Artykuły
Ciąg dalszy kontrowersji wokół remizy w Trzebinie: Ktoś musiał się pod tym podpi
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 18 - Wrzesień 2013r. , godz.: 02:09
- Ten remont dachu remizy to jest śmiechu warte. Do starych belek, zgniłych, dokręcane są nowe - twierdzi mieszkaniec Trzebiny.
Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia, może spotkać się z projektantem. Ostatnio organizowałem takie spotkanie, także odnośnie remizy w Trzebinie - mówi wójt Mariusz Kozaczek. - Ktoś miał zastrzeżenie do krokwi, która wystaje i która jest niby czarna i stara. Tyle lat tak to wyglądało, a ktoś sobie nagle przypomniał, że coś nie gra. Są dachy (np. w kościołach), które mają po 700 lat, też wyglądają na stare, ale jakoś się nie walą. Ktoś jednak bierze za to odpowiedzialność. Podobnie z remizą. Nie jest tak, że robi to ktoś przypadkowy, byle jak. Ktoś się pod tym musiał podpisać.
Wójt zaznacza też, że narzekają na ogół ci, którzy sami nie włączą się w pomoc przy remontach.
Jeśli chodzi o remizę w Trzebinie, to przypomnijmy, że ta prawie 50-tysięczna gminna inwestycja obejmuje pokrycie dachu blachą i ewentualnie (jeśli zostaną pieniądze) malowanie elewacji. Miejscowi strażacy chcieli również zwiększyć kąt nachylenia dachu (aby pomieszczenie strychowe stało się bardziej pojemne), jednak konserwator zabytków nie wyraził na to zgody. Musi więc zostać jak jest.
Wykonanie dachu jest kolejnym etapem remontu. Sporo jeszcze do zrobienia w samym budynku, no ale - nie wszystko na raz. Grosz do grosza, a będzie kokosza.
Niedawno z trzebińskim remontem wiązał się jeszcze jeden problem. Drzwi, przez które wyjechać ma wóz strażacki (gdyby się waliło i paliło), zostały zastawione rusztowaniem. Choć - jak żartuje wójt - w razie czego wóz wyjeżdża z drzwiami (więc i z rusztowaniem dałby radę), było to niedopatrzenie, które jednak zostało szybko naprawione.
Czekamy na finał remontu.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze