Artykuły
Śladem naszych artykułów: Prokuratury nie obchodzą koneksje
Publikacja: Środa, 24 - Kwiecień 2013r. , godz.: 09:01
Po publikacji artykułu "Zaatakowali policjantów!" w zeszłym numerze "TP" zajściem w Rudziczce, gdzie doszło do pobicia funkcjonariuszy, zainteresowały się wszystkie media regionalne. O zarzutach wobec ojca i syna - Andrzeja i Krzysztofa Sz. oraz
28-letniego Sebastiana R. poinformowała m.in. TVP Opole, również w paśmie ogólnopolskim.
Z naszych sprawdzonych informacji wynika, że w aktach sprawy pojawia się wątek koneksji podejrzanych z kimś ważnym ze środowiska policyjnego.
- W prawie każdej tego typu sprawie, kiedy jest konflikt między osobą cywilną a funkcjonariuszem, osoba, wobec której policja podejmuje interwencję, powołuje się na jakieś wpływy i się odgraża - komentuje szef Prokuratury Rejonowej w Prudniku Jacek Placzek.
Prokurator Placzek nie widzi potrzeby zbadania, czy tą konkretną osobą, na powiązania z którą powoływał się w trakcie rozróby jeden z napastników, jest komendant główny policji w Warszawie nadinspektor Marek Działoszyński, prywatnie krewny Andrzeja i Krzysztofa Sz.
- Tego nie wiem, ale generalnie dla sprawy to nie ma żadnego znaczenia. Naszym celem jest wykazanie, czy przestępstwo zaistniało, czy nie, ustalenie sprawców i doprowadzenie ich skutecznie do odpowiedzialności. Gdybyśmy mieli badać każdy przypadek, że ktoś coś zapowiada, np. że kogoś zwolni, albo ma ciocię, wujka gdzieś, to byśmy odbiegali od meritum sprawy.
Prokurator Placzek twierdzi też, że nie było przesłanek, aby wystąpić w wnioskiem do sądu o zastosowanie wobec agresorów (którzy pięściami, łokciami, nogami zadawali policjantom uderzenia po całym ciele, również w głowę, a jeden z nich dodatkowo uszkodził radiowóz), aresztu tymczasowego lub innego środka zapobiegawczego.
- Musi istnieć racjonalna potrzeba zastosowania takich środków - ukrywanie się, mataczenie, grożąca bardzo surowa kara. W tym przypadku takiej okoliczności nie było. Zresztą świat idzie w takim kierunki, szczególnie u nas, i słusznie, by nie pozbawiać wolności ludzi, wobec których nie zapadł wyrok sądowy, kiedy nie wynika to z potrzeby zapewnienia prawidłowego toku postępowania.
W reportażu "Tajemnicza sprawa" red. Witold Żurawicki przypomina, że dzień przed wydarzeniami w Rudziczce, w Wielki Piątek w Opolu złapano włamywacza, który pobił interweniującego funkcjonariusza.
- Policja w mediach bardzo eksponowała, iż podejrzany został szybko zatrzymany i aresztowany na trzy miesiące... - podkreśla autor.
W tej sprawie prudnicka policja ustami swojego rzecznika nie wydała choćby krótkiego komunikatu, iż do takiego zdarzenia w ogóle doszło. Ujrzała ona światło dzienne dopiero po zainteresowaniu się nią przez naszą gazetę. Pytanie, dlaczego nabrano wody w usta? Czyzby komuś zależało na zamieceniu jej pod dywan? (w)Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Śladem naszych artykułów
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze