Artykuły
Na czeskim pograniczu: Na trzech wulkanach
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 8 - Maj 2013r. , godz.: 02:26
"Po sopkach Bruntalska" to na pewno nie impreza dla górskich ortodoksów, którzy nie akceptują szlaków prowadzących wzdłuż asfaltowych dróg, a wysokość bezwzględna choć raz nie przekroczy 1000 metrów nad poziomem morza.
Takie właśnie są "sopki", rajd z punktami kontrolnymi od wielu lat organizowany przez Klub Czeskich Turystów z Karniowa, którego celem jest dotarcie do miejsc niezwykłych - pozostałości wulkanów. Na trasie 50-kilometrowej zobaczyć można relikty czterech stożków wulkanicznych: na Uhlířskim vrchu, Velkim Roudnym, Venušinej sopce i Malym Roudnym, choć na szczyt tego ostatniego się nie wchodzi. Przy każdym są tablice informacyjne, ilustracje i zdjęcia, pozwalające zrozumieć jak pradawne wulkany wpisały się w dzisiejszy krajobraz.
Z pewnością największe wyrażenie robi Velký Roudný (780 m), którego kulminacja najbardziej przypomina wulkaniczny stożek i jej zdobycie na całej trasie sprawia największy kłopot (stromo i ślisko na mokrej łące). Na szczycie znajduje się zbudowana w 2007 r. 20-metrowa drewniana wieża widokowa (na szczytowej, zadaszonej platformie jest dzwonek, którym można postraszyć ptaki i zwierzynę leśną), kamienna kaplica, ruiny restauracji oraz diabelski kamień, owiana legendami skała wulkaniczna.
Uhlířský vrch (672 m) położony jest niemal na przedmieściach Bruntala i stąd jest stosunkowo dobrze znanym miejscem. Położony na szczycie kościół Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych doskonale widać z sąsiednich dróg. W przeszłości pełnił on taką funkcję jak sanktuarium na Cvilínie dla Karniowa i Kapliczna Góra dla Prudnika, pątniczego miejsca dla mieszkańców pobliskiej miejscowości. Fundator umieścił na budowli, nad głównym wejściem, swoje "logo" - herb krzyżacki, właścicielem Bruntala i okolicznych miejscowości był bowiem od 1620 r. Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego, który niezbyt chwalebnie zapisał się w dawnych dziejach Prusów, Polski i Litwy. Na zamku w Bruntalu rezydował wielki mistrz. Kto by się spodziewał, że z takim zapałem eksponowana w okresie PRL-u jakoby ideowa jedność między krzyżakami a hitlerowskimi Niemcami, w ogóle nie sprawdzi się w przypadku Bruntala. Nikt inny jak właśnie naziści przynieśli kres krzyżackiemu "panowaniu" w Bruntalu - Niemcy, po zajęciu Sudetów znacjonalizowali zakonny majątek. Krzyżacy powrócili na czeski Śląsk dopiero po 1989 r., siedzibą prowincjała jest obecnie Opawa, a swój dom zakonny mają również w Bruntalu. Duchowni, wśród których są polscy księża, opiekują się kilkoma parafiami w tej okolicy.
Jednak mieszkańcy Bruntala na Uhlířskim vrchu szukali nie tylko bliskiego kontaktu z Bogiem. Wulkaniczna góra ofiarowywała również kamień, który wydobywano tu przez wieki. Pozostałością po tych pracach jest kilka nierzadko imponujących wielkością wyrobisk.
Krajobrazową ciekawostką na trasie "sopków" jest Slezska Harta, wybudowany w latach 1987-1997 na rzece Morawicy zbiornik wodny (pow. 8,7 km kw.). To dziewiąty pod względem wielkości zbiornik wodny Republiki Czeskiej.
Najdłuższą trasę "sopki" polecam tym, którzy nie boją się asfaltu, spora część trasy biegnie szosami i na takiej powierzchni najlepiej przydaje się obuwie z amortyzacją. Jeśli chodzi o pogodę, to mieliśmy szczęście w nieszczęściu. Nieszczęście, bo było ochłodzenie, około 10 st. C, a szczęście, bo przez cały dzień nie padało. Trzeba więc było cały czas się ruszać i nie ociągać na odpoczynkach. Niepewna pogoda sprawiła, że na trasie pojawili się uczestnicy zarówno w zimowych czapkach z pomponem jak i w krótkich spodenkach.
Na najdłuższą trasę ruszyło w tym roku, 20 kwietnia, siedem osób, w tym pięciu Polaków: Dawid Tkacz, Paweł Bochenek, Andrzej Dereń (wszyscy z Prudnika z nieformalnej grupy Piechurów Ziemi Prudnickiej "Dzikusy z pogranicza" i częściowo z PTTK) oraz Ania Lach i Cezary Olechno, stowarzyszeni z "dzikusami" opolanie.
Dawid przemknął trasę biegiem i na mecie pojawił się już o godzinie 12.00 (ok. 5 godz. 30 minut). Reszta przebyła trasę w czasie 8 godzin i 15-30 minut. Przy okazji okazało się, że "pięćdziesiątka" liczy tak naprawdę 43 kilometry długości.
Na mecie załapaliśmy się na zwiedzenie wystawy poświęconej 800. rocznicy powstania Bruntala (1213-2013).Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze