Artykuły
Jedni sprzedają, drudzy kupują: Tu mam stare wrzecionko, przedwojenne
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 25 - Wrzesień 2013r. , godz.: 02:21
"Uczcie Głogóweckiej" towarzyszył jarmark staroci. Co więcej, trwał od samego rana. Na przeszło połowie długości ulicy Zamkowej.
Organizatorem była Gmina Głogówek. Pomysłodawczynią - radna Gabriela Nizińska, która od ładnych paru miesięcy lobbowała w tej sprawie u burmistrza. Udało się i - jak dobrze pójdzie - impreza nie skończy się na jednym razie. Amatorów staroci (kupujących, sprzedających oraz sprzedająco-kupujących) bynajmniej nie brakuje.
- Ludzie pozbywają się takich rzeczy, my je skupujemy, a potem sprzedajemy; staram się jeździć na giełdy staroci, które odbywają się w różnych terminach i rejonach. Lądek -Zdrój, Świdnica, Kłodzko - wymienia pan Andrzej, wystawca z okolic Nysy. - Tu mam stare wrzecionko, przedwojenne, z porcelanowymi ozdobami - pokazuje palcem. - Staram się mieć głównie przedwojenne rzeczy - dodaje.
- Po prostu kontaktuję się z kolekcjonerami - mówi inny wystawca, kilka stoisk dalej, również pan Andrzej (czyżby posiadanie tego imienia było warunkiem przynależności do grupy wystawców?). - Jarmarki staroci cieszą się dużym zainteresowaniem, nawet wśród młodzieży.
Zegary ścienne i noszone na ręce (choć nie tak drogocenne, jak te, które nosił pewien minister), świeczniki, którymi nie pogardziliby bohaterowie sienkiewiczowskiej trylogii, stare monety, którymi nie pogardził prudnicki starosta (nasz dziennikarz ostatecznie nie ustalił, czy doszło do transakcji kupna-sprzedaży, na pewno jednak miało miejsce oglądanie poprzez patrzenie), a do tego: płyty winylowe, trochę landszaftów i wiele, wiele innych rzeczy.
Jarmark zakończył się w niedzielne popołudnie (15 września) i był ciekawym dopełnieniem "Uczty Głogóweckiej".Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze