Tutaj jesteś: strona główna | Artykuły Tygodnika

Artykuły

Wstydu nie przynieśliśmy

Autor: DAMIAN WICHER.

Artykuł pochodzi
z numeru:

Tygodnik Prudnicki nr 47

ukazał się:
Środa, 24 - Listopad 2010r.

Zobacz opis numeru
i fragmenty artykułów

II runda Pucharu Polski

Pogoń Prudnik

Zastal Zielona Góra

POGOŃ: M. Łakis 19 (5x3), Madziar 13 (1x3), Kucia 13, Jankowski 4, Sitek 4, Kłuś 4, Janikowski 3, Oleksy 2,Bolibrzuch 2, Barycza 2, Bara, Zieliński. Trener: Tomasz Michalak. ZASTAL: Marshall 15, Rajewicz 15, Kukiełka 13(1x3), Comagić 11 (1x3), Flieger 10, Chodkiewicz 8 (2x3), Kalinowski 8 (2x3), Burgess 8, Hodge 8, Raczyński 2. Trener: Tomasz Herkt.
Sędziowali: R. Putyra, J. Szwadowski. Widzów: 700.

W meczu drugiej rundy Pucharu Polski Pogoń Prudnik przegrała z Zastalem Zielona Góra 66:98.
Inne rozstrzygnięcie niż wysokie zwycięstwo przyjezdnych byłoby dużą niespodzianką. Ekipa z lubuskiego to wszak wicelider ekstraklasy. W dodatku spotkanie w Prudniku potraktowała nader poważnie, wystawiając swój najsilniejszy skład z trzema Amerykanami i Serbem na czele. Najcieplej przy Łuczniczej przyjęto jednak nie zagraniczne gwiazdy, a Jarosława Kalinowskiego, syna Mirosława - wychowanka Pogoni i jej wieloletniego reprezentanta.
W pierwszej kwarcie, ku sporemu zdziwieniu nawet trenera Tomasza Herkta, prudniczanie toczyli wyrównaną walkę, dzięki czemu po dziesięciu minutach przegrywali tylko 14:16. Na największe słowa uznania zasługiwał bezkompleksowo poczynający sobie Szymon Kucia. Dwie kolejne odsłony należały już do koszykarzy Zastalu, którzy raz po raz popisywali się fantastycznymi akcjami. Niekonwencjonalną koszykówką miejscową publiczność wprawiał w zachwyt zwłaszcza czarnoskóry Trenton Marshall. Wrażenie robiły też zabójcze kontrataki, wyprowadzane przez gości jednym, niezwykle precyzyjnym podaniem, czy gra na zasłonach.
W czwartej kwarcie Pogoń udowodniła, iż nie taki diabeł straszny... W kosz zielonogórzan z dystansu wstrzelił się Marcin Łakis, penetrować skutecznie zaczął Tomasz Madziar i trener Herkt zmuszony był poprosić o przerwę. Szkoleniowca Zastalu najbardziej irytował fakt, że gospodarze mimo zdecydowanie gorszych warunków fizycznych z dużą swobodą zbierali piłki z bronionej przez jego podopiecznych deski.
W Pogoni szansę występu dostali wszyscy wpisani do protokółu zawodnicy. Pomimo przeszło trzydziestopunktowej porażki swojego zespołu kibice opuszczali halę usatysfakcjonowani.
- Wstydu nie przynieśliśmy - komentuje prezes Pogoni Dariusz Lis. - Chłopaki dali z siebie wszystko, zagrali na tyle, na ile ich było stać. Przy odrobinie szczęście w drugiej kwarcie, kiedy to piłka kilkakrotnie po trzypunktowych rzutach "wylała się" z kosza, mogliśmy osiągnąć korzystniejszy wynik, ale i tak jesteśmy zadowoleni.