Artykuły
Wywiad: Michał Kajca zaprasza do wspinaczki
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 29 - Luty 2012r. , godz.: 11:32
- Skąd twoja pasja do wspinaczki?
- Trudno powiedzieć, ale z pewnością zawsze ciągnęło mnie do gór. Na początku była to turystyka, czy samotne włóczenie się po okolicznych lasach. Liczne okazje do bycia w górach zawdzięczam Andrzejowi Polakowi (nauczycielowi geografii w Szkole Podstawowej nr 4), z którym często jeździłem na wycieczki szkolne, czy obozy. Byliśmy wtedy także w Tatrach, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem z bliska prawdziwe górskie urwiska i chyba już wtedy poczułem jakiś dziwny magnetyzm...
Od tamtego momentu wiedziałem, że kiedyś chciałbym spróbować, na pierwszą okazję musiałem jednak poczekać aż do końca liceum. Na wyjazd namówił mnie mój przyjaciel Andrzej Wrzesień, a organizatorem był ksiądz Piotr z naszej parafii, który był wspinaczem. Pojechaliśmy na Jurę Krakowsko-Częstochowską, gdzie pokonałem moje pierwsze skalne drogi i wieczorem przy ognisku już wiedziałem na pewno, że to jest to! Zaraz potem wyjechałem na studia do Wrocławia, gdzie poznałem ludzi z klubu wspinaczkowego, wraz z Andrzejem odbyliśmy kurs w skałkach i moja przygoda w pionowym świecie zaczęła się na dobre.
- Gdzie teraz mieszkasz i co robisz w życiu zawodowym?
- Przez około 10 lat mieszkałem we Wrocławiu, jednak odległość do gór i skał spowodowała, że niedawno przeniosłem się do Jeleniej Góry, gdzie są rewelacyjne miejsca do uprawiania wspinaczki.
Z wykształcenia jestem co prawda geodetą, ale od 2006 roku zawodowo zajmuję się nauczaniem wspinaczki. Jestem licencjonowanym instruktorem wspinaczki skalnej Polskiego Związku Alpinizmu. W 2008 roku założyłem własną firmę, zarejestrowaną zresztą ciągle w Prudniku (Szkoła Wspinaczki "Granit").
Poza sezonem szkoleniowym zdarza mi się jeszcze czasem popracować na wysokości, jednak ostatnio coraz częściej fotografuję, czy piszę teksty do magazynów o wspinaczce. W 2011 udało mi się zakończyć duży projekt związany z przygotowaniem nowego przewodnika wspinaczkowego po Rudawach Janowickich.
Całkiem sporo czasu poświęcam też na prace społecznie. Zajmuję się na dość dużą skalę wymianą asekuracji i przygotowywaniem nowych dróg wspinaczkowych na terenie Sudetów, współpracuję z fundacją zajmującą się negocjacjami w sprawach dostępu do rejonów skalnych w Polsce. Działam też w jednej z komisji Polskiego Związku Alpinizmu i we Wrocławskim Klubie Wysokogórskim, którego jestem wiceprezesem. Od trzech lat organizuję maraton wspinaczkowy, który odbywa się jesienią w Górach Sokolich.
- "Rudawy Janowickie. Przewodnik wspinaczkowy", to twoja pierwsza książka?
- Tak. Zajęła mi niemal dwa lata pracy, z czego ostatnie pół roku to była właściwie praca na etacie. Cieszę się, że mam to już za sobą, jednak w tym momencie pracuję już nad przewodnikiem poświęconym kolejnemu rejonowi.
- Skąd pomysł na jej napisanie?
- Fakt jest taki, że od zawsze interesował mnie temat przewodników i map - wpierw turystycznych, później wspinaczkowych. Do tego przez ostatnie 10 lat bardzo dużo czasu spędziłem wspinając się w Rudawach, które zresztą są jednym z ciekawszych miejsc do wspinaczki w kraju. Wytyczyłem na tym terenie wiele nowych dróg wspinaczkowych, przygotowałem też kilka nowych - w sensie nieeksplorowanych dotąd przez wspinaczy - sektorów. Poznałem ten rejon na tyle dobrze, że napisanie tego przewodnika stało się niemal oczywistością. Dodatkowym argumentem było to, że rejon był dotychczas opracowany dość pobieżnie.
- Twoja ulubiona skała w tym paśmie górskim?
- Hmm... Ciężko zdecydować - tam jest ponad sto trzydzieści skał i setki mniejszych głazów! Wszystko to rozrzucone w pięknym górskim lesie, na dość dużej powierzchni. Wiele miejsc jest niezwykle widokowych, niektóre z nich mają w sobie coś wręcz magicznego... Jednak gdybym miał coś polecić, wskazałbym Skalny Most i sąsiedni Piec, położone w Dolinie Janówki, oraz Wiszący Kamień, Starościńskie Skały i Kamienny Krąg na Janowickim Grzbiecie. Turnie te dzięki fantazyjnym kształtom, są atrakcyjne zarówno dla turystów, wspinaczy jak i geologów. Pięknie wyglądają też skałki wkomponowane w dobrze zachowane ruiny średniowiecznego Zamku Bolczów.
- Książka uzupełniona jest sporą liczbą zdjęć, w większości twojego autorstwa. Fotografia to również twoja pasja, czy to po prostu potrzeba dokumentowania swojej pracy i pasji?
- Myślę, że jedno i drugie, ale na pewno dominuje tu pasja. Rzeczywiście przewodnik zawiera ogromną liczbę fotografii. Wynika to z pierwotnego założenia, że ma być to przewodnik w stu procentach zdjęciowy. Dotychczas tego typu pozycje opierały się na rysunkach ścian, założyłem jednak, że przewodnik zdjęciowy będzie znacznie bardziej atrakcyjny, zwłaszcza w przypadku tak malowniczego rejonu jak Rudawy. Zadanie to było nadspodziewanie trudne, ze względu na duży obszar i położenie części skał znajduje w gęstym lesie. Myślę jednak, że ten trud się opłacił.
- No właśnie, po latach wspinania się i prowadzenia specjalistycznej działalności gospodarczej twoja pasja jest już bardziej pracą i obowiązkiem, niż przyjemnością?
- Myślę, że ciągle jeszcze bardziej pasja niż praca. Pasja, która pozwala mi dodatkowo czerpać wiele przyjemności z mojej pracy.
- Gdzie można kupić twoją książkę i ile kosztuje?
- Książka jest dostępna w sklepach wspinaczkowych w kraju, na niektórych sztucznych ściankach, no i oczywiście na campingach wspinaczkowych na miejscu - w Rudawach Janowickich.
- Mała kryptoreklama, jeśli ktoś chciałby przejść kurs wspinaczkowy, wstępny lub zaawansowany, to do kogo powinien się zgłosić? Proszę o namiary.
- Powinien zgłosić się do instruktora posiadającego licencję Polskiego Związku Alpinizmu, bo taki wybór gwarantuje wysoki poziom szkolenia. Niestety obecnie często zdarza się, że kursy instruktorskie organizowane przez AWFy nastawione są na zarobkowanie, a poziom często jest przeciętny. Jednak stopień instruktora PZA, wymaga dodatkowych szkoleń, unifikacji, a selekcja jest tu już rygorystyczna (obecnie takie uprawnienia posiada około 100 osób w kraju). Pełna lista instruktorów PZA znajduje się na stronie: www.pza.org.pl/szkolenie/instruktorzy.acs. Jest tam też moje nazwisko, więc jeśli ktoś z czytelników chciałby spróbować swoich sił we wspinaczce skalnej, to zapraszam! Kontakt do mnie: mkajca@o2.pl lub 694490001.
- Mam nadzieję, że mieszkańcy Prudnika i okolic będą mogli liczyć na rabat ziomala. Wracając do tematu... Żeby poznać podstawy wspinaczki, ile trzeba poświęcić na to czasu? Ile trwa kurs, nazwijmy go podstawowy?
- Kurs podstawowy - tzw. kurs wspinaczki skalnej - trwa 6 dni, przy czym można czasem rozłożyć go na dwa przedłużone weekendy. Jest też wersja skrócona trwająca tylko 4 dni.
Program kursu jest tak opracowany, żeby przygotować adeptów do samodzielnej wspinaczki w skałkach - zarówno na drogach ubezpieczonych (gotowe punkty asekuracyjne), jak i na tych o charakterze górskim (brak stałej asekuracji). Do tego dochodzi nauka techniki ruchu w skale, zjazdy na linie, sytuacje awaryjne, węzły itp.
- W Górach Opawskich raczej nie ma typowych ścian wspinaczkowych, ale są takie już w czeskich Jesionikach. Poleciłbyś coś aktywnym mieszkańcom ziemi prudnickiej?
- Jesioniki mają ogromny potencjał do uprawiania wszelkich sportów przestrzennych, nie inaczej jest ze wspinaczką. Znajduje się tam kilkadziesiąt(!) rejonów wspinaczkowych rozrzuconych po całych górach. Niektóre z nich są na tyle interesujące, że przyciągają wspinaczy z dalszych rejonów Polski i Czech. Takim rejonem jest np. Rabštejn położony w pobliżu Rymařova. Najbliższy Prudnika ciekawy rejon to Certovy Kameny nad Jesenikiem, jednak mniejsze sektory można znaleźć już za Zlatymi Horami.
- Więc stosunkowo blisko ziemi prudnickiej. Dzięki za rozmowę!Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze