Tutaj jesteś: strona główna | Artykuły Tygodnika

Artykuły

Pogoń Prudnik - AZS AGH Kraków: Kolejny horror z happy endem

Autor: DAMIAN WICHER.

Artykuł pochodzi
z numeru:

Tygodnik Prudnicki nr 46

ukazał się:
Środa, 16 - Listopad 2011r.

Zobacz opis numeru
i fragmenty artykułów

Koszykówka - II liga, 8. kolejka

Pogoń Prudnik

AZS AGH Kraków

POGOŃ: Chmielarz 7 (1x3), Pawłowski 12, Kucia 12, Jankowski, Oleksy 2, T. Łakis 8, M. Łakis 18 (2x3), Kulicki, Trytek, Lepczyński 24 (3x3). Trener: Tomasz Michalak.

Nerwy kibiców Pogoni kolejny raz zostały wystawione na ciężką próbę. Prudniczanie przegrywali już prawie dwudziestoma punktami,
by wyjść z niedzielnego pojedynku zwycięsko!

Przed meczem trwało gorączkowe odliczanie czasu w oczekiwaniu na Marcina Łakisa, który jeszcze do południa prowadził w Nowym Targu reprezentację Opolszczyzny na Pucharze Tatr. Ostatecznie "Pycin" dojechał, choć w hali przy Łuczniczej pojawił się dopiero na sześć minut przed meczem.

W pierwszej połowie gospodarze sprawiali wrażenie, jakby grali ze sobą po raz pierwszy w życiu. Zatrważająco słabo wypadli zwłaszcza w defensywie, dając się "objeżdżać" wręcz z dziecinną łatwością. Efekt - 48 straconych oczek i aż siedemnastopunktowe manko po dwóch kwartach.

Po zmianie stron na boisko wyszła zupełnie inna Pogoń. Wystarczyło, że nasi koszykarze zaczęli bronić wysoko, a przy tym bardzo agresywnie, by w poczynania przyjezdnych wkradł się totalny chaos. A, że biało - niebieskim wiodło się również w ataku, po trzech kwartach przewaga akademików stopniała do ledwie dwóch punktów - 58:60!
- W szatni padło wiele mocnych słów - zdradza dla "TP" trener Tomasz Michalak. - Do przerwy nie poznawałem swojego zespołu, w obronie praktycznie nie istnieliśmy.

Bohaterem prudniczan został Maciej Lepczyński, który w kluczowych fragmentach ostatniej ćwiartki wziął na siebie odpowiedzialność za wynik. Bezcenne były zwłaszcza trafienia zza linii 6,75 m, po których najpierw dał Pogoni remis 66:66, a na półtorej minuty przed końcem meczu prowadzenie 77:75. Na samym finiszu wydrzeć wygranej miejscowym nie byli w stanie nawet słabi sędziowie. Para Majcherowicz - Jurneczko popis miernoty dała choćby w 37. min, kiedy to przy stanie 72:68 pod własnym koszem ewidentnie faulowany był Marcin Łakis. Zamiast przewinienia i dwóch rzutów wolnych dla Pogoni, arbitrzy sprezentowali trzy punkty (72:71) przyjezdnym. Chwilę później za zawiśnięcie na obręczy kosza bez wcześniejszego posiadania piłki przewinieniem technicznym ukarany być powinien jeden z krakowian. Ale i w tej sytuacji o dziwo nie rozległ się gwizdek...
- Podejrzewam, że chłopcy są już myślami przy meczu ze Śląskiem - podsumowuje trener Michalak. - Dziś chyba sądzili, że wygrana przyjdzie sama. W tej lidze, co podkreślam od początku sezonu, nie można lekceważyć nikogo.

A już w najbliższą sobotę sportowe wydarzenie roku w Prudniku, czyli starcie Pogoni ze Śląskiem Wrocław. Początek o godz. 17.30 w hali przy Łuczniczej.