Artykuły
Echa listu Jana Dolnego: Jak nas widzą
Autor: ADAM LUTOGNIEWSKI.
Publikacja: Środa, 30 - Styczeń 2013r. , godz.: 09:21
W głębi duszy czujemy, że nie wszystko jest w porządku i wtedy sięgamy po wytłumaczenia. Winni są, według aktualnego zapotrzebowania: Niemcy, Rosjanie, komuniści, naziści, złodziejscy kapitaliści, PO, PiS, rząd, Kościół, sejm, Solidarność, brak pieniędzy, nadmiar pieniędzy, Bruksela... Zupełnie do nas nie dociera, że od 24 lat odpowiadamy sami za siebie. Także za brud, bałagan i zaniedbania - pisze Adam Lutogniewski odnosząc się do tekstu Jana Dolnego "Hamburczyk krytykuje Prudnik" (nr 3/2013)
Nie jest to przyjemna lektura. Jan Dolny mierzy to, co dzieje się w Prudniku inną miarą niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Dla niego normą jest, że budynek taki jak willa Fraenkla jest dobrze utrzymany i służy na co dzień, jako mieszkanie, muzeum, centrum kulturalne, hotel...W każdym razie żyje i zarabia na siebie. Dla nas natomiast jest to wyjątek i powód do dumy. Regułą jest niestety stan zaniedbania prowadzący ostatecznie do ruiny. Z łatwością można wymienić przykłady wartościowych budowli, które giną na naszych oczach. Oczywiście, istnieją również budynki, a nawet całe kwartały miasta, które są dobrze utrzymane i służą mieszkańcom. Jednak są jak wyspy w ponurym i chaotycznym krajobrazie. Krajobraz ten pokazuje, jacy jesteśmy naprawdę: przywiązani do brudu i bylejakości które traktujemy jako naturalne środowisko. W nim wyrośliśmy i w nim czujemy się swojsko. Gdyby było inaczej, to po prostu zabralibyśmy się do roboty i zadbali o miejsce, gdzie mija nam życie.
A jednak, w głębi duszy czujemy, że nie wszystko jest w porządku i wtedy sięgamy po wytłumaczenia. Winni są, według aktualnego zapotrzebowania: Niemcy, Rosjanie, komuniści, naziści, złodziejscy kapitaliści, PO, PiS, rząd, Kościół, sejm, Solidarność, brak pieniędzy, nadmiar pieniędzy, Bruksela... Zupełnie do nas nie dociera, że od 24 lat odpowiadamy sami za siebie. Także za brud, bałagan i zaniedbania. Jesteśmy dumni, że Jan Paweł II był Polakiem ale nasze otoczenie to także Polska.
Dolny ma natomiast jasny obraz tego, co można zrobić, gdy naprawdę się tego chce. Jeździ po świecie, porównuje choćby przygraniczne tereny Polski i Czech i dochodzi do zawstydzających dla nas wniosków. Czytamy w jego tekście: Zniszczone, podobne do starych więzień budynki byłych koszar (prudnickich - A. L.). Co z nimi zrobić? Przed podobnym zadaniem stanęły samorządy Jesenika i Krnova, gdzie również znajdowały się kompleksy koszarowe, które w 1991 opuściły wojska rosyjskie. W ciągu kilku lat miasta poradziły sobie z tym zadaniem i przekształciły dawne koszary w żyjące dzielnice mieszkalne i usługowe.
Inny przykład: w Zlatych Horach zamknięto swego czasu kopalnię, w Prudniku upadł Frotex. Każdy widzi, jak wygląda porządkowanie i zagospodarowanie majątku po zlikwidowanym przedsiębiorstwie tu i tam. Nie przekonują mnie tłumaczenia w rodzaju: "jesteśmy za biedni, nie mamy pieniędzy". Akurat dbałość o estetykę i schludność to ta dziedzina życia, gdzie nie potrzeba wielkich pieniędzy.
Jana Dolnego oburzają wysokie wynagrodzenia w samorządzie. Spieszę donieść, że Prudnik nie jest tu wyjątkiem. Wielu samorządowców uważa zapewne, że poprawę dochodów gminy należy zacząć od siebie. Dolny być może nie jest świadomy, jak cennym i rzadkim dobrem jest etat w administracji, zwłaszcza gdy gospodarka się kurczy. Urzędy płynnie przekształcają się w miejsca, gdzie przygarnia się ludzi w nagrodę lub ze względów socjalnych. Następnie zaczyna działać III prawo Parkinsona: po przekroczeniu określonego progu zatrudnienia instytucja nie potrzebuje już żadnych zadań z zewnątrz- wystarczająco absorbują ją wewnętrzne problemy, a rozwiązywanie ich wymaga systematycznego powiększania zatrudnienia. Oczywiście, w takiej sytuacji obsługa mieszkańców i wspomaganie rozwoju schodzą na plan dalszy. Zresztą na inwestycje i tak nie ma środków - pieniądze już się rozeszły na pokrycie kosztów bieżących i robienie dobrego wrażenia. Dolny powinien zrozumieć, iż jego pretensje do miasta, że nie skorzystało z kontaktów i możliwości działania które otworzył, są nie na miejscu. Tego rodzaju pomysły zaskakują sztywne struktury urzędów i wprowadzają chaos w uregulowane życie biurowe. Jak wykazałem wyżej, urząd ma wystarczająco dużo kłopotów z rozwiązywaniem problemów, które sam sobie stwarza. I dlatego nic więcej zrobić się nie da.
Jan Dolny ma zastrzeżenia co do sposobu wydawania pieniędzy unijnych. Wytłumaczenie jest proste: są to łatwe pieniądze, które "spadły nam z nieba". Nie musieliśmy ich wypracować, zatem lekką ręką je wydajemy.
Co do budowy hotelu w koszarach za pieniądze publiczne: Przed podjęciem decyzji miasto z pewnością zamówiło rzetelne studium wykonalności (feasibility study) które wykazało, że w Prudniku jest miejsce na jeszcze jeden hotel a stopa zwrotu zaangażowanego kapitału kształtuje się na przyzwoitym poziomie.
Już wiele lat temu Adam Smith zastanawiając się nad przyczynami bogactwa narodów doszedł do wniosku, że jedynym jego źródłem jest praca. Ropa naftowa, gaz ziemny, złoto, unijne dotacje, zresztą każda manna z nieba nie budują zdrowej gospodarki.
Marek Jurek, którego poglądów politycznych nie podzielam zauważył, że do rzeczywistej zmiany w naszym kraju dojdzie dopiero wtedy, gdy każdy poświęci cztery godziny tygodniowo na sprawy publiczne. Proponuję zacząć od siebie i jedną godzinę przeznaczyć na doglądanie naszych przedstawicieli a pozostałe trzy - na doprowadzenie kraju do przyzwoitego wyglądu.
A wtedy, gdy nasz przyjaciel Jan Dolny odwiedzi nas za rok - nie pozna Prudnika.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Listy do redakcji
Kategoria: Śladem naszych artykułów
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze