Artykuły
Wójt w opałach? Inspektorat wszczął postępowanie
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 12 - Grudzień 2013r. , godz.: 10:32
Perypetii "śmieciowych" ciąg dalszy. Czy sprawa skończy się w sądzie?
Wójt Mariusz Kozaczek, jak przekonali się o tym czytelnicy "Tygodnika Prudnickiego", bardzo często wojuje z rozmaitymi instytucjami czy osobami (lub - jak kto woli - one wojują z wójtem). Przerabialiśmy już konflikt z Ryszardem Bilskim, właścicielem terenu po byłej strzelnicy wojskowej (nieopodal Prężynki), były zatargi ze starostą (remont ul. Wolności, budowa przydomowych oczyszczalni), pisaliśmy również o spięciach z Izbą Rolniczą (opinia w sprawie wiatraków); do kolekcji dochodzi szykujący się spór z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska. Chodzi nie o co innego, jak tylko o sprawy "śmieciowe". Przymiotnik nie określa tu bynajmniej rangi problemu, lecz jego związek z przepisami, które weszły w życie niespełna pół roku temu, a które dotyczą nowych zasad gospodarki odpadami.
Na łamach naszej gazety pisaliśmy już (nie raz i nie dwa) o swoistym buncie Mariusza Kozaczka co do narzuconego sposobu wyłaniania podmiotu, który będzie śmieci wywoził. Wójt nie ogłosił przetargu (jak robiły to niemal wszystkie gminy w Polsce), lecz przekazał to zadanie podległej mu jednostce budżetowej, a mianowicie Zakładowi Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Lubrzy. Jego zdaniem przepisy zawarte w nowej "ustawie śmieciowej" kłócą się z przepisami, dotyczącymi samorządności. Według Mariusza Kozaczka - gmina, która posiada swój zakład budżetowy, ma prawo nie ogłaszać przetargu. Wójt uważa też takie rozwiązanie za najbardziej ekonomiczne, gdyż jednostka podległa samorządowi wykona swoje zadanie nakładem mniejszych środków. W przeciwieństwie do prywatnych przedsiębiorstw, działających na rynku, komunalka nie musi na siebie zarobić. Ma po prostu realizować swoje zadania.
Niedawna wizyta Najwyższej Izby Kontroli w Urzędzie Gminy w Lubrzy wykazała - co było do przewidzenia - nieprawidłowość, dotyczącą nieprzeprowadzenia przetargu. Sprawa poszła dalej, jej wyjaśnieniem zajął się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Opolu, mający kompetencje do nałożenia w tej sprawie kary (50 tys. zł).
- Dopiero wtedy, gdy kara zostanie nałożona, będzie można się od niej odwołać - zaznacza wójt. - Na razie czekamy. Na pewno nie ustąpię i sprawa trafi do sądu. Problemy z "ustawą śmieciową" to kwestia świeża, nie można więc powołać się na żadne wcześniejsze wyroki polskich sądów. Jest jednak możliwość sięgnięcia do kazusów z zagranicy - tłumaczy wójt, pokazując nam prawniczy artykuł Krzysztofa Horubskiego, pt. "Wykonywanie zadań własnych przez jednostki samorządu terytorialnego a stosowanie przepisów o udzielaniu zamówień publicznych w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości". - Jak trzeba będzie, odwołamy się nawet do instytucji Unii Europejskiej, na pewno warto - dodaje z przekonaniem Mariusz Kozaczek.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze