Tutaj jesteś: strona główna | Artykuły Tygodnika

Artykuły

Racławia - Victoria Cisek: Z taką grą muszą się utrzymać

Autor: STANISŁAW STADNICKI.

Artykuł pochodzi
z numeru:

Tygodnik Prudnicki nr 15

ukazał się:
Środa, 13 - Kwiecień 2011r.

Zobacz opis numeru
i fragmenty artykułów

Piłka nożna - klasa okręgowa, 19. kolejka

Racławia Racławice Śl.

Victoria Cisek

RACŁAWIA: Kania, Zalewski, Hadaczek, Guzowski, Czerniak (55. D. Hajduk), Scholz, Jegerczyk, Fąfara, Bielak (80. Sikora, 87. Rychlewicz), T. Hajduk, Piliszański (90. M. Mikonowicz). Trener: Marek Malewicz.

Mecz od początku stał na bardzo wysokim poziomie, o co postarały się obie ekipy. Ale do siatki trafiała tylko Racławia.

Zawody idealnie rozpoczęły się dla gospodarzy. Obrońcy Victorii bawili się we własnym polu karnym, co musiało zakończyć się dla nich katastrofalnie. Piłkę przejął Piliszański i w sytuacji sam na sam posłał futbolówkę do siatki między nogami interweniującego bramkarza. Była to dopiero 3 minuta, ale piłkarze Racławii, której tak potrzeba punktów, mogli odetchnąć z ulgą.
Do końca pierwszej połowy kibice oglądali wyrównane zawody. Śmiało można powiedzieć, że cały mecz stał na wysokim poziomie w czym zasługa obu ekip. Więcej sytuacji podbramkowych mieli gospodarze. W pierwszych 45 minutach najbliższy podwyższenia prowadzenia był Bielak, ale jego rajd prawą stroną zakończy się niecelnym strzałem.
Po zmianie stron goście rzucili się do lawinowych ataków. W 53 minucie powinno być 1:1. Obrońcy Racławii popełnili jeden jedyny błąd w meczu i napastnik Victorii znalazł się w sytuacji sam na sam z Kanią. Młody bramkarz miejscowych popisał się paradą, która może kandydować do interwencji roku. Bramka nie padła, ale przy tej okazji goście zdołali jeszcze dopaść do bezpańskiej piłki. Po ich uderzeniu futbolówkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców. Sytuacja ta mogła odwrócić losy spotkania.
Ostatnie 20 minut należało do Racławii. Gospodarze stworzyli sobie co najmniej pięć sytuacji, po których mogły paść bramki. Tomasz Hajduk efektownie wykiwał trzech obrońców, ale po jego akcji gola nie było. Na bramkę uderzał też Bielak i Piliszański.
W 74 minucie lewym skrzydłem niczym wiejący noc wcześniej huragan przedarł się młody Fąfara. Dośrodkował w pole karne, a będący w polu bramkowym Piliszański tylko dopełnił formalności i miejscowi prowadzili już 2:0. Nowy nabytek Racławii za nic sobie ma metrykę. Piliszański jako najstarszy zawodnik na boisku nie tylko pokazał doświadczenie, ale i bardzo dobrą kondycję. W tym spotkaniu razem ze starszym z braci Hajduków stworzył ciekawy duet.
Piłkarze Racławic odnieśli zasłużone i potrzebne zwycięstwo grając przy tym jeden z najlepszych meczy w ostatnich latach. Gdyby Racławia przez cały sezon grała tak jak w sobotę, to pewnie teraz byłaby na jednym z czołowych miejsc w tabeli.