Artykuły
Z sądu: Strażnik w tarapatach. Może stracić mundur i wolność!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 15 - Luty 2012r. , godz.: 10:18
Ciemne chmury zbierają się nad Adamem M., inspektorem prudnickiej straży miejskiej. Jeżeli sąd da wiarę zeznaniom poszkodowanych policjantów, 55-latek straci bezpowrotnie
mundur i wyleci z pracy.
- Wydałem już decyzję o zawieszeniu tego strażnika w obowiązkach służbowych na trzy miesiące - mówi dla "TP" burmistrz Franciszek Fejdych.
Adam M. oskarżony jest m.in. o stosowanie gróźb wobec policjantów i wymuszanie na nich odstąpienia od zatrzymania jego syna. Do zdarzenia miało dojść jesienią ubiegłego roku w jednym z ośrodków wypoczynkowych w Pokrzywnej podczas przyjęcia weselnego. Po północy właściciel lokalu zmuszony był wezwać policję, bo wśród gości wybuchła bijatyka. Burdę wywołać miał Wojciech M., syn oskarżonego strażnika. Po przybyciu patrolu pijany 24-latek miał przenieść swoją agresję na interweniujących funkcjonariuszy.
- Między innymi szarpał ich za mundury, kopał w brzuch, uderzał w twarz, w głowę, czym naruszył ich nietykalność cielesną - relacjonuje Jacek Placzek, szef prudnickiej prokuratury - Ponadto groził im pozbawieniem życia.
Młoda policjantka w wyniku brutalnej napaści doznała wstrząśnienia mózgu. Krewkiego mężczyznę udało się obezwładnić dopiero po przyjeździe drugiego patrolu. Na terenie komendy w Głuchołazach M. miał wciąż być agresywny, ubliżać i grozić policjantom oraz pluć na nich. Adam M. miał dopuścić się wspomnianego przestępstwa zanim jeszcze jego syna wsadzono do radiowozu.
- Nie przyznaję się do winy, bo nie mam do czego się przyznać. Nie stosowałem żadnej przemocy - utrzymuje oskarżony strażnik. - Dopóki sąd nie wyda wyroku, nie będę się w tej sprawie wypowiadał - zaznacza.
Adam M. przepracował w prudnickiej straży miejskiej już blisko 20 lat.
- Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Należy do ludzi spokojnych, jest bardzo dobrym pracownikiem - komentuje Zbigniew Trentkiewicz, komendant SM.
Wszystko wskazuje na to, że stróż prawa próbował ukryć całą sprawę przed swoim przełożonym.
- Dowiedziałem się o tym dopiero w ubiegły poniedziałek (od burmistrza, którego z kolei powiadomił prokurator - przyp. red.) - kontynuuje komendant Trentkiewicz. - Sam strażnik nic mi wcześniej nie powiedział, że ma kłopoty z prawem. Wspominał, że był przesłuchiwany na policji, nawet brał wtedy urlop, ale w sprawie syna.
- Jeśli okaże się, że pan M. jest winny i zostanie skazany, to nie tylko straci pracę w straży miejskiej, ale prawdopodobnie także nie będzie mógł być zatrudniony w urzędzie - dodaje burmistrz Fejdych.
Pierwsza rozprawa przed Sądem Rejonowym w Prudniku już się odbyła. Proces wznowiony zostanie jutro (16 lutego). Wobec obu oskarżonych mężczyzn prokuratura zamierza wnosić o kary więzienia z warunkowym zawieszeniem.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z policji
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze