Artykuły
Głogóweckie majówki
Autor: HENRYKA MŁYNARSKA.
Urzeczeni majową pogodą częściej wybieramy się na spacery, by podziwiać wiosenną przyrodę. Tradycyjne głogóweckie nabożeństwa majowe odbywają się nie tylko w świątyniach, ale w plenerze przy starych kapliczkach, kościółkach maryjnych.
Są to miejsca szczególne, mocno osadzone w historii i kulturze naszego regionu. W zapisach kronikarzy wspomina się dwie historie bardzo odległych czasów. Nie było jeszcze miasta. Na tych terenach rozciągały się lasy i trzęsawiska. Wśród nich znajdowała się wysepka, która w czasie niebezpieczeństwa była miejscem ucieczki dla mieszkańców Glogovia vila (dzisiejszy Głogowiec) i Mochowa (nazwa pochodzi od słów: moj chow; moja kryjówka). W starych dokumentach zachował się zapis oznaczający tę wysepkę Pratum Mariae czyli Łąka Marii. Prawdopodobnie chodzi tu o kościółek Maryjny, którego rok powstania nie jest znany. W XIV w. obok niego wybudowano klasztor ojców paulinów, w którym mieszkańcy z okolic modlą się przed kopią ikony Matki Bożej Częstochowskiej. Legendarne, aczkolwiek mające swój ślad w zapisach historycznych jest istnienie kasztelanii głogóweckiej Michała zwanego Wylcziczem. O jego panowaniu, śmierci opowiadają miejscowe legendy. Wszystkie związane z kultem Maryjnym. Współcześnie w podmiejskiej Olszynce mieszkańcy miasta śpiewają majowe pieśni przed kapliczką Matki Bożej Dobrej Rady.
W czasie nabożeństw majowych wierni odmawiają Litanię Loretańską. Głogówek od wieków ściąga do siebie pielgrzymów nawiedzających kopię włoskiego sanktuarium Maryjnego Casa Santa z Loreto.
W 1630 r. dzięki fundacji właściciela Oberglogau najwybitniejszego z rodu Jerzego III Oppersdorffa dokończono rozbudowę klasztoru franciszkańskiego i konsekrowano kaplicę zwaną Domkiem Loretańskim. Ten "kościółek w kościele" składa się z dwóch pomieszczeń, części ołtarzowej w której centrum umieszczono hebanową figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Drugie, większe pomieszczenie jest miejscem, gdzie w ciszy, mroku wierni się modlą. Na wewnętrznych ścianach kaplicy widoczne są okratowane cegiełki przywiezione z Ziemi Świętej. W rogu stoi skarbona przypominająca chrzcielnicę, to relikt przeszłości. Do niej dawniej gospodarze z Winiar, Oraczy i okolicznych wsi składali masło w ofierze. Tłuszcz zwierzęcy stanowił kiedyś materiał palny. Z czasem lampki olejne zastąpiono świecami. Ofiarowane masło zakonnicy rozdawali ubogim.
Zagadką dla zwiedzających są fragmenty tynku z wyblakłymi malowidłami, tworzącymi dziwną kompozycję. Są to ocalałe od pożaru części dekoracji. Autorem polichromii jest XVII-wieczny malarz Franciszek Sebastini, którego dzieła zdobią większość śląskich zabytków.
Świadectwami kultu Maryjnego są nie tylko obrazy, kaplice i figury, ale nabożeństwa. W czasie procesji i tych w kościołach i tych na łonie przyrody słyszymy wezwania do Matki Boga. Ze wzruszeniem przeglądam księgi pamiątkowe z miejsc kultu, stare pożółkłe książeczki naszych przodków. Nie tylko modlitewne, ale takie jak wydany zbiorek legend i opowieści o Pannie Maryi w 1852 r. przez Ignacego Dziadka pochodzącego z Mionowa.
Totus tuus było Maryjnym wezwaniem papieża Jana Pawła II, Ślązacy od wieków wierni są tej postawie i wielbią Matkę Boga.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze