Artykuły
Dożynki wiejskie w Dytmarowie: W zeszłą niedzielę zabaw było wiele
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 18 - Wrzesień 2013r. , godz.: 02:02
Sezon świętowania tegorocznych plonów dobiega już końca, jednak dożynkowy ogień jarzy się jeszcze tu i ówdzie. Np. w Dytmarowie.
Racławicka Orkiestra Dęta grała nie tylko wtedy, gdy maszerowano z koroną (z remizy do kościoła i - po mszy - z powrotem), ale także w uroczyście przystrojonej sali, tuż przed obiadem. Gdy już głośna muzyka ustała, zaś narządy słuchowe biesiadników przyzwyczaiły się do mniejszego natężenia bodźców, można było zacząć jeść. Najpierw rosół i schabowego, później zaś kołacz (w czterech smakach), jeszcze zaś później wniesiono zimną płytę. Niewiasty starsze i młodsze uwijały się wokół stołów.
Jak zwykle impreza odbyła się dzięki połączonym siłom miejscowych organizacji wiejskich, a także sponsorów, których sołtys Jolanta Dumańska nazwała "aniołami kultury". Trafne określenie. Organizatorzy mniejszych i większych imprez rozumieją to doskonale.
Atrakcji jak zwykle nie brakowało. Loteria fantowa (do wygrania rozmaite zabawki, kubeczki i inne), przejażdżka na koniu, okazja do dojenia sztucznej krowy i pozyskiwania tą metodą sztucznego mleka (na naszym europejskim rynku spożywczym pewnie i do tego dojdziemy), szaleństwa na dmuchanej zjeżdżalni, a także możliwość osiągnięcia podobnych wrażeń po zakupie złocistego napoju z bąbelkami. Dzieciaki zaczepiała Myszka Miki (nie udowodniono, że był to przebrany człowiek), zaś kto chciał, mógł zaoferować swoją twarz w charakterze malarskiego płótna. Plastycy wiedzieli już, co z tym zrobić.
Czym byłaby impreza w Dytmarowie, gdyby nie dzieciaki z miejscowego przedszkola i szkoły? Drugie z wymienionych pokazały, że prawo grawitacji oraz łamliwość kości nie dotyczą wszystkich przedstawicieli naszego gatunku.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze