Artykuły
Koszykówka - II liga: Lider na kolanach!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 27 - Listopad 2013r. , godz.: 12:13
II liga koszykówki, 8. kolejka
Pogoń Prudnik
70
GKS Tychy
63
POGOŃ: Chmielarz 5, Pawłowski 18, Kucia 17 (2x3), Zarankiewicz,
Leszczyński 6, Stalicki 4, Cichoń 10, Madziar 5 (1x3), Moczulski 5.
Trener: Tomasz Michalak.
GKS Tychy gromił dotąd rywali średnio 29 punktami. W sobotę musiał jednak uznać wyższość nieobliczalnych prudniczan. Tomasz Madziar znów jest zawodnikiem Pogoni. 21-latek rozwiązał kontrakt z I-ligowym MCKiS-em Jaworzno (klub ten boryka się z poważnymi problemami finansowymi) i wrócił na stare śmieci.
Podopieczni Tomasza Michalaka nie przestraszyli się lidera i od pierwszych minut toczyli zacięty bój. Już premierowa kwarta (17:15) pokazała, że Pogoń jest w stanie ten mecz wygrać. W tej odsłonie bardzo dobrze w pomalowanym poczynał sobie Adam Cichoń, który popisał się m.in. dwiema akcjami 2+1. W ćwiartce numer dwa prudniczanie jeszcze mocniej i agresywniej naciskali w obronie. W 15. min swoje pierwsze punkty po powrocie do Prudnika zdobył Tomasza Madziar, a gdy kolejny kontratak efektownym wsadem wykończył Wojciech Leszczyński wynik brzmiał: 28:22. Do przerwy był jednak remis (po 32), głównie za sprawą środkowego Tomasza Deji.
W trzeciej kwarcie inicjatywa należała do gości. Pogoń prowadziła tylko raz (39:38 po trójce Szymona Kuci). Później jak natchniony rzucał do kosza Marceli Dziemba i przed ostatnią częścią pojedynku GKS wygrywał 44:49. Po wznowieniu gry dwa "oczka" dołożył Jarosław Pawłowski, ale sześć kolejnych padło łupem Radosława Lemańskiego, który dwukrotnie trafił zza łuku (46:55). Spora strata nie podłamała jednak naszych koszykarzy, wręcz przeciwnie - podziałała na nich jak płachta na byka. Przełomowa okazała się akcja 2+1 16-letniego Mateusza Moczulskiego. Po chwili podenerwowany trener przyjezdnych został ukarany kosztownym przewinieniem technicznym. Kosztownym, bo Kucia najpierw wykorzystał oba rzuty wolne, a następnie trafił za dwa i Pogoń przegrywała już tylko 53:55. W 36. min ten sam zawodnik celnie przymierzył zza linii 6,75 m (56:57). 40 sekund później, po zagraniu 2+1 Pawłowskiego, miejscowi wreszcie odzyskali prowadzenie (59:57) i - co najważniejsze - nie oddali go już do końca meczu. W ostatnich dwóch minutach goście próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania taktycznymi faulami, ale to była woda na młyn dla Pogoni. Ostatecznie nasza drużyna wygrała 70:63, potwierdzając tym samym, że drzemie w niej spory potencjał. Brakuje jej jeszcze tylko zgrania.
W niedzielę biało-niebiescy zmierzą się w Spodku z Mickiewiczem Katowice.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze