Artykuły
Hala Pogoni wciąż niezdobyta: Michalak i jego rycerze mogą przejść do historii
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 4 - Styczeń 2012r. , godz.: 12:05
Jeśli Pogoń podtrzyma w II rundzie passę meczów bez porażki u siebie, to nawiąże do pamiętnego sezonu 1995/96, kiedy to w fazie zasadniczej nie było na nią przy Łuczniczej mocnych.
Prowadzony wówczas przez Andrzeja Chybzińskiego i Arkadiusza Zaczyńskiego zespół, już bez Olega Połosina i Tomasza Wilczka, ale za to wciąż z genialnymi braćmi Kasprzyckimi czy Ryszardem Klaklą, niejeden skazywał na spadek do III ligi. Tymczasem prudniczanie, na przekór sceptykom, nie dość, że utrzymanie zapewnili sobie w cuglach, to jeszcze po fazie zasadniczej zajmowali miejsce na pudle - 3! Sukces zawdzięczali fenomenalnej postawie we własnej hali - w 11 meczach odnieśli komplet zwycięstw, fundując swoim wiernym fanom niezapomniane pelne dramaturgii widowiska. I nic, że z wyjazdów przywieźli tylko 1 wygraną (z Częstochowy).
- Kibice, a przychodziły ich tłumy, byli naszym szóstym zawodnikiem. Potrafili zgotować taki kocioł, że rywalom aż miękły kolana, niektórzy wręcz bali się grać w Prudniku - wspomina były trener Andrzej Chybziński.
Twierdza przy Łuczniczej padła dopiero w play-off, choć wielu do dziś uważa, że to Pogoń była górą w potyczce z Mitexem Kielce. Przy stanie 68:70 dla gości, sędzia Michał Lesiński dopatrzył się faulu na śp. Jacku Kasprzyckim, oddającym równo z końcową syreną rzut zza linii 6,25 m. Po chwili jednak, ku zdumieniu, arbiter odwołał swą decyzję i zamiast przyznać miejscowym trzy rzuty wolne, orzekł koniec zawodów, tłumacząc później, że przewinienia w jego ocenie nie było, zaś uniesioną ku górze pięść zacisnął... odruchowo. Emocje udzieliły się również na trybunach, na głowie jednego z koszykarzy Mitexu wylądowała wypełniona czymś po brzegi torba. Zachodziła nawet obawa, że może dojść do linczu na "gwizdkach", na szczęście jakoś udało się zapanować nad rozjuszoną publiką.
Barw ówczesnej Pogoni bronił Tomasz Michalak, który dziś jest jej trenerem. Po 16 latach historia może zatoczyć koło, bo obecna drużyna z grodu Woka też idzie po komplet wygranych na sławetnym już "Obuwniku". Do pełni szczęścia brakuje jej 6 kroków.
- Byłoby fajnie nie przegrać żadnego meczu i zrealizować cel, jaki postawiliśmy sobie przed sezonem - mówi Tomasz Michalak.
- Nasz zespół stać na to. Jest mocny, pewnie się czuje we własnej hali, poza tym z czołówką tabeli już grał u siebie, teoretycznie więc, podkreślam teoretycznie, powinno pójść "z górki" - uważa Andrzej Chybziński, który pomaga klubowi m.in. w kwestiach technicznych. - Atmosfera, która dziś panuje na meczach koszykówki w Prudniku, zaczyna przypominać tą z lat 90. Przykład tego mieliśmy chociażby w spotkaniach ze Śląskiem Wrocław czy Stalą Ostrów Wlkp. - zauważa.
O 8. w tym sezonie wiktorię przy Łuczniczej prudniczanie postarają się w najbliższą sobotę (7 stycznia). Jej rywalem będzie Piotrcovia Piotrków Tryb.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Koszykówka - Pogoń Prudnik
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze