Artykuły
Gdy sprawa schodzi z wokandy: Stracił mundur, ale nie pracę
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 22 - Sierpień 2012r. , godz.: 10:32
Adam M., wobec którego toczył się sądowy proces karny i który - zdaniem sądu - dopuścił się przestępstwa, nie jest już strażnikiem miejskim. Nie znaczy to jednak, że wylądował na bruku. Przeciwnie.
W zaistniałej sytuacji nie widzę pana M. w roli stróża prawa - mówi dla "TP" burmistrz Franciszek Fejdych. - Zgadzam się z argumentacją typu, że gdyby zwracał uwagę komuś na ulicy, mógłby usłyszeć w odpowiedzi, że on sam też nie jest do końca "czysty". Chcieliśmy i sobie, i jemu tego oszczędzić. Zdania prawników na ten temat były podzielone, niemniej jednak podjąłem decyzję o zdjęciu pana M. z zajmowanego dotąd stanowiska.
55-letni prudniczanin nie został jednak bez pracy. Gospodarz gminy utworzył dla niego ekstra etat w Gminnym Centrum Reagowania i Porządku Publicznego.
- Już wcześniej mieliśmy tam w planie zatrudnić pracownika - tłumaczy burmistrz Fejdych.
W ten oto sposób Adam M. nie będzie już musiał wystawać na mrozie i przeprowadzać uczniów przez pasy do szkoły, czy upominać w parku drinkujących delikwentów. Do jego nowych obowiązków należy m.in. obserwacja miasta za pomocą kamer monitoringu.
- Plus czynności pomocnicze stricte administracyjne oraz przyjmowanie telefonicznie interwencji od mieszkańców i przekazywanie ich patrolom straży miejskiej znajdującym się w terenie - dodaje Mirosław Banaś, naczelnik GCRiPP. - Nie jest to stanowisko urzędnicze, więc nie było potrzeby przeprowadzania konkursu.
Konkurs rozpisano za to na zwolniony przez M. etat w Straży Miejskiej.
- Na to jedno miejsce zgłosiło się około dwudziestu kandydatów - mówi komendant Zbigniew Trentkiewicz. - Szanuję decyzję burmistrza i popieram ją, ale w głębi żałuję, że pan M. nie jest już moim pracownikiem, bo znał się na rzeczy i był dobrym strażnikiem.
Przed dwoma miesiącami Sąd Rejonowy w Prudniku orzekł, iż Adam M. dopuścił się zarzucanego mu czynu. Chodzi o zmuszanie policjantów do zaniechania prawnych czynności służbowych w trakcie zatrzymywania jego syna, który z kolei m.in. naruszył nietykalność cielesną interweniujących funkcjonariuszy. Do zdarzenia doszło przed jednym z lokali podczas imprezy weselnej krewnych. Sąd warunkowo umorzył toczące się przeciwko niemu postępowanie na okres próby jednego roku, zobowiązując go jednocześnie do wpłaty na rzecz jednej z fundacji 500 zł. O finale sprawy pisaliśmy obszernie w nr 25 z 20 czerwca. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Śladem naszych artykułów
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze