Artykuły
Ulica Jagiellońska: Budynek, który straszy
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 11 - Styczeń 2012r. , godz.: 11:21
Kto boi się najbardziej, a kogo nie zdjęła jeszcze trwoga? Postanowiliśmy sprawdzić, co się dzieje z prywatnym pawilonem handlowym przy ul. Jagiellońskiej w Prudniku.
Jak wiadomo - strach nie jest dobrym doradcą. Ale poczucie estetyki - jak najbardziej. Wie o tym Jacek Przybylski, członek zarządu wspólnot mieszkaniowych Rynek 3-7 oraz Ratuszowa 1 i 1a. Początkiem października ubiegłego roku wystosował pismo do burmistrza Franciszka Fejdycha, w którym zwrócił się z prośbą o likwidację skorodowanych rur wentylacyjnych, znajdujących się na dachu pawilonu przy ul. Jagiellońskiej. W czasach, gdy w budynku znajdowała się pralnia, pełniły one rolę odpowietrzników - odprowadzały chlor. Jak stwierdził w swoim wniosku pan Jacek: "Rury te szpecą wygląd tej części centrum miasta i są obiektem "zainteresowania" wycieczek zagranicznych, przechodzących z kościoła na Rynek (lub odwrotnie). Bardzo często widzimy, jak uczestnicy tych wycieczek fotografują ten "relikt przeszłości".
Autor pisma nie jest odosobniony w swojej trosce o wygląd "przechodniego" podwórza. Temat był już kilkakrotnie poruszany na spotkaniach wspólnot mieszkaniowych. Lokatorzy przyrynkowej kamienicy wyrażali potrzebę zarówno likwidacji zardzewiałych, skorodowanych odpowietrzników, jak i przeprowadzenia remontu elewacji ścian, z których odpada tynk. Jest to dla nich ważne również w kontekście planowanej przez miasto rewitalizacji ulicy Jagiellońskiej.
Burmistrz Franciszek Fejdych zapoznał się już z treścią podania i planuje wystosować pismo do prywatnego właściciela "pralni". Przekazał już sprawę sekretarzowi gminy Markowi Radomowi. Zaznacza jednak, że jego starania mogą mieć jedynie charakter życzeniowy.
- Gdyby obiekt stanowił zagrożenie, mógłbym skierować sprawę do Inspekcji Budowlanej - mówi burmistrz. - Gdyby, z kolei, miał on status zabytku, powiadomiłbym konserwatora. Jednak żadna z tych okoliczności nie wystąpiła. Mogę więc jedynie poprosić właściciela, by - kierując się interesem miasta - wyremontował ten obiekt lub tylko jego dach. Jeżeli otrzymam (spodziewaną) odpowiedź, że brakuje mu środków finansowych, niewiele mogę zrobić.
Dawniej istniała możliwość wywierania realnego wpływu na prywatnych właścicieli. Funkcjonowała specjalna komisja, złożona między innymi z pracowników policji i straży pożarnej, która wiążąco orzekała, które budynki kwalifikują się do renowacji (także ze względów estetycznych). Czasy się jednak zmieniły. Jak zaznacza burmistrz - problem szpecących miasto budynków zgłaszany był już nie raz, lecz niewiele można tu zrobić. Chodzi, na przykład, o stary browar przy ul. Chrobrego lub niedokończony budynek koło zakładu fotograficznego przy ul. Jagiellońskiej.
Do właściciela "pralni" nie dotarły jeszcze żadne pisma. W najbliższym czasie nie planuje remontu ani elewacji budynku, ani likwidacji odpowietrzników, znajdujących się na dachu. Stwierdził, że jeżeli - tu cytat - "wygra w totolotka", byłby skłonny raczej zburzyć ten budynek i postawić go od nowa, niż inwestować w jego renowację.
Pan Adam jest zarówno właścicielem całego budynku, jak i szefem sklepu z artykułami technicznymi i chemicznymi, znajdującego się na terenie pawilonu. Obok działają sklepy ze sprzętem RTV oraz używaną odzieżą. Oba te podmioty płacą czynsz właścicielowi "pralni".
Jakkolwiek potoczy się historia tego konfliktu interesów, rozwiązania prawno-administracyjne nie odegrają w niej decydującej roli. Nadzieja w totalizatorze sportowym. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Estetyka otoczenia
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze