Artykuły
Śladem naszych artykułów: Komendant WYRZUCIŁ policjanta ze służby!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 9 - Kwiecień 2014r. , godz.: 02:18
Decyzją komendanta powiatowego policji w Prudniku Grzegorz M. został zwolniony ze służby (po 10 latach - red.) z uwagi na oczywistość popełnienia czynu o znamionach przestępstwa - mówi dla naszej gazety sierż. sztab. Andrzej Spyrka, oficer prasowy KPP.
Chodzi o opisywaną przed dwoma miesiącami na łamach "Tygodnika Prudnickiego" sprawę pobicia 28-latka podejrzanego o kradzież piwa. To bulwersujące zajście miało mieć miejsce na komendzie przy ulicy Skowrońskiego.
- W trakcie zwalniania dwóch zatrzymanych (Błażeja Ł. i jego kolegi - red.), już po przeprowadzeniu czynności procesowych, doszło do sprzeczki między policjantem a jedną z tych osób, obie strony używały wobec siebie obelżywych słów. Z zeznań świadka wynika, iż funkcjonariusz w wulgarny sposób wypowiadał się także o matce pokrzywdzonego - mówi naszej redakcji prokurator Paweł Pasieka. - W pewnym momencie mundurowy uderzył zatrzymanego pięścią w twarz, a gdy ten upadł na podłogę, jeszcze go skopał. Mężczyzna doznał złamania szczęki. Obrażenia te potwierdził w sporządzonej opinii biegły z zakresu medycyny sądowej.
Brutalne sceny rodem z posterunków białoruskiej milicji zarejestrował monitoring. Zabezpieczone nagranie pogrążyło Grzegorza M. do tego stopnia, że jego przełożeni nie czekając na rozstrzygnięcie sprawy przed sądem postanowili pozbyć się ze swojego grona "czarnej owcy", która wystawiła na szwank reputację całej jednostki. Decyzja komendanta Andrzeja Kłakowicza jest jednak nieprawomocna. Policjant, korzystając z przysługującego mu prawa, odwołał się już do KWP w Opolu. Ta nie zajęła jeszcze stanowiska w tej sprawie.
Z materiału wideo wynika wprawdzie, że funkcjonariusz był prowokowany przez przesłuchiwanego, ten wymachiwał mu przed oczami jakimś przedmiotem, ale - jak podkreśla prokurator Pasieka - to nie usprawiedliwia jego skandalicznego zachowania.
- Nawet gdyby został uderzony przez zatrzymanego, co wykluczyliśmy, to nie miałby prawa w ten sposób zareagować, mógłby jedynie zastosować środki przymusu bezpośredniego.
Grzegorzowi M. przedstawiono 2 zarzuty: przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego oraz spowodowania naruszenia czynności narządu ciała na okres powyżej 7 dni. 31-letni prudniczanin nie przyznał się do żadnego z nich. Odmówił też składania wyjaśnień. Grozi mu do 5 lat za kratkami. Akt oskarżenia w tej sprawie powinien wpłynąć do sądu za około miesiąc.
- Teoretycznie istnieje możliwość warunkowego umorzenia postępowania, niemniej jednak w sytuacji, gdy przestępstwo popełnia funkcjonariusz publiczny w związku z pełnionymi przez siebie obowiązkami trudno przyjąć tutaj przesłankę niskiej społecznej szkodliwości czynu - kończy prok. Paweł Pasieka.
Błażej Ł. nie kryje satysfakcji z takiego obrotu spraw. Zamierza także wystąpić o odszkodowanie za doznane krzywdy.
- On się nie wywinie od odpowiedzialności - mówił pewny swego jeszcze na początku śledztwa.
Prudnicka prokuratura sprawdza też, czy tutejsi policjanci nie próbowali wpływać na zeznania świadków. Takie sygnały pojawiły się już w toku postępowania. Do tematu będziemy wracać. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Śladem naszych artykułów
Kategoria: Z policji
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze