Artykuły
Przed biblioteką: Książki też trafiają na makulaturę
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 30 - Październik 2013r. , godz.: 02:53
Prudniczanin nagrał, a następnie opublikował w internecie filmik, przedstawiający moment przerzucania z okna prudnickiej biblioteki miejskiej książek do samochodu z napisem "skład opału". Pod filmikiem rozwinęła się dyskusja, przywołano mroczne czasy III Rzeszy, kiedy to palono książki, w komentarzach pisano o konieczności zachowania dóbr kultury w postaci książek itp.
- Rzeczywiście wczoraj oddawaliśmy na makulaturę sporą liczbę książek, głównie pozycje wyselekcjonowane z księgozbioru dawnej filii biblioteki pedagogicznej - wyjaśnia dla "Tygodnika Prudnickiego" Małgorzata Skowronek, dyrektorka Miejskiej i Gminnej Biblioteki Publicznej. - Były to najczęściej pozycje wieloegzemplarzowe, całkowicie niechodliwe (zdarzają się książki 40-letnie, które nie były w ogóle wypożyczane). Przy czym zasady gromadzenia i selekcji w bibliotece naukowej (a taką jest Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka) różnią się od tych obowiązujących w bibliotece publicznej, mającej inne statutowe cele i zadania.
Selekcja jest konieczna
Dokonując selekcji zbiorów Pedagogicznej z jednej strony robimy wszystko, aby zachować jej dorobek, z drugiej dostosowujemy księgozbiór do zasad obowiązujących w bibliotekach publicznych. Nie jest to proste zadanie, wymaga sporej wiedzy i rozwagi, ale pracownice biblioteki radzą sobie z nim znakomicie. Ponadto sprzedawaliśmy pozycje zniszczone, zaczytane, rozlatujące się z racji wieku bądź niefrasobliwości zarówno wydawców jak i czytelników.
Selekcja jest konieczna i stanowi w bibliotekach całkowicie normalną procedurę, zwłaszcza że robienie z biblioteki publicznej archiwum jest sprzeczne zarówno z międzynarodowymi jak i polskimi wytycznymi dotyczącymi funkcjonowania publicznych książnic. Zgodnie z zaleceniami IFLA w takich instytucjach wymiana całego księgozbioru powinna następować co 10 lat, nasza Biblioteka Narodowa z kolei zapisała w normatywach dla bibliotek, że książki starsze niż dwudziestoletnie powinny stanowić maksymalnie 30% całości zbiorów. Jest to zasadne, gdyż polski model biblioteki publicznej, gromadzącej obok literatury pięknej i poradnikowej również pozycje naukowe i popularno-naukowe, znacznie różni się od bibliotek-centrów kultury gromadzących tylko literaturę popularną, jakie można spotkać np. w USA. Te 30% to przede wszystkim klasyka, zarówno literatury pięknej jak i naukowej, oraz albumy, dzieła o treści nie ulegającej dewaluacji mimo upływu lat. Ponadto koszty przechowywania książek na półkach są bardzo wysokie i jeśli nie mają one czytelników, są to koszty nieuzasadnione. O ile wiem w Polsce nikt ich nie szacował, ale ostanie znane mi wyliczenia amerykańskie mówią o ok. 50 dolarach rocznie za tom (są to tzw. koszty osobowe i nieosobowe), nie wspominając o ryzyku epidemiologicznym i pożarowym wynikłym z nadmiernie "chomikowego" traktowania zbiorów bibliotecznych. Zwłaszcza, że lawinowy przyrost informacji sprawia, że książki naukowe sprzed pięciu lat bywają już przestarzałe, szczególnie dotyczy to nauk ścisłych, choć tę tendencję można zauważyć też w humanistyce.
Tak więc prowadzenie selekcji jest czymś najzupełniej normalnym.
Taka sytuacja się powtórzy
Nie mając możliwości odwiezienia wyselekcjonowanych książek do punktu skupu poprosiliśmy o odbiór u nas w bibliotece. I taka sytuacja na pewno się powtórzy, gdyż musimy dokonać selekcji w kolejnych magazynach. Niestety, samochód na który ładowana była makulatura miał takie a nie inne oznaczenia, co rzeczywiście mogło dać powód do różnych skojarzeń. Ogromna szkoda więc, że autor filmiku o którym Pan pisze nie podszedł i nie spytał, co właściwie się dzieje. Gdyby tak zrobił, opatrzył film krótkim komentarzem lub w jakikolwiek inny sposób zaznaczył swoje intencje, byłby on zapewne odebrany tak, jak sądzę pomyślał go Autor - jako żart, zarejestrowanie pewnej skłaniającej do myślenia, absurdalnej i niecodziennej sytuacji, a może też pretekst do dyskusji na temat czytelnictwa i roli książek oraz biblioteki w naszym życiu. Tak się jednak niestety nie stało i stąd te tak bolesne dla nas, jako bibliotekarzy, echa internetowego klipu i ton dyskusji jaka mu towarzyszy. Z drugiej strony cieszy reakcja na to "palenie książek", bo oznacza to, że jednak czytamy i to, co dzieje się bibliotece nie jest obojętne mieszkańcom naszego miasta.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze