Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 27 - Czerwiec 2012r. , godz.: 12:04
CZTERY PYTANIA DO ARTYSTY
Mam w sercu to miasto i okolice
Z Pawłem Kukizem rozmawia Bartosz Sadliński.
- Jakie ma pan odczucia po występie w Prudniku? Jak tam prudnicka publiczność?
- Nie cierpię pytania, jak tam prudnicka publiczność lub jak tam jakakolwiek inna publiczność; bo to nie ona jest dla mnie, ale ja dla niej. Trzeba by było zapytać publiczność: "jak Kukiz?", a nie Kukiza - "jak publiczność?". To ja jestem w stosunku zależności. Podobnie jest w polityce. Wykształciło się w naszym kraju coś takiego, że niedługo będziemy pytać premiera: "Jak się panu naród podoba?"
- Ale kontakt z publicznością był dobry...
- Kontakt musi być. Gdybym go stracił, musiałbym zejść ze sceny. Przecież po to jestem.
- Często bywa pan w Prudniku ostatnimi czasy?
- Ilekroć przejeżdżam, poza tym zawsze na 1 listopada, rok w rok; mam tutaj pochowanych bliskich. Ta okolica dużo dla mnie znaczy, szczególnie Jasiona. A Prudnik dlatego, że mój ojciec kończył tutaj liceum, no i mieszkała tu moja babcia. Są to piękne tereny, mam z nimi same przyjemne wspomnienia. Nie mówię tego dlatego, że akurat zagrałem w Prudniku. Mam w sercu to miasto i okolice.
- W Jasionie spędzał pan wakacje?
- Przyjeżdżaliśmy praktycznie cztery razy w miesiącu, były to jeszcze te czasy, kiedy spotykała się cała rodzina, w dużej części mieszkaliśmy właśnie na Opolszczyźnie. Widywaliśmy się tutaj na niedzielnych obiadach. Te czasy już się skończyły, każdy żyje u siebie, na własny rachunek, rodziny są podzielone. Nie chodzi mi o sytuację konfliktową, po prostu takie mamy czasy. Szkoda.