Artykuły
Dyskusja wokół drzew: Krzewy nie zastąpią drzew
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 22 - Styczeń 2014r. , godz.: 11:22
Nie można wycinać drzew tylko dlatego, że są stare i stoją przy drodze.
Podczas grudniowej sesji Rady Miejskiej w Prudniku naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Szymon Kroczak odpowiedział radnej Elżbiecie Kitajgrodzkiej na interpelację dotyczącą - uogólniając - stanu drzew przydrożnych na terenie gminy. Radna wspominała o dwóch niebezpiecznych zdarzeniach drogowych z ostatnich miesięcy, kiedy to drzewa spadły na przejeżdżające ulicami samochody (Powstańców Śl., Kościuszki) i kłopotami właścicieli z uzyskaniem odszkodowań (bo nie ma według ubezpieczycieli winnych).
- Przegląd drzewostanu na terenie gminy Prudnik na działkach nie będących w zarządzie gminnych jednostek przeprowadzają pracownicy Urzędu Miejskiego - odpowiadał naczelnik, podkreślając że przegląd nie jest równoznaczny z ekspertyzą, którą przeprowadza biegły - specjalista w dziedzinie dendrologii, dodając że koszt takiego badania dla jednego drzewa to kwota rzędu kilkuset złotych lub więcej.
Drzewa na działkach gminnych oceniane są metodą wizualną: - Na tej podstawie składane są wnioski o wydanie zezwolenia na usunięcie drzew kierowane do starosty prudnickiego lub opolskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w przypadku usuwania drzew z obiektów wpisanych do wojewódzkiego rejestru zabytków. Drzewa zagrażające bezpieczeństwu są usuwane sukcesywnie w ramach przewidzianego budżetu, sam wiek drzew nie jest przesłanką do ich usuwania - wyjaśniał naczelnik Kroczak. - Oczywiście bezsprzecznym jest fakt, że drzewa zagrażające bezpieczeństwu powinny być usuwane, jednak zagrożenie to powinno mieć charakter rzeczywisty a nie hipotetyczny. Każde drzewo, nawet te odznaczające się bardzo dobrą kondycją zdrowotną, może w wyniku anomalii pogodowej, takiej, jak gwałtowne wichury, ulec złamaniu czy wywrotowi.
Dalej naczelnik mówił, że nie można wycinać przydrożnych drzew tylko dlatego, że są stare, dodając że stanowią one cenne krajobrazowo, przyrodniczo i kulturowo elementy otoczenia, zwłaszcza w miastach, gdzie "presja rozwoju zabudowy zagrania coraz większą przestrzeń".
- Zachowanie jak największej ilości zieleni w miastach w dobrej kondycji leży w szeroko rozumianym interesie społecznym. Usuwanie sędziwych okazów i zastępowanie ich niskopiennymi lub iglastymi drzewkami lub krzewami ozdobnymi nie jest do końca trafionym pomysłem. Na przykład posadzenie nawet kilku tak ostatnio lubianych żywotników, tui, czy małych klonów kulistych, nigdy nie zastąpi okazałych lip lub dębów. Nowe nasadzenia w mieście nie zawsze się przyjmują, a jeśli nawet, to szanse na zastąpienie usuwanych drzew, mają dopiero po kilkunastu lub kilkudziesięciu latach.
Naczelnik odwołał się do prawa miejscowego (uchwały rady miejskiej), w którym jest mowa o konieczności zachowania istniejących terenów zielonych oraz przy nasadzeniach korzystania z roślinności rodzimej, charakterystycznej dla sudeckiego przedgórza.
Naczelnik odniósł się również do wspomnianych przez radną Kitajgrodzką zdarzeń drogowych (w obu przypadkach drzewa nie rosły na działkach gminnych, stąd samorząd nie był stroną w postępowaniu): - W obowiązującym systemie prawnym nie ma autonomicznych rozwiązań dotyczących naprawy szkód wywołanych przez drzewa lub krzewy, w związku z powyższym stosowane są ogólne przepisy wynikające z prawa cywilnego - mówił naczelnik rozważając kwestię ewentualnej winy (lub niewinności) spoczywającej na właścicielu nieruchomości (lub zarządcy), na którego terenie znajdowały się drzewa.
Zgodnie z wnioskiem radnej do ZBK, PTBS, Spółdzielni Mieszkaniowej, Starostwa Powiatowego, GDDKiA wysłane zostaną pisma (lub już zostały wysłane) z pytaniem, w jaki sposób dokonują oni przeglądów drzew oraz prośbą o przeprowadzenie przeglądów, wykonanie prac pielęgnacyjnych drzew wraz z usunięciem tych, które zagrażają bezpieczeństwu.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Zieleń
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze