Artykuły
Śladem naszych artykułów: Wolą wyciąć, niż budować obejście
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 15 - Styczeń 2014r. , godz.: 09:44
Być może jeszcze w lutym zapadną decyzje co do przyszłości alei lipowej Dobroszewice - Lubrza, a w konsekwencji modernizacji drogi wojewódzkiej na tym odcinku.
Ostatnio na ten temat pisaliśmy w poprzednim numerze gazety, cytując wypowiedź burmistrza Prudnika Franciszka Fejdycha na temat planów Zarządu Dróg Wojewódzkich dotyczących trasy nr 414 Opole - Lubrza (Prudnik). Podczas grudniowej sesji Rady Miejskiej wywiązała się na ten temat polemika między burmistrzem a radnym Julianem Serafinem. Ten pierwszy powołując się na pismo z Zarząd Dróg Wojewódzkich w Opolu, informował, że: "w roku bieżącym (2013) Zarządu Województwa Opolskiego zdecydował o konieczności zlecenia wykonania dokumentacji na budowę tzw. obejścia alei lipowej, z terminem uzyskania zezwolenia na realizację inwestycji przypadającym na 2015 rok". Burmistrz interpretował to tak, jak zostało to napisane, podając przykład obejścia alei koło Gryżowa, a więc że "docelowo droga nie będzie biegła przez aleję lipową". Z kolei radny, który uzbrojony był w wiedzę płynącą z Urzędu Gminy w Lubrzy, twierdził, że działania idą w kierunku wycięcia znacznej liczby drzew i docelowo pozostawienia jedynie szpaleru drzew, co miałby się przyczynić do obniżenia kosztów realizacji inwestycji samorządu wojewódzkiego.
Dyskutanci pozostali przy swoich zdaniach, a propozycja radnego, żeby władze obu gmin porozmawiały w tej sprawie (zaprosić wójta gminy Lubrza na sesję do Prudnika), została "zgaszona" przez przewodniczącego rady Zbigniewa Kosińskiego, który zasugerował radnemu, by ten pojechał na sesję Rady Gminy w Lubrzy i tam zgłaszał swoje wnioski.
- Już od 2007 roku gmina Lubrza miała w swoim planie przestrzennego zagospodarowania obejście alei lipowej - mówi dla "Tygodnika Prudnickiego" wójt gminy Lubrza Mariusz Kozaczek. Jednak jak to w życiu bywa plany nie zawsze są odzwierciedleniem przyszłości. Drzewa zaczęły obumierać w przyspieszonym tempie (nie tylko w wyniku wiekowości drzew, ale i kompletnego braku zainteresowania ich pielęgnacją, czy wręcz prowadzeniem działań zmierzających do ich niszczenia, pisał o tym szeroko na naszych łamach Andrzej Skup) i praktycznie podczas każdej większej wichury łamią się w całości lub części, wywołując w kierowcach psychozę strachu, podbudowaną niebezpiecznymi wypadkami z "udziałem" drzew lub gałęzi.
Do gminy kierowane są pisma Zarządu Dróg Wojewódzkich w Opolu wnioskujące o wycinkę drzew, ale żeby tak się stało gmina musiałaby znieść status pomnika przyrody z alei i może to zrobić Rada Gminy poprzez uchwałę.
- Sto procent radnych jest za wycięciem tych drzew, nawet jeśli dotyczyłoby to tylko jednej strony alei - dodaje wójt. - Jeśli jednak nie będzie uzgodnienia z RDOS-iem, to automatycznie taką uchwałę wojewoda nam odrzuci.
- Częściowo uzgodniliśmy już, że będzie wycięta bardzo duża liczba drzew po prawej stronie jadąc do Białej zgodnie z ustawą o zniszczeniu siedliska (łącznie do wycięcia po obu stronach szosy przeznaczonych jest ponad 150 drzew - przyp. red.). Nie wyobrażam sobie, że z boku alei zrobi się drugą drogę. Gdyby województwo miało na to pieniądze, to już by dawno to zrobiło.
W związku z tym, że wycięte drzewa, w których żyje chroniony gatunek owada, nie mogą zostać wywiezione i spalone, wójt przeznaczył miejsce na ich składowanie koło Prężynki.
- Wszyscy się skłaniają do tego, by wyciąć całą jedną stronę alei i poszerzyć drogę, ponieważ województwo na pewno nie dysponuje aż takimi środkami, by zrobić obejście - mówi Mariusz Kozaczek. - Obejście alei lipowej zaplanowane było już w latach 2007-2009 i wtedy nikt z Prudnika się o to nie upomniał, żeby to poprzeć. Zresztą, co z tego że będziemy rysować i robić dokumenty, jeśli nie ma pieniędzy na wykonanie inwestycji.
- Mogliśmy tym tematem się szczególnie nie interesować i uzgodnić z radnymi, że to Opole ma kasę i niech sobie robią taki bajpas z boku, po co mamy się użerać z kimkolwiek. Ale ja jestem z dyrektorem Poliwodą w stałym kontakcie i my wiemy o tym, że jeśli mieliby kasę, to oni już by to dawno zrobili. Najdroższe grunty jeśli chodzi o ziemię w Polsce były niedawno w Lubrzy - 112 tys. za hektar. Obejście miało być minimum 40-metrowe, jednych drzew od drugich, więc to się wiąże w licznymi hektarami do wykupu. Nawet ze specustawy wyjdzie to ultra drogo - kończy wójt Kozaczek.
Władze gminy Lubrza chcą ściągnąć na lutową sesję rady dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Opolu, licząc na to, że otrzymają jasną deklarację, dotyczącą przyszłości alei, czy raczej umożliwienia jej likwidacji.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze