środowiska, każdy może zwrócić się, według kompetencji, do gminy lub starostwa i żądać wyjaśnień mimo, że mnie takich wyjaśnień na razie odmówiono.
Nie mogą decydować ignoranci
Na zieleńcu przy cmentarzu od strony ul. Kościuszki korniki wykończyły kilka świerków rosnących wzdłuż alejki biegnącej od strony miasta w kierunku bramy cmentarnej. Ponieważ nikt z urzędu gminy tego nie zauważył, administracja cmentarza zgłosiła we wrześniu konieczność natychmiastowego usunięcia opanowanych przez korniki drzew. Po to, aby uchronić pozostałe świerki. W odwecie urzędnicy polecili wyciąć wszystkie świerki ze zdrowymi włącznie! 10 ostatnich zdrowych rosnących na tym zieleńcu świerków poszło pod topór! Czy to złośliwość, czy głupota? Konieczność szybkiego usunięcia zasiedlonych przez korniki drzew wynika z biologii tych owadów w celu ochrony pozostałych świerków, bo obumarłym drzewom nic już nie pomoże. Pełny rozwój od złożenia jaj, poprzez rozwój larw, przepoczwarczenie się i wylot owadów doskonałych w upalne lato przebiega w okresie ok. dwóch miesięcy i wtedy wyprowadzają w roku dwa pokolenia. Drugie kończy się we wrześniu do początku października. Świerki były zasiedlone przez co najmniej trzy gatunki tych owadów, które znajdowały się w różnych stadiach rozwojowych drugiego pokolenia. Z tego powodu reakcja musiała być natychmiastowa. Urzędnikom wycięcie drzew zajęło 30 dni! Jak to możliwe, żeby decyzje związane z ochroną środowiska zależały od ignorantów? Pewnie bym o tym nie pisał, ale to moje miasto. Chcę się w nim czuć dobrze w zadbanej, godnej współczesnych czasów zieleni. Wykonując zawód arborysty nie chcę się wstydzić za głupawe decyzje urzędników. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Kategoria: Zieleń
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze