Artykuły
Nowe stawy nieopodal klasztorku: Coś dla kumaków, coś dla turystów
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 9 - Październik 2013r. , godz.: 12:22
Kąpanie będzie zabronione. Spacery - jak najbardziej wskazane. Przede wszystkim jednak mile widziany jest pobyt innych stworzeń. Te, choć nie czytają naszej gazety (przynajmniej na tym etapie rozwoju gatunkowego), na pewną będą wiedziały, gdzie i kiedy się pojawić.
Wiele osób zastanawia się, czemu służą (lub służyć będą) puste na razie zbiorniki, zlokalizowane nieopodal Nowego Klasztorku. Postanowiliśmy to sprawdzić.
Złe miłego początki
Zbieranie materiałów rozpoczęło się niepomyślnie. Nadleśniczy Stanisław Jurecki, odbierając telefon u progu dnia roboczego, początkowo nie chciał udzielać informacji, obawiając się, że na tym etapie prac artykuł może (nie wiedzieć czemu) zaszkodzić. W końcu jednak szef prudnickiego nadleśnictwa "zgodził się" na wizytę.
Ostatecznie informacji udzielał zastępca nadleśniczego - Andrzej Kwarciak. W tym przypadku rozmowa spełniła wszelkie standardy przyzwoitej komunikacji. Przy okazji dowiedzieliśmy się, czego dotyczyły obawy przed wkroczeniem prasy w temat stawów. Otóż, nagłośnienie tematu może "owocować" wizytami osób nieproszonych. Jak wiadomo, wielu z nas wyznaję zasadę, jeśli coś nie jest moje (czytaj nie leży na terenie mojego mieszkania tudzież posesji), mogę z tym robić, co zechcę (czytaj: niszczyć). Brakuje poczucia, że coś jest wspólne, nie zaś - niczyje. Nadleśnictwo nie chce rozrzuconych tu i ówdzie butelek czy też (praktykowanych pomimo wejścia w życie nowej "ustawy śmieciowej") dzikich wysypisk. Zwłaszcza, że teren ma służyć przyrodzie.
Żyjątka wiedzą najlepiej
Zbiorniki będą miały na celu gromadzenie wody opadowej oraz spływającej z wyżej położonych części terenu. Na razie są one puste, jednak już na wiosnę, gdy przyjdą burze, roztopy itd. powinny się zapełnić.
- Przyroda będzie najlepiej wiedziała, jak sobie z tym poradzić - uśmiecha się zastępca nadleśniczego Andrzej Kwarciak. - Różne żyjątka będą się tutaj rozmnażać. W okolicy stwierdzono np. występowanie kumaka górskiego. Poza tym mamy różne traszki, salamandry.
Ekosystem sam się więc ureguluje. Nasz rozmówca uprasza jednak o zachowanie szczególnej kultury podczas spacerów. Zwłaszcza, że taka możliwość będzie. Ziemia, zgromadzona tam w dużych kopcach zostanie zabrana i wtórnie wykorzystana. Są to bowiem żyzne namuły, które mogą być użyte, np. przy leśnych szkółkach. Teren zostanie natomiast rozplantowany i obsiany trawą. Może nawet pojawią się ławeczki. Poza tym, wzdłuż stawów utwardzono drogę. Same zaś akweny wyglądają ciekawie i mogą być atrakcją dla fotografów oraz miłośników przyrody i ziemi prudnickiej.
- Mamy tutaj pięć stawów, trzy z nich powstały w miejscu już istniejących - mówi Marian Misztak, zajmujący się projektami w prudnickim nadleśnictwie. - Ich układ jest paciorkowy, ustabilizuje to przepływ.
Rowery wodne odpadają
Akweny są ze sobą połączone. Woda może przelewać się z jednego do drugiego, z drugiego do trzeciego i tak dalej. Ich całkowita powierzchnia to około 80 arów. Warto też wspomnieć, że na tym terenie znajdował się dawniej poligon. Teraz jednak czołgom wstęp wzbroniony.
Tablice dotyczące bezpieczeństwa zostaną zresztą zamontowane (zbiorniki wodne mają bowiem to do siebie, że można do nich wpaść, a głębokość sięga tam gdzieniegdzie paru metrów). Kąpiele będą zabronione (kajakarstwo oraz windsurfing niestety również), od tego są inne miejsca. Oprócz informacji o zagrożeniach, pojawią się także te bardziej pozytywne - edukacyjne, dotyczące obecnej tam fauny i flory.
Odbiór stawów nastąpi jeszcze w tym miesiącu. Środki na ten cel pozyskane zostały z Unii Europejskiej.
- Jesteśmy tak naprawdę trybikiem w całej maszynie - zaznacza Andrzej Kwarciak. - Pieniądze pochodzą z Funduszu Spójności. Do rozdysponowania jest 130 milionów.
- Aby zobaczyć, jak funkcjonują tego rodzaju zbiorniki, można przejechać się do Rudziczki - proponuje Marian Misztak. - Tam coś takiego działa już od dłuższego czasu. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze