Artykuły
Nowy komendant prudnickiej policji: Czuję dużą sympatię do Prudnika
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 2 - Maj 2012r. , godz.: 08:44
Rozmowa z mł. insp. Andrzejem Kłakowiczem, świeżo upieczonym komendantem Komendy Powiatowej Policji w Prudniku.
- Mieszkańcy powiatu są bardzo ciekawi, kim jest nowy komendant prudnickiej policji. Proszę więc przedstawić pokrótce swoją osobę.
- Do policji wstąpiłem 1 stycznia 1988 roku. Dokumenty składałem w Komendzie Rejonowej Milicji w Prudniku, ale ostatecznie zdecydowałem się rozpocząć służbę w komendzie w Nysie. Przepracowałem tam trzy lata, po czym, ponieważ zacząłem mieszkać w Głuchołazach, przeniosłem się do głuchołaskiego komisariatu, gdzie pracowałem, przechodząc wszystkie szczeble, do 2010 roku. Wówczas wystartowałem w konkursie i zostałem zastępcą komendanta powiatowego w Nysie, gdzie nadzorowałem pion prewencji. Od poniedziałku, 16 kwietnia, rozkazem personalnym komendanta wojewódzkiego w Opolu, zostałem mianowany na stanowisko komendanta powiatowego policji w Prudniku, z czego jestem bardzo zadowolony. Nadal mieszkam w Głuchołazach, mam tam dom. Z zamiłowania jestem wielkim działkowcem, uważam się za producenta żywności - mam warzywniak, sad. Interesuję się sportem, spędzam mnóstwo czasu przed telewizorem, śledząc transmisje z przeróżnych aren, do niedawna jeszcze grałem w piłkę. Lubię też turystykę, często z rodziną jeździmy w góry. Mam wspaniałego psa - posokowca bawarskiego. To pupilek naszego domu. Syn kończy studia na Politechnice Opolskiej, prawdopodobnie będzie klasycznym bezrobotnym, chyba że wybierze emigrację. Żona jest nauczycielką, pracuje w przedszkolu w Głuchołazach.
- Czy to prawda, że o stanowisko komendanta powiatowego policji w Prudniku ubiegał się pan już po raz trzeci?
- Po raz drugi. Jak wcześniej wspominałem, w prudnickiej komendzie składałem dokumenty w ogóle o przyjęcie do policji. Później stawałem do konkursu razem z komendantem Mrozem, po tym jak odszedł na emeryturę komendant Bednarski. Przeszliśmy eliminacje w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu i wysłano nas na rozmowę do Komendy Głównej Policji w Warszawie. Wybór padł na mojego kontrkandydata. W tym roku ponownie wziąłem udział w konkursie na to samo stanowisko, tym razem z pozytywnym skutkiem.
- Coś szczególnego pana do tego skłoniło?
- Powiem tak: czuję dużą sympatię do Prudnika, ponieważ tutaj spędziłem mnóstwo czasu, współpracując zawodowo z prokuraturą i sądem. Kiedy jeszcze głuchołaski komisariat podlegał pod komendę w Prudniku, moimi komendantami byli panowie Bednarski i Zielski. Wszyscy, którzy odeszli z komendy teraz - komendant Bałucki czy naczelnik Astramowicz - to są również moi znajomi z pracy. Uważam, że Prudnik, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości, to miasto spełnione. Ma piękną komendę, bardzo dobrą prokuraturę, bardzo dobry sąd oraz areszt śledczy na miejscu. Chyba nie ma takiego drugiego miasta w naszym województwie, które by miało tak to wszystko poukładane. Tutaj czuję się bardzo dobrze. Mówię uczciwie, nawet jak potrzebuję spodnie, to jadę do Prudnika.
- Jest pan rozeznany w bardziej i mniej bezpiecznych zakątkach Prudnika?
- Nie będę udawał, że już się zapoznałem z sektorami, rejonami, w których występuję. Z uwagi na wakaty, troszkę nie ma kim kierować, więc nie ma też gdzie stawiać poszczególnych zadań. Aktualnie mamy około 8 wakatów, co oznacza, że brakuje 4 patroli w powiecie. Wiem, że w Prudniku jest klasa mundurowa, i to maturalna, prawdopodobnie zdecydujemy się, aby przygotować lekcję poglądową i przekonać tych uczniów, żeby jak najszybciej składali dokumenty do policji. O ile mi wiadomo, z terenu gminy Prudnik obecnie nie ma chętnych do pracy w policji i to jest palący problem.
- Powiat prudnicki to według pana oceny bezpieczny powiat?
- Tak. Nie dochodzi tutaj do bardzo poważnych przestępstw: napadów na banki, gwałtów, morderstw; odnotowuje się bardzo małą liczbę rozbojów czy kradzieży samochodów. Dominuje przestępczość typowo pospolita, np. kradzieże rowerów, telefonów czy włamania do warsztatów. Moim celem, na co już zwróciłem uwagę, będzie kierowanie w centrum miasta pieszych patroli. Taki patrol powoduje, że poczucie bezpieczeństwa wzrasta jeszcze bardziej, poza tym możliwość reakcji na naocznie stwierdzone zagrożenie jest nieporównywalnie większa, niż z radiowozu.
- Czy w dotychczasowych miejscach pracy spotkał się pan z opinią, że Prudnik to lider w województwie w przestępczości narkotykowej?
- Wpływają do nas sprawy narkotykowe, wczoraj nawet podpisywałem wniosek o wyróżnienie jednej z policjantek za dwie takie sprawy, ale nigdy nie słyszałem, że Prudnik w tym lideruje. Dlatego w mojej świadomości Prudnik nie istnieje jako miejsce, gdzie narkotyki są czymś szczególnym.
- Komenda Powiatowa Policji w Prudniku od lat osiąga znakomite wyniki w wykrywalności przestępstw. Kierowanie taką jednostką to nie tylko zaszczyt, ale chyba także spore wyzwanie?
- Zdaję sobie sprawę z tego, że przyszedłem do jednostki silnej. Znam jej statystyki, zawsze je śledziłem, bo to kiedyś była moja komenda. Bardzo wysokie wyniki świadczą o doskonałej pracy zarówno policjantów, jak i kadry kierowniczej. No cóż, będę się starał utrzymać te wyniki, bo za to będę rozliczany, chociaż jeśli spadnie nam wykrywalność o 2 procent, to nie będę z tego robił larum, bo to nie statystki są najważniejsze, lecz to, co mieszkańcy sądzą o policji i czy czują się bezpiecznie.
- A propos mieszkańców, niektórzy zgłaszają potrzebę utworzenia w centrum posterunku. Choćby niewielkiego.
- Wydaje mi się, że nie będziemy tego realizowali, zresztą odchodzi się już od tendencji tworzenia zamiejscowych posterunków czy rewirów dzielnicowych. Kto chce spotkać się z policjantem, uważam, że w Prudniku ma bardzo łatwy dostęp. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że dzwoni do nas ze sprawą, na przykład, starsza osoba, informuje, że nie może z jakichś względów dotrzeć na komendę, i odsyła się ją z kwitkiem. Nie ma takiej możliwości! To byłoby wręcz skandalem. Do takiej osoby wysyłany jest radiowóz
- Przewiduje pan zmiany personalne w komendzie?
- Chciałbym mieć jak najszybciej swojego zastępcę i o to będę prosił komendanta wojewódzkiego. Tak się jakoś złożyło, że w tej pięknej komendzie nie ma kandydata na to stanowisko, wszyscy oficerowie zostali mianowani naczelnikami.
- Będzie konkurs?
- Decyzja należy do komendanta wojewódzkiego. Może on skorzystać z osób, które startowały już w innych konkursach i nie dostały się na te stanowiska, ale są w rezerwie kadrowej, lub rozpisać kolejny konkurs na stanowisko zastępcy komendanta.
- Nie myślał pan, aby "przetransferować" kogoś, z kim panu dobrze się współpracowało w Nysie, do komendy w Prudniku?
- Jeżeli ktoś z Nysy by chciał przyjść tutaj, to już niestety na stanowiska wakujące, a to są słabe grupy.
- Rozumiem, że nie zamierza pan wymieniać wybranych niedawno przez byłego już komendanta naczelników?
- Nie. Bardzo dobrze się stało, że komendant Mróz obsadził wolne stanowiska. On zna tych policjantów, ja miałbym problem z wyborem. Mam pełne zaufanie do wszystkich naczelników, a oni do mnie i razem, pomagając sobie nawzajem, będziemy ciągnęli ten wóz, jakim jest komenda, bo razem jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo w całym powiecie prudnickim.
- A co z rzecznikiem?
- Rzecznik w komendzie jest, siedzi koło nas (aspirant Piotr Pogoda, który awansował na stanowisko kierownika rewiru dzielnicowych i funkcję oficera prasowego pełni już tylko tymczasowo - przyp. red.). Myślimy nad kandydatami, wybór nie jest łatwy, proszę więc o cierpliwość. Szkoda, że komendant Mróz nie powołał również rzecznika, miałbym problem z głowy (uśmiech).
- Dziękuję za rozmowę.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z policji
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze