Artykuły
Michalczewski: Nie chcę być prezesem na siłę
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 28 - Marzec 2012r. , godz.: 10:17
Część członków prudnickiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego zaniepokoiła się informacją o zmianach w życiu zawodowym prezesa Józefa Michalczewskiego. Na dodatek na początku roku prezes poinformował, że nie będzie kandydował w kolejnej kadencji, która rozpocznie się na przełomie 2012 i 2013 roku. Czy w związku z tym najprężniejszy w województwie opolskim oddział czeka kryzys? Rozmawiamy na ten temat z prezesem Józefem Michalczewskim.
- Czy prudnicki oddział PTTK się rozpada?
- Wręcz przeciwnie, przecież powstają nowe kluby w ramach naszego oddziału, na przykład jesienią powstał Klub Narciarski. Uważam, że w tej chwili PTTK jest w swoim najlepszym okresie, mamy ponad 400 członków opłacających składki, od początku 2012 roku do PTTK zapisało się już 20 nowych członków, w 2011 roku zorganizowaliśmy ponad 80 imprez, w których uczestniczyło ponad 6 tysięcy osób. Te liczby mówią same za siebie. Mamy silną kadrę - przewodników górskich, pieszych, kolarskich. To potężna grupa ludzi, która chce działać. Tak więc uważam, że nic naszemu PTTK-owi nie grozi.
- Takie wrażenie odniosłem po rozmowie z jednym z członków PTTK. Wynika z tego, że część członków PTTK uważa, że nadchodzą złe czasy: prezes zadeklarował oficjalnie, że prezesem już być nie chce, nie wiadomo co z siedzibą, wreszcie zmiany w twoim życiu zawodowym. Spróbujmy odnieść się po kolei do tych spraw. W którym roku zostałeś prezesem PTTK?
- Pierwszą kadencję byłem wiceprezesem (od 1992 r. - przyp. red.), prezesem był wtedy Andrzej Polak. Jednak w związku z tym, że od samego początku Andrzej zaznaczył, że będzie prezesem tylko formalnie, ja zająłem się właściwą działalnością oddziału. Prezesem zostałem w 1997 roku i jestem nim już czwartą kadencję. Tak więc pod koniec ubiegłego roku minęło 20 lat.
- Kiedy kończy się obecna kadencja?
- Na przełomie bieżącego i przyszłego roku.
- Prywatnie będę ciebie namawiał na kandydowanie na następną kadencję, bo uważam, że dobrze sprawujesz swoją funkcję, ale nawet zakładając, że nie zostaniesz prezesem, czy to oznacza że nikt nie jest w stanie ciebie zastąpić?
- Mówiłem o tym od samego początku, nawet w pierwszej kadencji, że prezesem jestem tylko tymczasowym, do czasu przejścia przez kryzys, jaki w tamtych czasach przechodził PTTK. Zawsze miałem nadzieję, że znajdzie się ktoś bardziej godny tego stanowiska.
- "Tymczasowy" to chyba za dużo powiedziane...
- Są osoby, które lepiej ode mnie mogą poprowadzić PTTK. Nie mówię, że pod moją opieką z PTTK było źle, ale jak to jest wszędzie - ja mam swoich zwolenników i przeciwników. Ta druga grupa jest obecnie bardzo mocna, ona nie mówi wprost co jej się nie podoba, ale robi trochę złej roboty za plecami. Tyle, że ja nie chcę być prezesem na siłę. Ja, wraz z całym zarządem, cały czas zastanawiamy się kogo wytypować na funkcję prezesa, tylko że nie może to być wybór wymuszony. To nie może być osoba przypadkowa, to musi być człowiek, który zna się na turystyce, na PTTK i to lubi.
- Czy są już propozycje?
- Po odbyciu wielu rozmów z kolegami z PTTK dochodzę do wniosku, że jest taka osoba. Widziałbym na tym stanowisku koleżankę Basię Drożdżowicz.
- Proszę o uzasadnienie.
- Basia ma zdolności organizacyjne, jest lubiana przez członków PTTK i ma żyłkę prawdziwego, zapalonego turysty. Moim zdaniem pociągnęłaby ona oddział w dobrą stronę. Oczywiście dla nowego prezesa deklarować będę swoją pomoc, zawsze i wszędzie. Chciałbym też pozostać członkiem zarządu i służyć swoim doświadczeniem. Nigdy nie dopuszczę do tego, żeby w PTTK działo się źle.
- Na początku marca objąłeś stanowisko kierownika gminnego schroniska w Wieszczynie, czy w związku z tym zrezygnujesz z funkcji prezesa oddziału?
- Nie, do końca kadencji nie będę rezygnował. Wszystkie zaplanowane imprezy odbędą się. Na mojej pracy w Wieszczynie działalność w PTTK na pewno nie ucierpi. Nie dopuszczę do tego. Co więcej, w związku z tą pracą marzy mi się, żeby schronisko w Wieszczynie było prawdziwym domem dla turystów, którzy zawsze będą mogli tu przychodzić, czy to na imprezy PTTK-owskie, czy prywatne. Mam prośbę do prudnickich turystów, żeby pomogli mi w prowadzeniu tego domu, w organizowaniu imprez i żeby sami organizowali tutaj imprezy.
- Mam wrażenie, że nowa praca idealnie wpisuje się w społeczną funkcję prezesa PTTK. Jedno z drugim jest ściśle związane, bo dotyczy turystyki. Ale zmieńmy nieco temat. To pytanie też już słyszałem i choć znam odpowiedź z premedytacją ci je zadam. Czy dostajesz jakieś pieniądze za to, że jesteś prezesem?
- Chciałbym podkreślić, że praca w PTTK, nie tylko moja, ale całego zarządu i wszystkich działaczy jest społeczna. Nikt w PTTK przez te 20 lat za pracę społeczną nie otrzymał ani jednej złotówki.
- Czyli w PTTK po 1989 roku nie było nigdy żadnego etatu, pracownika który dostawałby pensję.
- Nie, nie było. To jest ważne, czasem na Rajdzie Maluchów dochodzą do nas głosy, że my na tej imprezie, jako działacze PTTK, zarabiamy. To nieprawda. Jedyną nagrodą dla organizatorów jest kiełbaska przy ognisku, czy inny poczęstunek.
- Co z siedzibą PTTK? Oficjalnie jest nią lokal przy ul. Kościuszki, gdzie obecnie jest sklep, poza tym gmina udostępniła organizacji pomieszczenie na ul. Zamkowej, gdzie spotykają się m.in. członkowie Klubu Dinozaurów, Klubu Turystyki Rowerowej, Klubu Narciarstwa Biegowego. Czy będą jakieś zmiany w tym zakresie?
- Póki co, nie będzie żadnych zmian. Do tej pory taką praktyczną siedzibą był sklep przy ul. Kościuszki, ponieważ tam pracowałem. Zawsze można było tam przyjść i załatwić ze mną różne sprawy, opłacić składki, czy zapisać się na jakąś imprezę. To na pewno do końca roku się nie zmieni. Ewentualne zmiany mogą nastąpić po wyborze nowego zarządu oddziału i nowego prezesa. W naszym wspólnym interesie jest to, żeby siedziba - tak jak dotychczas - była w pełni funkcjonalna i dostępna dla członków.
- Czy PTTK po 1989 roku płaciło właścicielowi pawilonu przy ul. Kościuszki - Spółdzielni Mieszkaniowej - za wynajem?
- Nie, PTTK nigdy nie płaciło za ten lokal.
- Pytam o to, ponieważ odnoszę się do początków wynajmu lokalu, ale to chyba było jeszcze w PRL, na innych niż obecnie zasadach. Spotkałem się z zarzutem, że ten lokal jest bardziej PTTK-owski niż sklepowy.
- Spółdzielnia udostępniła ten lokal PTTK, dopóki było tam biuro obsługi ruchu turystycznego, które miało pieniądze na płacenie czynszu. W 1991 r. ówczesny zarząd zwrócił się do mnie - jako członka PTTK - z prośbą o przeniesienie mojej wypożyczalni kaset do PTTK i opłacania kosztów związanych z utrzymaniem lokalu. To wtedy PTTK wymówiło spółdzielni dzierżawę. Od 1991 roku ja, jako Józef Michalczewski, byłem najemcą lokalu, opłacałem wszystkie koszty wynajmu i udostępniłem PTTK część powierzchni.
- Czyli sytuacja jest jasna. Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na szlaku! Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze