Artykuły
Relacja: Racławicka Pętla po raz drugi
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 25 - Lipiec 2012r. , godz.: 11:32
Racławicka Pętla Przygraniczna jest dowodem na to, że atrakcyjną, cykliczną imprezę pieszo-rowerową można zrobić w okolicach, które niekoniecznie kojarzą się z turystyką.
Organizatorzy II RPP - Stowarzyszenie Odnowy Wsi Racławice Śląskie oraz Stowarzyszenie Krótkofalowców Przedgórza Opawskiego - zaproponowali uczestnikom cztery trasy o różnych długościach: 5, 12 i 34 km. Jednak nie długości szlaków stanowiły tym razem o ich trudności, ale upał, który w sobotę 30 czerwca dał się we znaki wszystkim tym, którzy nie mają klimatyzacji, chłodnej piwnicy lub basenu z orzeźwiającą wodą.
"Wędrowiec" - w osobie autora tego tekstu - przemierzył trasę najdłuższą w towarzystwie Pawła Bochenka i Piotra Sztonyka oraz na początku Stanisława, Dawida i Sylwii Przyszlaków (wszyscy z Prudnika). Z racji długości była to trasa najciekawsza, a prowadziła z dworca kolejowego w Racławicach, obok mostu kratownicowego, przez Pomorzowice, Ściborzyce Małe, Kietlice, Las Głubczycki, Tarnkową, ponownie Ściborzyce, Pomorzowice i Racławice, do mety przy Szwedzkim Słupie. Pierwotnie trasa miała przebiegać również na czeskim pograniczu, ale ze względu na ograniczenia w ruchu granicznym, związanym z Euro 2012, trzeba było zmienić te plany. Prawdopodobnie w przyszłym roku zamierzenie to zostanie zrealizowane.
Trasa 34-kilometrowa była okazją do zwiedzenia mało znanych zakątków północnej części ziemi głubczyckiej. Las Głubczycki popularnie nazywany "Marysieńką" pełnił kiedyś podobną rolę jak Las Prudnicki dla Prudnika. W obu przypadkach były to lasy miejskie, komunalne, oba od XIX wieku spełniały rolę turystycznego zaplecza i oba po 1945 roku uległy funkcjonalnej degradacji. Dziś, tu i tam, próbuje się na powrót uczynić te obszary bardziej przyjaznymi dla turystów i spacerowiczów, choć w okolicach Prudnika wygląda to znacznie lepiej.
Wędrowcy RPP mieli okazję zobaczyć urocze miejsce - leśne stawy koło leśniczówki, królestwo wędkarzy. Bardzo tajemniczo, choć niewątpliwie smutno, wyglądała nieczynna linia kolejowa Racławice - Śląskie, która w terenie leśnym dosłownie pochłonięta została przez roślinność.
Organizatorzy na trasie przygotowali niecodzienną niespodziankę. W Pomorzowicach na turystów czekał uzbrojony żołnierz niemiecki w niekompletnym mundurze, dowód na to, że na przeszłość Śląska potrafimy spojrzeć z przymrużeniem oka (do pewnym granic oczywiście). Z kolei przy Szwedzkim Słupie na wymęczonych upałem uczestników czekała nowa, duża, drewniana wiata wypoczynkowa, która służyć będzie przebywającym tam osobom.
Tam też nastąpiło uroczyste wręczenie dyplomów uczestnictwa, medali na najszybszych piechurów i rowerzystów oraz symbolicznych prezentów dla osób zaangażowanych w organizację rajdu. Tradycyjnie było stoisko krótkofalowców, z których część przebrana była w stroje grobnicko-głubczyckich joannitów, bezpłatna i urozmaicona gastronomia, ognisko i śpiewy oraz - przede wszystkim - mnóstwo wody do picia!
W rajdzie wzięło udział 27 osób.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wędrowiec - dodatek turystyczny
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze