Artykuły
Środowisko: Ludzie śmiecą na potęgę
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 9 - Maj 2012r. , godz.: 10:56
Problem wyrzucania śmieci byle gdzie, cieszy się niesłabnącą popularnością. Jak temu zaradzić? - pytamy wójta Mariusza Kozaczka oraz Arkadiusza Winnika, dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Lubrzy.
Mariusz Kozaczek: Cóż można poradzić na akty - prawie że - wandalizmu? Ludzie śmiecą na potęgę! Moim zdaniem polityka państwa jest w tym pomocna. Człowiek nie ma pieniędzy i zaczyna kombinować. W Polsce tradycją jest to, że zawsze szuka się jakiegoś wyjścia. Co można zrobić z kimś, kto weźmie i podrzuci worek do rowu? Niemożliwe jest kontrolowanie wszystkich dróg w gminie. Ale skończy się pewnie na tym, że ktoś będzie musiał chodzić i pilnować. Bywa, że ludzie wyrzucają śmieci z samochodów, ale zdarza się też, że wsypują je do nieswojego kontenera (przykład z Prudnika).
Bartosz Sadliński: Pewien mieszkaniec gminy podzielił się ze mną pomysłem zrobienia monitoringu na polnej drodze...
Mariusz Kozaczek: Tylko do czego my zmierzamy? Do tego, żeby kontrolować wszystko, co popadnie? To już zaczyna przypominać inwigilację! Na chwilę obecną nie mamy jeszcze monitoringu (poza oczywiście) wnętrzami budynków. Jeżeli mielibyśmy zgłoszenia, że śmieci wywozi się w kółko w to samo miejsce, moglibyśmy postarać się o większą kontrolę konkretnie tej lokalizacji. Tyle, że to jest wszystko chore...
Arkadiusz Winnik: Trzeba też pamiętać o tym, że nasza społeczność jest w znaczącym stopniu zubożała. Wielu osobom brakuje środków na należyte zabezpieczenie swoich potrzeb. Szukają oszczędności, gdy tymczasem - koniec końców - i tak gmina traci pieniądze na koszty sprzątania śmieci. Podejrzewam też, że ludzie, którzy wyrzucają je na naszym terenie, to w większości osoby przejezdne. Mieszkańcy gminy raczej nie chcieliby zaśmiecać swojego podwórka. Myślę, że problem dotyczy też tych, którzy albo nie mają głowy do tego, żeby podpisać umowę z firmą, albo też częstotliwość wywożenia ich kubłów jest zbyt niska, nieproporcjonalna do produkcji odpadów. Bywa, że ktoś ma zarejestrowany tylko swój prywatny pojemnik i do niego wrzuca śmieci z firmy. Problem w tym, że nie zawsze dowiezie je na miejsce.
Bartosz Sadliński: A jak pan wyjaśni np. to, że ktoś wyrzuca łóżko na leśnej polanie?
Arkadiusz Winnik: Każda z gmin jest zobowiązana do zbiórki odpadów wielkogabarytowych. W grę może więc wchodzić mała świadomość społeczna mieszkańców. Niektórzy też działają po prostu starymi metodami, jak za komuny - wyrzucić byle gdzie, nie liczyć się z przepisami. Przydałyby się też konkretne kary dla takich delikwentów. Mandat to za mało. Niekiedy ktoś zaoszczędzi tak dużo na nielegalnej wywózce, że i tak wychodzi na swoje. Powinno się więc podwyższyć stawki. Poza tym, kara wcale nie musi być finansowa. Dobre byłoby również odpracowanie, na cele społeczne. Gminy powinny kierować do takich prac. Delikwent miałby za zadanie oczyścić dany teren. Można by też było ubrać mu koszulkę z napisem: "Naśmieciłem - to teraz sprzątam". Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Estetyka otoczenia
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze