Tutaj jesteś: strona główna | Artykuły Tygodnika

Artykuły

Unia Krapkowice - Racławia Racławice Śl.: Zdecydowała jedna, ale piękna bramka

Autor: STANISŁAW STADNICKI.

Artykuł pochodzi
z numeru:

Tygodnik Prudnicki nr 22

ukazał się:
Środa, 1 - Czerwiec 2011r.

Zobacz opis numeru
i fragmenty artykułów

Piłka nożna, klasa okręgowa - 27. kolejka

Unia Krapkowice

Racławia Racławice Śl.

Racławia: Kania, Zalewski, Guzowski, D. Hajduk, Hadaczek (`45 Czerniak), Scholz, Fąfara, Jegerczyk, Reiwer, T. Hajduk, Piliszański. Trener: Marek Malewicz.

Trudne warunki nie pozwoliły obu drużynom rozwinąć skrzydeł i przez znaczny czas spotkanie nie należało do najciekawszych. Gra toczyła się w środkowej strefie boiska, gdzie lekką przewagę zdobyli miejscowi.
W 14 minucie po fatalnym zderzeniu głowami Dawida Hadaczka i jednego z napastników Unii ten drugi został odwieziony na badanie do szpitala. Defensor Racławii po kilku minutach wrócił do gry.

W pierwszej odsłonie kilka groźniejszych sytuacji wypracowali sobie miejscowi, ale fatalnie pudłowali. Wydaje się, że najbliższy szczęścia był Aleksander Reiwer z Racławic, który w jedynej ciekawej akcji zespołu z pierwszej połowy uderzył zaskakująco z 35 metrów myląc się o centymetry.
Po zmianie stron było dużo ciekawiej. Gospodarze rzucili się do lawinowych ataków, ale świetnie dysponowana obrona Racławii na czele z Januszem Zalewskim była nie do ogrania. Dobre zawody w bramce rozegrał także młody Paweł Kania.

W 72 minucie arbiter przyznał gościom rzut wolny z 30 metrów. Jeden z pomocników dotknął tylko piłkę, do której dopadł Dariusz Hajduk. Lewy obrońca huknął jak z armaty i piłka w mgnieniu oka znalazła się w siatce zrywając pajęczynę z lewego okienka bramki. Golkiper miejscowych nie miał żadnych szans, publika krzyknęła z niedowierzania, a uderzona piłka pewnie nigdy nie zostałaby znaleziona gdyby nie siatka bramki. To już druga tak piękna bramka Hajduka w tym sezonie, ale ta z soboty z pewnością należy do najładniejszych jakie w ostatnim czasie można było zobaczyć gdziekolwiek.
Po kilku minutach goście zdobyli drugą bramkę. Dobre dośrodkowanie wykorzystał Aleksander Reiwer jednak arbiter dopatrzył się w tej sytuacji pozycji spalonej i gola nie uznał.

Do końca spotkania Unia atakowała ile sił w nogach, a goście kontratakowali. W 92 minucie miejscowi fatalnie przestrzelili z kilku metrów i nie wykorzystali piłki meczowej. Racławia przywiozła z trudnego terenu komplet punktów i już może świętować realizację planów, czyli utrzymanie. Wszystko dlatego, że została wypracowana bezpieczna przewaga, a drużyny walczące o utrzymanie zagrają między sobą. Teraz pozostaje już tylko walka o najwyższą możliwą lokatę, która przy odrobinie szczęścia może być tuż za strefą awansu.