Artykuły
Hobby: Gdy korzeń staje się pniem
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 2 - Październik 2013r. , godz.: 11:37
Rozmowa z Jolantą Jakubaszek z Kolnowic, która zajmuje się tworzeniem sztucznych drzewek bonsai. Dla przyjemności, dla ozdoby, dla najbliższych.
- Czy są jakieś żywe elementy w pani drzewkach?
- Moje drzewka nie mają korzeni, więc nie da się utrzymać żywych elementów przy życiu. Jednym się coś takiego podoba, innym nie. Podczas targów przechodziła koło mojego stoiska pewna pani (najwyraźniej wierna fanka prawdziwych bonsai). Popatrzyła i stwierdziła: profanacja. Częściowo się zgadzam. Nie zajmuję się faktyczną hodowlą drzewek. Staram się jednak, by było jak najwięcej prawdziwych składników. Np. mech jest naturalny, można trzymać go bardzo długo.
- Nie chce pani zająć się prawdziwymi bonsai?
- Przyznaję, że nie mam ręki do jako takiej pielęgnacji roślin. Hodowanie prawdziwego drzewka jest zresztą dosyć skomplikowane. To nie trwa tydzień ani rok, potrzeba co najmniej kilku lat. No i wymaga więcej miejsca, parapet nie wystarczy.
- Trzeba to odpowiednio przycinać, wiązać drutem... W dobie litości wobec roślin i zwierząt, można by nawet spytać, czy nie jest to forma męczenia? W końcu sztucznie ogranicza się przestrzeń życiową danego drzewa, żeby wyrosło karłowate.
- W pewnym sensie tak jest, bo nie pozwala im się normalnie rosnąć. Jedni mówią, że to męczenie, inni, że kształtowanie. No, ale rośliny na ogrodzie też przycinamy... Hodowanie drzewek bonsai to bez wątpienia sztuka, zresztą nie nasza, bo z Dalekiego Wschodu (kolebką są Chiny, nie Japonia, jak się nieraz twierdzi - przyp. red.).
Kiedyś widziałam wystawę bonsai podczas Święta Kwiatów w Otmuchowie. Były tam drzewka, mające po trzydzieści, czterdzieści lat. To jest sztuka! Nawet kształty, w które wygina się drzewo, mają swoje nazwy.
- Do tego specjalne donice...
- Tak, małe donice, by bryła korzeniowa się nie rozrastała.
- Używa pani impregnatów do korzeni czy gałęzi, z których zrobione jest drzewko?
- Używam przeważnie bejcy. Staram się, żeby drewno nie było polakierowane; żeby się nie świeciło. A bejca daje ładny kolor i dobrze wyciąga słoje.
Mąż pomaga mi trochę z narzędziami. Imadłem, piłą, szlifierką, papierem ściernym. Wiadomo - jeśli korzeń pochodzi z lasu czy ogrodu, to jest brudny. Trzeba nieraz pociąć, odpowiednio dopasować; czasem też używam kleju, bez niego nie da się połączyć pewnych elementów.
Nieraz znajdę jakiś korzeń, najlepsze są w lesie. W naturze one się wyginają, pod wpływem przeszkód, które napotykają i są ciekawie ukształtowane. Nieraz uda się coś zebrać np. przy okazji grzybobrania, czasem też coś zostanie z wycinki drzew.
- A listki są już sztucznie doczepiane?
- Dokupuję je i wczepiam, np. borując małe dziurki. Trochę roboty jednak jest.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze