Artykuły
Wokół blogu Piotra Bujaka: Jan Cybis, komisja antyalkoholowa i komendant wojewód
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 4 - Grudzień 2013r. , godz.: 10:46
W internecie znajdziemy kilka ciekawych miejsc związanych z gminą Głogówek. Wśród nich można wymienić witrynę parafialną (www.parafia.glogovia.pl), stronę największej wsi powiatu prudnickiego (www.raclawice.net), a także sieciową działalność Piotra Bujaka (dotychczas w postaci blogu, a od niedawna jako www.bujak.ugu.pl). Przypatrzmy się sprawom, które mieszkaniec Wróblina poruszył w pierwszej kolejności. Jedna z nich to pójście w ślad naszego artykułu sprzed kilku tygodni.
W artykule "Interpelacyjna drobnica" zamieszczonym w numerze 45/2013 "Tygodnika Prudnickiego" (ukazał się on 6 listopada bieżącego roku) poruszyliśmy temat interpelacji - czym jest, a raczej, czym być powinna. Jako antyprzykład wykorzystaliśmy dwie sytuacje rodem z głogóweckiej sesji. Jedna z nich dotyczyła interpelacji radnej Gabrieli Nizińskiej w sprawie mieszkań komunalnych (czy można je wykupić, nie będąc ich lokatorem). Rzecz do sprawdzenia w internecie lub do załatwienia poprzez krótki telefon do pracownika merytorycznego z lokalnej mieszkaniówki (niekoniecznie zaś poprzez zajmowanie tym miejsca w przestrzeni publicznej).
Drugi, ważniejszy antyprzykład dotyczył interpelacji przewodniczącego Krzysztofa Bartona w kwestii działań policji. Przytoczył on sytuację, w której drogówka ukarała rolnika mandatem na drodze wojewódzkiej (za brak dokumentów). Ktoś powie, że mogli machnąć ręką (prowadzący pojazd przejechał tylko krótki odcinek), jednak prawo jest prawem, więc sugerowanie burmistrzowi, jakoby miał porozmawiać w tej sprawie z policją, było co najmniej brakiem wyczucia, co do tego, jakie jest miejsce rady gminy w porządku lokalnym, a przede wszystkim - powtórzmy raz jeszcze - prawo jest prawem. Sytuację dodatkowo pogorszyła swobodna wypowiedź innego radnego - Mariusza Wdowikowskiego, który stwierdził, że "gdyby to byli nasi policjanci...", wówczas - no właśnie - może machnęliby ręką. Niestety, stróże prawa przybyli z zewnątrz, zaś nikt nie spodziewa się nyskich tajniaków (podobnie jak hiszpańskiej inkwizycji w skeczu Monty Pythona).
Nieodpowiedzialna pogawędka?
Do zaistniałej sytuacji "przyczepił się" (w ślad za nami) Piotr Bujak, bloger z Wróblina, który od dawien dawna nie kryje swojego opozycyjnego stosunku wobec działań obecnej władzy (w jego tekstach obrywa się zwłaszcza radnym). Autor ugryzł problem z innej strony. W odróżnieniu od nas nie skupił się na niezrozumieniu pojęcia interpelacji przez przewodniczącego, ale na zagrożeniu dla przejrzystości działań lokalnej władzy (i policji). Skąd takie podejście? Otóż, osoba, która dowiaduje się o przebiegu sesji z relacji medialnych, może nie wiedzieć, że w radzie miejskiej częstokroć dochodzi do swobodnych, kumpelskich wręcz rozmów. Uzna zatem, iż - skoro w przestrzeni publicznej prosi się burmistrza o wstawiennictwo na policji (ten na szczęście odmówił) - to taka praktyka jest uznawana za poważną i mającą rację bytu. Gdy dodamy do tego wypowiedź radnego, sugerującą większą pobłażliwość lokalnych policjantów (niż tych z zewnątrz), wówczas można odnieść wrażenie, że coś jest - jak to się mówi - nie halo.
Piotr Bujak nie tylko opisał sytuację na swojej stronie (był to pierwszy temat, który na niej podjął), ale dodatkowo wystosował pismo do komendanta wojewódzkiego policji, wnioskując o wyjaśnienie sprawy i wykazanie, czy zdania wypowiedziane na sesji były tylko nieodpowiedzialną pogawędką w przestrzeni publicznej, czy może próbą realnego wpływania na pracę policji. Druga opcja wydaje się jednak mało prawdopodobna, gdyż takie rzeczy, nawet jeśli mają miejsce (w różnych częściach kraju) odbywają się w zaciszu gabinetów, nie zaś na spotkaniu, na które zaproszone są media. Z naszych informacji wynika natomiast, że komendant wojewódzki podjął się wyjaśnienia sprawy.
Swojactwo
Nim przejdziemy do dalszych spraw poruszonych przez blogera (wciąż można go tak nazywać, gdyż w ramach strony funkcjonuje blog, na którym toczy się najważniejsza część akcji), zajmijmy się - w formie dygresji - jakością samej stronki. Pod względem funkcjonalności pozostawia ona nieco do życzenia. Gdy otworzymy rubrykę "O mnie" (by poznać skrócony życiorys autora), jesteśmy zmuszeni używać suwaka lewo-prawo, by dotrzeć do tekstu. Na samym blogu pojawiają się obecnie filmiki, a w nich "gadająca głowa" blogera (zjawisko częste w dzisiejszej kulturze obrazu, także ruchomego), nad nimi również należy popracować, np. nad odpowiednim skadrowaniem osoby mówiącej. Sam wygląd stronki cechuje się prostotą i przejrzystością. Nasuwa się więc domniemanie, iż intencją autora jest konkretny przekaz i zaznaczenie bliskości z odbiorcą (takie "swojactwo"). Nie można też wykluczyć, iż działania, które podejmuje Piotr Bujak, są także elementem kampanii wyborczej. Pamiętamy, że startował on już na radnego, reprezentując partię Prawo i Sprawiedliwość; jednak bezskutecznie.
Nowinkę na stronce stanowi wirtualne biuro podawcze. Autor służy tam pomocą merytoryczną. Chodzi o odpowiedzi na pytania, a także - wnioskując z tego, jak sam bloger definiuje swoją rolę - byłby on swego rodzaju rzecznikiem dla obywateli z różnymi problemami. Piotr Bujak jest absolwentem politologii, obecnie się doktoryzuje.
Do samej działalności Piotra Bujaka odniosłem się już w tekście "Każdy kij ma dwa końce" (był to autorski komentarz do artykułu "Z czego się państwo głupio śmiejecie?" opublikowanego w numerze 14/2013 "Tygodnika Prudnickiego"). Zaznaczyłem w nim, iż wróbliński autor przekracza niekiedy pewne granice - nazwijmy to - kultury wypowiedzi publicznej (np. pisząc, że w przeciwieństwie do pewnej radnej odebrał wykształcenie już w wolnej Polsce) oraz, że natłok krytyki względem samorządu przywodzi na myśl określenie "znaleźć sobie chłopca do bicia".
Czy coś zmieniło się od tego czasu w mojej ocenie działalności blogera? Po części tak. Od tamtej chwili nie znalazłem w jego wypowiedziach niczego, co mógłbym określić mianem braku wyżej wymienionej kultury. Fakt faktem, autor nie zmienił swojego tonu na pochwalny, jednak nieco oczyścił go z nadmiaru złośliwości. Uproszczeniem jest jednak twierdzenie, z którym czasem się spotykam, iż to, co robi młody autor, jest li tylko kampanią wyborczą lub że za jego krytycyzmem stoją po prostu osobiste animozje. Zwłaszcza, że trudno odmówić zasadności wielu jego komentarzom czy punktom widzenia.
Okazali się probierzem
Przyjrzyjmy się zatem jednej z ciekawszych spraw, która w ostatnim czasie została poruszona na blogu Piotra Bujaka; chodzi o wydatki wstępnie zaplanowane w lokalnym budżecie na realizację Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Przeciwdziałania Narkomanii oraz Przemocy w Gminie Głogówek. Środki na ten cel pochodzą z wypływów, uzyskanych dzięki opłatom ponoszonym przez podmioty, które otrzymują zezwolenie na sprzedaż napojów alkoholowych. Według preliminarza, w nadchodzącym roku środki na antyalkoholowe, antynarkotykowe i antyprzemocowe cele to 240 tys. zł. Piotr Bujak opracował i umieścił na swoim blogu mapę wydatków, czyli jakie kwoty - po rozbiciu tej jednej, całościowej - zostaną przeznaczone na poszczególne cele. Schemat mówi jasno - ponad 70% kwoty zostanie wykorzystane nie na walkę z uzależnieniami sensu stricte, lecz na obsługę całego systemu, który ma tę pomoc świadczyć.
2000 zł - zakup dostępu do internetu, 9500 - składki na ubezpieczenia społeczne, 15 350 - usługi remontowe, 27 850 - zakup materiałów i wyposażenia, 62 000 - zakup energii. I tak dalej. Summa summarum - ponad 170 tys. zł ma pójść na tego rodzaju wydatki. Natomiast niespełna 55 tys. zł (łącznie) zostanie wykorzystane na usługi psychologiczne, terapeutyczne, pedagogiczne, a także w zakresie profilaktyki i innych form przeciwdziałania patologiom. Nawet laik oceni, że nie jest to dobra proporcja (nie przecząc oczywiście, że zarówno remonty jak i internet są potrzebne, zaś bez składek na ubezpieczenia społeczne - ani rusz).
Problem ten istnieje nie tylko na lokalnym podwórku. Jednym z elementów naszej spuścizny po poprzednim systemie jest rozdęcie w zakresie wydatków na obsługę systemu urzędniczego. Poza tym, jeśli chodzi o koszty pracy (te materialne i te niematerialne) niewspółmierne do jej efektywności, Polska zajmuje niechlubną pozycję w Europie. To problem rządzenia naszym krajem na różnych szczeblach. Gmina Głogówek okazała się być w tym przypadku doskonałym probierzem istniejącego stanu rzeczy.
Izba dla Cybisa
W dniu pisania tego artykułu ostatni wpis na blogu mieszkańca Wróblina dotyczy Jana Cybisa (który także pochodził z tej podgłogóweckiej wsi). Wybitny malarz, przedstawiciel koloryzmu (zmarły w 1972 roku) jest tu punktem wyjścia. Punkt dojścia stanowi zaś - ponownie - budżet, bo przecież kultura bez dobrego zakorzenienia materialnego nie może się rozwijać. Piotr Bujak wnioskuje o zabezpieczenie 60 tys. zł. Na co miałaby zostać przeznaczona ta relatywnie spora suma? Na utworzenie sali pamięci Jana Cybisa w świetlicy wiejskiej we Wróblinie.
Pomieszczenie poświęcone artyście już w zasadzie istnieje, jednak jego stan jest - delikatnie mówiąc - niezadowalający. Gdyby natomiast miało się tam odbyć jakiekolwiek spotkanie, poświęcone Cybisowi (będące potencjalną promocją dla wsi i całej gminy), wiązałoby się ono z zaproszeniem osób z zewnątrz. Wypada zatem (a nawet trzeba, z przyczyn czysto wizerunkowych i praktycznych), aby sala przedstawiała jakiś poziom. Wprawdzie paradygmat filozofowania (więc i rozmów o kulturze) pod gołym niebem ma swoich zwolenników od starożytności aż po dzień dzisiejszy, jednak warto, by oficjalne instytucje kultury czy pamięci wyglądały lepiej niż kiepsko.
Postać Jana Cybisa (podobnie jak króla Jana Kazimierza, kompozytora Ludwiga van Beethovena czy poety i mecenasa sztuki Georga III von Oppersdorffa) mogłaby być ważnym elementem promocyjnym gminy Głogówek, gdyby tylko skoncentrować wysiłki związane z pamięcią o tej osobie w jakimś jednym konkretnym miejscu.
Piotr Bujak wystosował pismo zarówno do burmistrza Głogówka Andrzeja Kałamarza, jak i do przewodniczącego rady miejskiej Krzysztofa Bartona, w tej samej sprawie. Ostatecznie bowiem przegłosowanie budżetu (w tym czy innym kształcie) należy do radnych.
Do tematów poruszonych w tym artykule wrócimy jeszcze na łamach "Tygodnika Prudnickiego. Podobnie zresztą, jak do twórczości Piotra Bujaka, gdyż z tego, co nam wiadomo, niedawno ukazała się jego długo oczekiwana książka o wybitnych postaciach związanych z gminą Głogówek. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze