Artykuły
VI Zimowe Przejście Żółtego Szlaku: Gdy wiatr sypie w oczy śniegiem
Autor: CEZARY OLECHNO.
Publikacja: Środa, 1 - Luty 2012r. , godz.: 11:30
Niewiele jest takich miejsc, gdzie wyruszając z zadbanego parku w niewielkim podgórskim mieście, wędrowiec po niedługim czasie minie ruiny dawnego klasztoru, by po chwili wejść na teren będący niegdyś bazą wojskową.
Pozostawiając za sobą te dwa tak odmienne w swoim przeznaczeniu miejsca, nierozważny piechur może niebezpiecznie zbliżyć się do krawędzi ogromnego wyrobiska, a patrząc w głąb, dostrzeże gdzieś w dole unieruchomione maszyny. Gdy podąży dalej, przejdzie u stóp wzgórza, na którym jeszcze kilkanaście lat temu eksplodowały pociski. Idąc wytrwale, po kolejnych kilku kilometrach trafi nad brzegi wód, na których - jak mówią naoczni świadkowie - dało się jeszcze niedawno dostrzec łódź z rodzaju tych, które w czasach apostolskich pływały po Jeziorze Galilejskim. Wędrówkę w tych rejonach urozmaica także pogoda, kiedy silny, chłodny wiatr sypie w oczy śniegiem.
Nie jest to jednak relacja z podróży w jakiś odległy zakątek świata, lecz opis trasy, jaką przemierzyli w sobotę 14 stycznia w Lesie Prudnickim, w Górach Opawskich turyści, podczas IV Zimowego Przejścia Żółtego Szlaku - imprezy organizowanej przez PTTK Oddział Sudetów Wschodnich w Prudniku.
Żółty szlak prowadzący z Prudnika przez Łąkę Prudnicką, Trupinę, Wieszczynę a potem wzdłuż granicy państwa do Trzebiny został wyznakowany przez prudnicki PTTK w 2008 roku, kiedy to również miało miejsce jego oficjalne otwarcie. Wówczas przebiegała nim jedna z tras Prudnickiego Maratonu Pieszego. Od następnego roku do kalendarza prudnickiego PTTK wpisano Zimowe Przejście Żółtego Szlaku.
14 stycznia 2012 roku impreza odbyła się więc już po raz czwarty. Grupa około 20 osób wyruszyła z parku miejskiego zgodnie z planem o godzinie 9.00. Turystów prowadził Roman Gwóźdź. Pomimo, że nazwa imprezy sugeruje kolor szlaku, którego przejście jest jej celem, to oczywiście nie ma powodów, by trzymać się sztywno tego planu. Ze względów głównie pogodowych (porywisty, zimny wiatr) zrezygnowano z pokonania odsłoniętego odcinka pomiędzy Prudnikiem a Łąką Prudnicką. Trasa początkowo prowadziła więc częściowo niebieskim szlakiem w kierunku Kaplicznej Góry, gdzie znajdują się ruiny dawnej pustelni kapucynów, potem bez znaków pod Okopową - miejscem, które było niegdyś wykorzystane przez wojsko jako skład amunicji. Stamtąd, przechodząc obok kopalni szarogłazu, wędrowcy wyruszyli na Kobylicę (395 m n.p.m.), gdzie przy pomniku Josefa von Eichendorffa zatrzymali się na krótki odpoczynek. Dalej podążając niebieskim szlakiem, obok Dębowca minęli Kamień Graniczny Miasta Prudnika, skąd już bez znaków podążyli drogą leśną, by dotrzeć do znaków szlaku żółtego. Na tym odcinku trasa przebiegała u podnóża Kraski, góry, która w 1945 roku była miejscem walk. Jak się okazało, od czasów wojny pozostało na niej wiele niewybuchów, które eksplodowały kilkanaście lat temu, gdy płonął tam las.
Po przejściu tego odcinka, wędrowców prowadziły już tylko oznaczenia żółtego szlaku. W pobliskiej Wieszczynie można było zajrzeć do zabytkowej kaplicy świętych Tymoteusza i Aurelii oraz podziwiać nowe schronisko młodzieżowe. Za wsią, w kierunku granicy państwa, znajdują się stawy, na których w 2006 roku zwodowano zbudowaną w Trzebinie replikę łodzi "świętego Piotra". Wykonano ją na wzór tej wydobytej z Jeziora Galilejskiego, a która pochodzi, jak ocenili uczeni, z czasów, w których żył Jezus. Po dojściu do granicy państwa Roman Gwóźdź poinformował turystów, że planowane jest wyznakowanie zielonego szlaku, właśnie wzdłuż granicy, który będzie łączył Wieszczynę z Przełęczą pod Zamkową Górą. Szlak zapewni dogodne połączenie szkolnego schroniska młodzieżowego ze wspomnianą przełęczą, z której będzie można wyruszyć szlakiem czerwonym lub żółtym w kierunku najwyższego szczytu Gór Opawskich - Biskupiej Kopy. Wieszczyna była ostatnią miejscowością na trasie, która od tej pory prowadziła już cały czas wzdłuż granicy, oferując w wielu miejscach niezbyt męczące podejścia i atrakcyjne, choć niedalekie widoki na góry po czeskiej stronie. Przechodząc przez kilka mostków, ufundowanych przez leśników, samorząd i prywatnych darczyńców, przed Doliną Marii wędrowcy opuścili granicę i podążali za znakami szlaku na Polanę Kucharskiego. Na końcowym odcinku można było doświadczyć prawdziwej zimy, kiedy to padający śnieg w połączeniu z silnym wiatrem utrudniał wędrówkę. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, bo dzień wcześniej w Prudniku nie było śniegu, więc wszyscy byli zadowoleni, że zima swoimi atrybutami nawiązała w odpowiednim czasie do nazwy imprezy. Na mecie czekało płonące ognisko z kiełbaskami i gorące napoje. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze