Artykuły
Problem z zabytkami: Kto przygarnie pałac w Kazimierzu?
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 12 - Grudzień 2013r. , godz.: 10:15
O ile gmina Głogówek może poszczycić się zabytkami sakralnymi na wysokim poziomie, o tyle kwestia świeckich zamków i pałaców wciąż nie przedstawia się zbyt dobrze. Postanowiliśmy, po półtorarocznym okresie przerwy, wrócić do tematu pałacu w Kazimierzu. Czy coś się zmieniło? A jeśli tak, to czy na lepsze?
Sytuacja wielu zamków i pałaców (nie tylko w gminie Głogówek) jest nieciekawa, można powiedzieć - patowa. Rzecz wygląda tak, iż zazwyczaj samorządu nie stać na odnowienie takiego zabytku - jest to zwykle wydatek rzędu dziesiątek, a nawet setek milionów. Mówimy więc o kwotach częstokroć równoważących (czy niejednokrotnie nawet przekraczających) całoroczny budżet danej gminy. Z pozyskaniem środków zewnętrznych też nie jest tak łatwo, gdyż nawet w przypadku złotonośnego projektu, podmiot, który go składa, musi zagwarantować wkład własny. W przypadku tak dużych kwot jak te, których potrzeba do gruntownego remontu zamku czy pałacu, nawet dwudziesto- lub trzydziestoprocentowy wkład to już sporo. A poza tym, jest wiele innych potrzeb, w gruncie rzeczy ważniejszych niż zabytki. Zbytnie poświęcenie gminy na rzecz ratowania zamku czy pałacu uznane byłoby za rozrzutność, zwłaszcza, że tyle dróg dziurawych, tyle szkół i domów kultury niewyremontowanych i tyle obiektów sportowych niedostosowanych do wymogów dnia dzisiejszego. No i jeszcze jedno - w najbliższych latach nie szykuje się wcale coś, co można by nazwać hojnym rozdawnictwem środków unijnych na lewo i prawo.
Jedyna droga - droga sądowa
Zwykle samorządy pokładają nadzieje w prywatnym inwestorze. Na ogół niestety oczekiwania te okazują się płonne. Tak było w przypadku zamku w Głogówku. Mimo, iż jego prywatny właściciel zobowiązał się w umowie do sukcesywnego wykonywania prac na obiekcie (w określonych terminach), nie dotrzymał słowa, przez co zamek popadał w jeszcze większą ruinę. Co więcej, odzyskanie zabytku od prywaciarza wcale nie okazało się łatwe. Po wielu bojach sądowych i sztuczkach prawnych stosowanych przez właściciela, gminie udało się odzyskać budowlę. Burmistrz Andrzej Kałamarz podkreślał już kilkakrotnie, iż tym razem będzie bardziej ostrożny, zaś jego celem jest raczej partnerstwo publiczno-prywatne, którego ważną częścią składową jest to, iż zamek stanie się w pełni własnością prywaciarza dopiero wtedy, gdy ten wykona w nim określone prace.
Jeśli zaś chodzi o pałac w Kazimierzu (wsi w południowej części gminy Głogówek), rzecz wyglądała podobnie. Obiekt ten został odzyskany drogą sądową od prywatnego właściciela, jeszcze za czasów poprzedniego burmistrza Głogówka Jana Menclera. Pałac był wtedy w rękach prywatnych przez okres 15 lat, ówczesny właściciel otrzymał ten (eklektyczny pod względem architektonicznym) budynek w ramach rekompensaty za mienie zabużańskie. Burmistrz nie był jednak zadowolony ze sposobu obchodzenia się z pałacem.
Pierwsze skojarzenie - hotel i gastronomia
Od 2005 roku trzykondygnacyjny, XIX-wieczny obiekt już nieraz wystawiany był na sprzedaż. Nie znalazł się jednak nikt gotowy, by ponieść koszt kilkuset tysięcy złotych i wejść w posiadanie zabytku. Z jednej strony - trudno się temu dziwić. Kazimierz nie leży bowiem przy głównych szlakach komunikacyjnych. To wieś trochę na uboczu. Najlepszy dowód, iż sołtys wsi Irena Lesiak narzekała kiedyś na to, iż w przelotowej miejscowości, Szonowie nie znajduje się drogowskaz z napisem "Kazimierz". Z drugiej jednak strony to wieś ładnie położona i posiadająca ciekawą historię, tradycję, a także jak najbardziej współczesną kulturę. Działa tam bardzo prężnie koło gospodyń wiejskich, które zasłynęło m.in. opatentowaniem biszkoptowego jeża w czekoladzie. Smakowite zwierzątko jest wizytówką wsi, a co za tym idzie - kojarzy się także z gminą.
Jakiego rodzaju działalność mogłaby zafunkcjonować w takim pałacu? Zwykle pierwsze ludzkie skojarzenie, co do wykorzystania tego rodzaju miejsc, to hotel lub gastronomia (przekonaliśmy się o tym, robiąc sondę uliczną w sprawie głogóweckiego zamku). W grę wchodzą jednak także inne opcje. W związku z faktem starzenia się społeczeństwa, polski rynek powoli przygotowuje się do zagospodarowania potrzeb seniorów (gdyby jeszcze emerytury były tak wysokie, by ludzie starsi mogli swobodnie korzystać z życia lub NFZ na tyle hojny, by refundować pobyty tu i tam...). Z informacji, które uzyskaliśmy od burmistrza sąsiedniej gminy, Białej, wiemy, iż w tamtejszym zamku (który także świeci pustkami, choć ma prywatnego właściciela) planowano kiedyś zorganizowanie domu pogodnej jesieni. O pomysł zawsze łatwiej niż o jego realizację. Do możliwych koncepcji, dodajmy np. uzdrowisko, spa itd.
Zbieracze i szperacze
Z informacji, które uzyskaliśmy z Urzędu Miejskiego w Głogówku, wynika, iż wkrótce ma odbyć się spotkanie z potencjalnym inwestorem zainteresowanym pałacem w Kazimierzu. Na razie nie dowiedzieliśmy się, co ów inwestor planuje, jednak już teraz życzymy jemu i gminie jak najlepiej, gdyż dobra współpraca pomiędzy obydwiema stronami to w tym przypadku skarb. Każda taka inwestycja jest szansą na ożywienie ruchu turystycznego w okolicy, a także danie dodatkowego bodźca lokalnej gospodarce. Z doświadczenia bowiem wiadomo, że wiele firm współpracuje z innymi podmiotami na rynku, np. transportowymi, gastronomicznymi itd. W życiu fukcjonuje bowiem zasada naczyń połączonych, na różnych płaszczyznach.
Póki co, gmina Głogówek - jako aktualny właściciel kazimierskiego pałacu - zmuszona jest zabezpieczać obiekt. Przeszło półtora roku temu, gdy ostatnio poruszaliśmy temat tego zabytku, pretekstem do jego podjęcia było pismo wystosowane do władz gminy przez Iwonę Solisz, wojewódzkiego konserwatora zabytków. Wezwała ona do zabezpieczenia drzwi i okien przed wtargnięciem nieproszonych gości, a także poprawę stanu dachu.
Tu można przywołać jako przykład zamek w Chrzelicach, kiedy to nienaprawianie dachu przyczyniło się do zawalenia całej ściany, zaś niedostateczne zabezpieczenie przed intruzami spowodowało wzmożoną aktywność samorodnych, nielegalnych zbieraczy i szperaczy.
Więcej szczęścia?
Wracając jednak na grunt głogówecko-kazimierski, burmistrz Andrzej Kałamarz zastosował się do wskazań konserwatora. Jeśli zaś chodzi o czynności dopełnione w kończącym się roku, dowiedzieliśmy się z Urzędu Miejskiego, iż "wykonywane były prace zabezpieczające okna i drzwi, aby uniemożliwić wejście do budynku". Czekamy na dalszy rozwój akcji.
Warto też odnieść się do jeszcze jednego aspektu całej sprawy. Czasem można usłyszeć zarzuty, że ta czy inna gmina koncentruje się na przeszłości (czytaj: na zabytkach), podczas, gdy "świat idzie do przodu". Owszem, zapominanie o historii to jeden ze znaków naszych czasów, wcale nie chwalebny. Przy okazji tego argumentu zabytkowych sceptyków warto przytoczyć - ponownie - przykład zamku w Chrzelicach i planów, które odnośnie tego obiektu posiada warszawska Fundacja "Ortus". Chodzi o stworzenie multimedialnego centrum dialogu kultur, połączenie tradycji z nowoczesnością. Jednym z przejawów takiego podejścia miałoby być stworzenie cyfrowego archiwum. Niestety realizacja projektu znajduje się - no właśnie - pod dużym znakiem zapytania. Oby Głogówek miał więcej szczęścia w przypadku swoich zabytków.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Ochrona zabytków
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze