Artykuły
Tragedia: Tego już nie przeżył
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 20 - Marzec 2013r. , godz.: 09:49
Na początku marca uszedł z życiem tylko dzięki sąsiadowi, który wskoczył przez okno do płonącego mieszkania i wyniósł go na własnych plecach. W ubiegłym tygodniu na pomoc było już za późno.
W wyniku pierwszego zdarzenia (pisaliśmy o nim w nr 10 "TP") 42-letni mieszkaniec ulicy Chrobrego w Prudniku został hospitalizowany. Jego lokal zabezpieczył zarządca budynku.
- Znajdujący się w nim piec - typu żar - był sprawny technicznie - mówi dla naszej gazety dyrektor ZBK Zdzisław Pikuła. - Najemca po wyjściu ze szpitala miał się do nas zgłosić po klucze, ale wszedł do mieszkania siłą.
Podobno nie był uciążliwy i nie stwarzał większych problemów. Ale 11 marca drugi raz w ciągu kilkunastu dni o mało nie puścił kamienicy z dymem. Straż wezwał czujny Mariusz Maćków, który już raz wyrwał sąsiada ze szponów śmierci.
- Ratownicy wybili szybę i weszli do pomieszczenia przez okno od strony podwórka - relacjonuje st. kpt. Piotr Sobek, rzecznik prudnickiej KP PSP. - Jeden z nich zlokalizował leżącego na tapczanie mężczyznę. W trakcie badania wstępnego stwierdzono brak czynności życiowych, ogólne zesztywnienie całego ciała, co wskazywało na stężenie pośmiertne. Odsłonięte części ciała nosiły ślady okopcenia, które z kolei wskazywały na długotrwałe działanie dymu i wysokiej temperatury.
Przybyłemu na miejsce tragedii lekarzowi pogotowia pozostało jedynie stwierdzić zgon. Na polecenie prokuratora zwłoki denata zostały zabezpieczone w prosektorium.
- Prawdopodobnie doszło do zaprószenia ognia przez niedopałki papierosów rzuconych na wykładzinę. Skrajna nieodpowiedzialność i głupota ludzka... - kontynuuje dyrektor Pikuła. - Zmarły mieszkał krótko w naszych zasobach. Trafił do nas po tym, jak został eksmitowany przez matkę z mieszkania przy ulicy Wyszyńskiego. Nie stronił od alkoholu.
Mieszkańcy z Chrobrego 52 zastanawiają się, kto tym razem zasiedli zwolniony u nich lokal na parterze. Dyrektor Pikuła zapewnia, że nikt z marginesu.
- Dobrze przynajmniej, że stropy budynku są betonowe, a nie z drewna, bo strach byłoby tu mieszkać - podkreśla Mariusz Maćków.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Pożary, podpalenia
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze