Artykuły
Wywiad na czterech kółkach: Dźwięk Lambo zrywa tynk z budynków
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Wtorek, 31 - Grudzień 2013r. , godz.: 11:16
Ireneusz Dancewicz, prudniczanin z urodzenia, pracuje w Krakowie w Szkole Jazdy Subaru. Warto przekonać się jak bardzo ciekawa i niecodzienna jest to praca.
- Zostałeś zarekomendowany jako jeden z prudniczan na emigracji, który coś osiągnął. Sprawdziłem - jesteś kluczową osobą w firmie Szkoła Jazdy Subaru w Krakowie i masz osiągnięcia sportowe. Wyprostuj mnie, jeśli się mylę.
- Budżet, który trzeba zgromadzić aby zbudować profesjonalny zespół rajdowy to kwota rzędu kilku milionów złotych. Niestety nie startowałem w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski a główną przyczyną są właśnie pieniądze i to nie małe. Podobnie jest z moimi kolegami z SJS. Właściwie z naszego zespołu instruktorów jedynie Kajetanowicz startuje w RSMP ale za to ze znakomitym skutkiem godnie nas reprezentując. W ostatnich czterech latach czterokrotnie zdobywał Mistrzostwo Polski.
- "W 2009 roku na Porsche 911 uczestniczył w trwającym niemal tydzień elitarnym szkoleniu na słynnej północnej pętli toru Nurburgring" - to o tobie. Opowiedz o tym więcej. Określenia "słynne" i "elitarne" intrygują.
- Uczestniczyłem w wielu szkoleniach na poziomie instruktorskim - również za granicą. Do najciekawszych należą zaawansowane zajęcia organizowane przez ADAC na torze lodowym w Austrii na ponad 300 - konnej Subaru Impreza STI oraz trwające niemal tydzień elitarne szkolenie na słynnej liczącej 170 zakrętów północnej pętli toru Nurburgring na Porsche 911. Podczas tego szkolenia mieliśmy okazję poznać cały tor, zakręt po zakręcie, kilometr po kilometrze. Polska nazwa tego toru to "Zielone Piekło". Z tego względu, że jest to jeden z najtrudniejszych, wyczerpujących, najbardziej wymagających torów wyścigowych na świecie. Najwyższą prędkość jaką osiągnąłem na torze Nurburgring to 310 km/h w Nissanie GT-R.
- Człowiek zdaje egzamin na prawo jazdy i po chwili pojawia się na ulicy jako pełnoprawny uczestnik ruchu drogowego. Po co mu szkoła jazdy? To kara?
- Bezpiecznych kierowców trzeba ukształtować, ponieważ nikt nie rodzi się bezpiecznym kierowcą. Szkoły nauki jazdy czyli popularne "L" nie zawsze są w stanie dobrze przygotować przyszłego kierowcę i przerobić całego materiału przy tak niskich cenach kursów. W mojej ocenie ilość godzin praktycznych powinna zdecydowanie zostać zwiększona a cena kursu wzrosnąć aby przyszły "drajwer" był lepiej przygotowany do pełnoprawnego uczestnictwa w ruchu drogowym. Szkolenia z zakresu doskonalenia techniki jazdy mają na celu uświadomić kierowcę i pokazać jak działa fizyka ruchu pojazdu, jak również dają możliwość poznania aspektów związanych z bezpieczeństwem prowadzenia samochodu, którego nie sposób jest się nauczyć na kursie nauki jazdy. Podczas kursu uczestnicy szkolenia uczą się radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych na drodze, czyli hamowania awaryjnego z jednoczesnym omijaniem przeszkody, ćwiczymy techniki obserwacji czy też opanowywania poślizgów przedniej bądź tylnej osi. Podczas szkolenia przekazujemy zatem pewnego rodzaju warsztat narzędzi bezpiecznego kierowcy. Do dyspozycji kursantów oddajemy do użytku płyty poślizgowe, które imitują śliską nawierzchnię a dodatkowo są nawadniane. Myśl przewodnia: "Nie sztuką jest zabić komara przednią szybą samochodu tylko boczną". Mam tutaj na myśli kontrolowany boczny poślizg samochodu.
- Warto się szkolić również dlatego, że polskie drogi są niebezpieczne.
- Z ciekawostek o wypadkach, które udostępnia nam policja, którą również szkolimy na torze (zarówno kierowców radiowozów jak i policjantów z samochodów z videorejestratorami)- blisko 75% wypadków spowodowali mężczyźni przy 21% kobiet, co 11 wypadek powoduje nietrzeźwy uczestnik ruchu, kierowcy samochodów służbowych powodują około 30% wypadków drogowych. To o czymś świadczy.
- Na fotografiach ze Szkoły Jazdy Subaru widziałem niecodzienne samochody. Powiedz o nich coś więcej.
- W SJS posiadamy kilka ciekawych supersportowych samochodów: Lamborghini Gallardo - 520 KM drapiących kołami asfalt. Przy pełnym gazie Lambo zrywa tynk z okolicznych budynków i ścina mleko. Rozpoznawalne przez wszystkich Ferrari - model California, Nissan GT-R - 530 KM. Nazywam go terminatorem, ponieważ dysponuje niesamowitym przyspieszeniem: 3,20 do setki i genialnie trzyma się drogi w pewnym sensie naginając prawa fizyki. Na torze jest bezwzględny w pościgu za jakimkolwiek innym samochodem. Porsche 911 - kultowy samochód rozpoznawalny przez wszystkich, Mercedes SLS 571 KM z drzwiami charakterystycznie otwieranymi do góry, kilka ponad 300 - konnych samochodów Subaru Impreza STI, Mitsubishi Lancer EVO IX - 340 KM, dwa samochody do nauki tak popularnego w ostatnim czasie driftu, czy też KTM X-Bow (samochodzik przypominający swoim wyglądem bolid F1) Ciekawostką jest jego waga - jedynie 790 kg i moc 240 KM przekazywana jedynie na tylne koła. Auto bez kagańca, ponieważ pozbawione jest jakichkolwiek systemów. Jednocześnie najtrudniejszy samochód w prowadzeniu w naszej stajni. Każdy może do nas przyjechać i spróbować swoich sił za kierownicą tych "potworów" na prawdziwym torze wyścigowym.
- Krzysztof Hołowczyc objął patronat nad waszą szkołą, jest honorowym instruktorem. Miałeś okazję poznać mistrza?
- Honorowymi instruktorami Szkoły Jazdy Subaru są Krzysztof Hołowczyc, Maciej Wisławski oraz Kajetan Kajetanowicz. Są to wspaniali sportowcy i jednocześnie świetni koledzy. Wielokrotnie wspólnie prowadziliśmy zajęcia na torze.
- Podobno swojego pierwszego samochodu nie zapomina się nigdy. Opowiedz nam o "swojej pierwszej".
- Moim pierwszym samochodem był oczywiście... Fiat 126p - rocznik 1986. To na nim właśnie szlifowałem pierwsze poślizgi na prudnickich parkingach. Samochód miał dodatkowo sportowy wydech i obrotomierz.
- Często bywasz w Prudniku?
- Staram się przyjeżdżać do Prudnika jak najczęściej (około 10 razy w roku). Mieszkają tutaj moi rodzice. Po ukończeniu technikum w "Rolniku" wyjechałem z Prudnika. Do Krakowa jak większość osób przyciągnęły mnie studnia i tak już zostałem na stałe w mieście, w którym od zawsze chciałem mieszkać. W Krakowie ukończyłem Uniwersytet Jagielloński i przez rok prowadziłem knajpę na krakowskim Kazimierzu.
- Ale Stig to nie ty?
- Nie (śmiech). Chociaż mieliśmy okazję gościć Bena Colinsa znanego właśnie jako Stig podczas realizacji eventu dla stacji TVN na Torze Poznań poświęconego sportowym samochodom.
- Dziękuję za rozmowę.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze