Artykuły
Śladem naszych artykułów: Jechał po pijaku, ZAPŁACI 44 tysiące!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 29 - Luty 2012r. , godz.: 10:46
Strażak ochotnik, który po pijaku kierował wozem bojowym i spowodował wypadek, musi zwrócić gminie Prudnik prawie 44 tysiące złotych.
7 lipca zeszłego roku około godziny 16.00, Piotr U., mechanik i kierowca Ochotniczej Straży Pożarnej w Rudziczce, wybrał się na przejażdżkę po wsi reperowanym mercedesem pożarniczym. Test zakończył się w przydrożnym strumyku. Kierowcy pobrano krew do badań, które wykazały, że w czasie jazdy miał 1,6 promila alkoholu w organizmie. Na badanie alkosensorem na miejscu zdarzenia - jak twierdzi policja - nie wyraził zgody, choć sam zainteresowany temu zaprzecza, tłumacząc, że stracił przytomność, którą odzyskał dopiero w szpitalu.
Poważnie zniszczony pojazd gminie udało się zbyć dopiero za trzecim podejściem.
- Ostatecznie za kwotę 6.100,80 zł - informuje Marek Radom, sekretarz Urzędu Miejskiego.
Znane są już także koszty naprawy szkody.
- Sprawcę wypadku obciążono kwotą 43.876,59 zł. Wyliczenie wysokości szkody zostało dokonane na podstawie wartości początkowej (zakupu) samochodu pomniejszonej o wartość umorzenia amortyzacyjnego i wartość, jaką gmina uzyskała ze sprzedaży - wyjaśnia sekretarz Radom.
Na uregulowanie zobowiązań Piotr U. ma czas do 29 lutego, czyli do dziś.
- Jestem przygotowany, by całość zwrócić w terminie. Łatwo nie było o takie pieniądze, musiałem się zapożyczyć. No cóż, za swoje błędy trzeba płacić - mówi dla "Tygodnika Prudnickiego" 30-latek. - Jest mi wstyd i całkowicie przyznaję się do winy. Piłem alkohol poprzedniego dnia, gdzieś tak do godz. 21.00, będąc na urlopie. Mój błąd polegał na tym, że rano poszedłem do remizy bez śniadania. Ale czułem się dobrze, nie sądziłem, że w organizmie coś jeszcze zostało. Podczas pastowania auta zauważyłem wyciek ze skrzyni biegów. Chciałem przewieźć się, by zobaczyć skąd dokładnie cieknie i naprawić tą usterkę. No i każdy wie, jak to się skończyło...
Przeciwko U. toczyło się także postępowanie karne, zakończone wyrokiem skazującym na "odsiadkę" w zawieszeniu. Ponadto mężczyźnie zatrzymano prawo jazdy, ale tylko na auta ciężarowe. Uprawienia na osobówkę, jak wyjaśniał prokurator, jest mu niezbędne, gdyż... dojeżdża do pracy.
Przed dwoma tygodniami U. przywrócono uprawnienia do wyjazdów do akcji w roli ratownika. To efekt dobrego sprawowania i zaangażowania w pracę na rzecz OSP w okresie po wypadku. W państwowej straży pożarnej, przynajmniej tej w Prudniku, na kolejny kredyt zaufania nie mógłby liczyć.
- Nie wyobrażam sobie, aby ktoś taki mógł dalej jeździć do zdarzeń i ratować ludzkie życie - komentował dla "TP" po upublicznieniu sprawy z pijanym strażakiem w tle mł. bryg. Tomasz Protaś, wicekomendant prudnickiej KP PSP.
Z ostatniej chwili: Jak poinformował naszą gazetę Marek Radom, w poniedziałek Piotr U. rozliczył się z gminą.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Śladem naszych artykułów
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze