Artykuły
Dramat pracowników: Coroplast nie chce rozmawiać z burmistrzem
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Poniedziałek, 12 - Maj 2014r. , godz.: 02:25
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Prudniku wywiązała się ostra dyskusja wokół przyszłości pracowników prudnickiego zakładu Coroplastu.
Burmistrz Franciszek Fejdych poinformował radnych o chęci spotkania z władzami firmy: - W przesłanym piśmie stwierdziłem, że dzisiejsza sytuacja destabilizuje życie rodzin, których członkowie pracują w Coroplaście. Rozumiejąc, że decyzje zarządu spółki mają przede wszystkim wymiar biznesowy, jestem zobowiązany dbać o interes naszej wspólnoty samorządowej, tym bardziej że spółka prowadzi działalność na mieniu gminy, które zostało wyremontowane i nabyte przez Gminę Prudnik. Ze względu na niedomówienia i brak konkretnej informacji wokół funkcjonowania Coroplastu, poprosiłem o spotkanie w możliwym najbliższym terminie.
Do czasu sesji 30 kwietnia na pismo burmistrza z 9 kwietnia szefostwo firmy nie odpowiedziało.
- Niestety na naszych oczach spełnia się czarny scenariusz, a mianowicie przenoszenie zakładu do Krapkowic - mówił bez ogródek radny Józef Meleszko. - Pracodawca postanowił zatrudnić wszystkich chętnych w Krapkowicach. Nasuwa się pytanie, czy te intencje są prawdziwe. Przed świętami Wielkiej Nocy przyjeżdża do zakładu przedstawicielka firmy i podaje do wiadomości, że zakład zostaje przeniesiony do Krapkowic i zostawia deklaracje dla chętnych do pracy w Krapkowicach.
Radny przekazał dalej, że około 50 osób złożyło deklaracje i po świętach pracowało już w Krapkowicach. Pozostali napisali pismo do dyrekcji zakładu, pytając o warunki pracy w nowym miejscu i sprawę dojazdu.
- W końcu padła deklaracja, że pierwszy miesiąc dojazdów zapewni pracodawca - mówił radny. - Dalej nasza gmina spróbuje w pewnej części pokryć koszty dojazdu dla pracowników zatrudnionych w Krapkowicach, tak jak zapewnił w mediach burmistrz.
Radny Meleszko nie pozostawił suchej nitki na Coroplaście (przypominamy, że firma jest regularnie nagradzana i doceniana na poziomie opolskim, gdzie najwyraźniej nie dostrzega się problemów z prowincji regionu). Stwierdził, że "standardy zatrudnienia pracowników, godnego wynagrodzenia i przestrzegania przepisów pracy są na poziomie krajów Trzeciego Świata. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich zakładów, ale Coroplast jest tu doskonałym przykładem".
Pracownicy są zdezorientowani i nie wiedzą, co mają robić, nie znając warunków pracy w nowym zakładzie, ani możliwości finansowania lub dofinansowania dojazdów. Według radnego jeszcze ok. 200 osób nie zadeklarowało się, czy chce pracować w Krapkowicach (sytuacja z 30 kwietnia).
J. Meleszko: - Naszym zdaniem pracownicy Coroplastu zasługują na odrobinę szacunku ze strony kierownictwa, a nie tylko traktowani są jako tania siła robocza. To są nasi mieszkańcy gminy, za których w pewnym sensie odpowiadamy. Oni oczekują od nas pomocy w rozwiązaniu sytuacji, choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że Gmina nie jest tu stroną.
Meleszko zaapelował do burmistrza o pośrednictwo i pomoc w organizacji spotkania pracowników z kierownictwem zakładu.
- Pan radny oczekuje, że ja zastąpię inspekcję pracy, wszystkie służby które są związane z nadzorowaniem zakładów i spółek i będzie patronował humanitarnemu funkcjonowaniu pracowników i nad relacjami między pracodawcami i pracownikami. Nie ma takiej ani prawnej, ani fizycznej możliwości - odpowiadał radnemu burmistrz, dodając że chce rozmawiać z przedstawicielami Coroplastu, jeśli tylko oni tego będą chcieli. - Pan próbuje przedstawić społeczeństwu, pracownikom, że burmistrz Prudnika jest takim supermanem, który może wszystko.
- W takim razie nasuwa się jedna odpowiedź, zostawimy ich teraz samym sobie, w takiej trudnej sytuacji - mówił emocjonalnie radny Meleszko. - Czy nasza pomoc społeczna jest przygotowana na przyjęcie 200 osób z rodzinami, czy Urząd Pracy jest przygotowany na to? Tam pracują ludzie o dochodach 1200-1300 złotych na rękę i za to utrzymują całe rodziny. Ja rozumiem, że nie jesteśmy stroną, ale to pan został wybrany na burmistrza, jest przedstawicielem i pracownicy liczą na pana, że pan doprowadzi do tego spotkania. (...) Oni oczekują od nas, od radnych i od pana pomocy.
- Spotkałem się z przedstawicielami załogi, rozmawialiśmy na ten temat - ripostował burmistrz. - Oni oczekiwali od nas jednej rzeczy, żeby mieli możliwość dofinansowania do dojazdów i na tym skończyła się rozmowa. Niech pan nie mówi, że my tych ludzi zostawiamy samych sobie. Ja wiem, że teraz to jest takie wygodne grać Coroplastem, jak jeszcze cztery lata temu grano Froteksem i próbowano stworzyć wrażenie, że Frotex upada z winy gminy. Dzisiaj próbujemy rozmawiać w takim samym tonie w sprawie Coroplastu. (...) Jeśli macie panowie pomysł na to, żeby Coroplast zmusić do zmiany polityki, to proszę bardzo, dyskutujemy, tylko nie stwarzajcie wrażenia, że my możemy wszystko. (...) Co jakiś czas sygnalizujemy problemy z panem Śliwińskim, rozmawiam z nim telefonicznie i ciągle słyszę to samo: restrukturyzujemy zakład, nic złego się nie dzieje. W momencie, jeśli będzie się coś działo, to na pewno się o tym dowiecie, bo przecież mamy półroczny okres wypowiedzenia dzierżawy hali.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze