Artykuły
Pod paragrafem: Gigantyczny przekręt w prudnickim banku
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 11 - Styczeń 2012r. , godz.: 10:39
2 mln 262 tys. 475 zł 72 gr - dokładnie tyle wynoszą wyliczone przez biegłego straty Banku PKO BP S.A. I Oddział w Prudniku w związku z procederem, w którym główną rolę odegrał... jego były dyrektor!
32-letni Robert M. usłyszał zarzuty dokonania szeregu oszustw.
- Podejrzany - mówi Lidia Sieradzka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Opolu - miał udzielać kredytów w kwotach od 200 do 500 tys. zł osobom z powiatu prudnickiego, Opola, Kluczborka, Brzegu oraz innych miejscowości, ze świadomością, że osoby te miały nie spełniać warunków uprawniających je do ubiegania się o takie kredyty. Za jego wiedzą kredytobiorcy mieli zawyżać dane dotyczące ich dochodów w celu uzyskania zdolności kredytowej, a sam Robert M. miał pomagać kompletować im i sporządzać nierzetelną dokumentację oraz załatwiać wszelkie formalności w taki sposób, że ani wnioskodawca, ani pracownik przygotowujący kredyt, mieli nie widzieć się wzajemnie.
Mechanizm procederu, który trwał z sumie dziewięć miesięcy, nie był skomplikowany.
- W toku śledztwa ustalono, iż środki z kredytów i pożyczek były przelewane pomiędzy rachunkami należącymi do podejrzanych, generując w ten sposób sztucznie ich zdolność kredytową w celu uzyskania dalszych środków finansowych z banku - informuje ppłk Katarzyna Koniecpolska - Wróblewska, rzeczniczka Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Robertowi M. grozi do 8 lat więzienia.
- Mężczyzna przyznał się do przedstawionych mu zarzutów - kontynuuje prok. Sieradzka.
Na ławie oskarżonych oprócz byłego dyrektora banku zasiądzie jeszcze ośmioro innych podejrzanych - mieszkańców całego województwa, w tym Tomasz G., który miał wyłudzić dla M., podając się za niego u lekarza medycyny pracy w Wojewódzkim Centrum Medycznym, siedem "lewych" zwolnień lekarskich.
- W oparciu o nie Robertowi M. wypłacono świadczenia w kwocie ponad 11,7 tys. zł - kończy Lidia Sieradzka.
Obecna szefowa prudnickiego I Oddziału Banku PKO BP S.A. nie komentuje sprawy.
- Nie jestem upoważniona do prowadzenia rozmów z mediami - tłumaczy.
Mieszkańcy Prudnika są w szoku.
- To się w głowie nie mieści - niedowierza pani Katarzyna.
- O bankach przecież mówi się, że są instytucjami dużego zaufania... - wtóruje kobiecie jej partner.
Jak nieoficjalnie dowiedział się "TP" M. nadal zajmuje wysokie stanowisko w banku, tyle że innej firmy.
Sprawę rozpozna Sąd Okręgowy w Opolu. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z policji
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze