Artykuły
Pogoń Prudnik - Śląsk Wrocław: Wielkie OSZUSTWO!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 2 - Maj 2012r. , godz.: 09:29
II liga koszykówki, II runda play-off, 2. mecz
Pogoń Prudnik
63
Śląsk Wrocław
72
POGOŃ: Chmielarz 3 (1x3), Pawłowski 11 (1x3), Kucia 7 (1x3), Jankowski, T. Łakis 14, M. Łakis 10 (2x3), Trytek, Lepczyński 8 (1x3), Madziar 10 (1x3). Trener: Tomasz Michalak.
17-krotny mistrz Polski, klub z najwyższym budżetem w lidze, byłymi reprezentantami kraju w składzie i wreszcie prezesem posłem na sejm RP Maciejem Zielińskim, potrzebował sędziowskiej pomocy, by nie zostać wyeliminowany w półfinale play-off przez amatorską, grającą dla przyjemności, a nie pieniędzy drużynę z prowincji.
W Pogoni za pięć przewinień "spadło" aż czterech graczy, po drugiej stronie - żaden! Prudniczanie zostali zdziesiątkowani w kluczowym momencie zawodów, gdy udało im się wyjść na prowadzenie. W ostatnich czterech i pół minutach gospodarzom odgwizdano 9 fauli, gościom - ani jednego!
Kontrowersje wokół rewanżu pojawiły się już w przeddzień meczu, kiedy wiadomo było, że jego głównym arbitrem będzie Janusz Baranowski z... Bolesławca w województwie dolnośląskim, delegowany przez przewodniczącego Kolegium Sędziów PZKosz z... Wrocławia. Zgodnie z przewidywaniami, łysogłowy rozjemca trzymał rękę na pulsie od pierwszej do ostatniej minuty zawodów. Liderzy Pogoni już do przerwy mieli po 3 faule na koncie, co zmusiło ich do ostrożniejszej gry w dalszej części spotkania. Drugi z sędziów (z Poznania) także podejmował kuriozalne decyzje, tyle że w obie strony.
Jednym wielkim oszustwem była sama końcówka pojedynku. W 38. min po kontrataku Tomasza Madziara gospodarze wyszli na prowadzenie 63:61, lecz w odstępie kolejnych 31 sekund (!) stracili aż trzech podstawowych koszykarzy: Krzysztofa Chmielarza oraz braci Łakisów - wszystkim odgwizdano po piątym przewinieniu. Minutę wcześniej ten sam los spotkał Szymona Kucię. Kibice pukali się w czoło zwłaszcza po rzekomym faulu Marcina Łakisa (jeśli już, to on był odpychany przez rywala) i jego brata - Tomasza, który doprowadził co prawda do kontaktu z przeciwnikiem, ale w półkolu pod koszem, czyli w strefie bez orzekania w myśl przepisów przewinień w ataku! Przytoczone sytuacje działy się przy stanie: 63:64 i 63:66. Ostatnich 9 punktów w meczu Śląsk zdobył z linii rzutów wolnych. W wielu przypadkach to prudniczanom ewidentnie należały się osobiste, ale sędzia Baranowski nie chciał dostrzec nawet brutalnych (np. łokciem w twarz), mających miejsce metr od niego, zagrań Wojskowych, nie wspominając już o permanentnych faulach przy rozgrywaniu piłki Norberta Kulona na Macieju Lepczyńskim czy teatralnych zachowaniach Adriana Mroczka-Truskowskiego.
- Opinia komisarza i obserwatora, którzy byli na tym meczu, jest o sędziowaniu dobra i bardzo dobra - mówi dla "TP" Dariusz Kowalczyk, przewodniczący Kolegium Sędziów PZKosz. - Dlaczego mecz z udziałem drużyny z Wrocławia prowadził sędzia z Dolnego Śląska? Od kilku lat praktyka taka jest powszechna we wszystkich ligach i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Zapewniam, że przestrzegamy fundamentalnych zasad, jako kolegium sędziów wiemy który arbiter jest powiązany, np. rodzinnie czy sentymentalnie, z którym klubem. Proszę zauważyć, że w ubiegłym roku mecze finałowe o mistrzostwo Polski pomiędzy Turowem Zgorzelec a Asseco Prokomem Gdynia prowadzone były przez sędziów również wrocławskich, choć Zgorzelec leży w województwie dolnośląskim. Podobnie dzieje się w innych województwach, np. arbitrzy z Poznania sędziują w Lesznie czy Ostrowie Wlkp. Zawsze, jeśli chodzi o trudne zawody, kierujemy się przede wszystkim doświadczeniem sędziów i ich umiejętnościami.
W całym spotkaniu Śląsk kilkakrotnie "odjeżdżał" Pogoni, ale ta za każdym razem odrabiała straty: 3:14 - 15:18 (I kwarta), 25:33 - 33:35 (II), 36:46 - 47:48 (III), 52:57 - 59:59 (IV). Wybornie pod koszem radzili sobie Tomasz Łakis i Jarosław Pawłowski. Pierwszy ośmieszał m.in. byłych reprezentantów Polski, Mirosława Łopatkę i Radosława Hyżego, uwalniając się spod opieki centrów Śląska w dziecinnie prosty sposób. Drugi zanotował double-double (11 punktów i 14 zbiórek). Wiele zdrowia i serca pozostawili na boisku także pozostali "pogoniści". Niestety, to nie im było pisane zwyciężyć...
Mimo środka tygodnia mecz obserwował nadkomplet, ponad 1.000 widzów, którzy zadbali o iście piekielny doping. Na trybunach pojawiła się także ok. 80-osobowa grupa szalikowców z Wrocławia. Obeszło się bez incydentów.
Trzecie, decydujące o awansie do finału play-off spotkanie odbyło się w sobotę w stolicy Dolnego Śląska. Relacja na stronie obok. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Koszykówka - Pogoń Prudnik
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze