Artykuły
Wywiad z Piotrem Bujakiem: Niekontrolowanie władzy prowadzi do demoralizacji
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 18 - Wrzesień 2013r. , godz.: 01:36
Rozmawiamy z Piotrem Bujakiem, który napisał książkę o wybitnych postaciach związanych z gminą Głogówek, a także jest autorem krytycznego wobec lokalnej władzy bloga.
- Jesteś osobą, która działa społecznie i która patrzy władzy na ręce. Skąd się to u ciebie bierze? Pewnie już niejedna osoba ci powiedziała: "Piotrek, daj sobie spokój". Z czego więc wypływa ten impuls?
- Dzieje się to od ładnych paru lat. Powodowane jest wykształceniem, jakie odebrałem. Jestem politologiem, więc sprawy publiczne są mi od zawsze bliskie, szczególnie te, które dzieją się najbliżej. Świat czy też kraj możemy zmieniać, zaczynając od naszej małej ojczyzny. To pewna forma patriotyzmu. Patrzenie władzy na ręce bierze się jeszcze stąd, że pozostawienie jej bez kontroli prowadzi do wielkiej demoralizacji, do degradacji naszego otoczenia. Stąd - chcę wypełniać funkcję kontrolną wobec samorządu, która to funkcja nie jest sprawowana przez żadne medium, w gminie Głogówek oczywiście (nie mamy tutaj niezależnych środków przekazu); "Tygodnik Prudnicki" czytany jest natomiast w nakładzie nienajwyższym, nie dociera tutaj do wszystkich. Staram się poprzez tę działalność upowszechniać informacje na temat tego, co się dzieje dobrego i złego w gminie.
- Często odnoszę wrażenie, że idziesz na otwartą wojnę z samorządem. Czy nie budzi się w tobie czasem oportunista, który mówi: gdybym współpracował, może ugrałbym więcej...
- Jestem człowiekiem niezależnym od władz gminy, nie zależy mi na osobistych korzyściach, ale na tym, żeby coś tutaj poprawić; interesy nie mają żadnego znaczenia, liczy się tylko efekt działania. Nieraz zderzałem się krytycznymi opiniami wobec mojej działalności, z próbami nakłonienia mnie, żebym trochę łagodniej podchodził do pewnych tematów, ale ja nie dam się do tego przekonać. Wierzę w to, co robię i mam nadzieję, że odniesie to, a nawet już odnosi dobry efekt.
- Czy widzisz jakieś pozytywy w działaniu władz? A może widzisz je, ale uznajesz, że nie ty jesteś od chwalenia?
- Pozytywy można opisać w jeden sposób. Wystarczy wejść na rynek w Głogówku, stanąć i rozejrzeć się. Wygląda on naprawdę pięknie. Ale teraz przejdźmy się uliczkami, które prowadzą za rynkiem; zobaczymy wtedy gdzieniegdzie zmurszałe fasady. I tak jest z całą gminą - na pozór wszystko wygląda dobrze, ale pod pięknym płaszczykiem kryją się poważne problemy: niezbilansowany budżet, nieco gorsze traktowanie mieszkańców wsi (nie świadczenie im usług na tym poziomie, co mieszkańcom miasta), bardzo wysokie podatki (w porównaniu z resztą województwa) i - ogólnie - rokrocznie obniżający się poziom życia mieszkańców.
- Porównuję cztery gminy, które mam na oku (z racji zawodu) i nie widzę, by Głogówek na ich tle wyróżniał się szczególnie in minus. Może wiec masz w zanadrzu taki samorząd, który jest dla Ciebie punktem odniesienia i jakimś wzorcem?
- Nie szukam wzorca samorządu, bo modeli wzorcowych nie ma; skupiam się na gminie Głogówek, na tym, co tutaj się dzieje. W każdym z czterech samorządów w naszym powiecie można znaleźć niedociągnięcia, ale gdyby przyjrzeć się temu, co (i w jaki sposób) dzieje się w gminie Głogówek, można zbudować sobie bardzo zatrważający obraz. Przytoczę jedną sytuację - wyciek danych osobowych z Ośrodka Pomocy Społecznej; to się nie dzieje w innych samorządach, jest uwłaczające, naruszające godność człowieka, a także prawo do zachowania prywatności. Nie możemy więc ufać tej gminie.
- No i problem podatków. Tym gmina wyróżnia się na niekorzyść, choć argumentuje, że pieniądze z podatków idą na inwestycje...
- Dodam jeszcze, że wyróżniamy się na niekorzyść, jeśli chodzi o butę niektórych samorządowców. Podejmowanie horrendalnych, moim zdaniem, decyzji, jak np. zakup tabletów, podnoszenie podatków, przy jednoczesnym nieobniżaniu swoich diet, czy też pobieranie wysokich w stosunku do zarobków w naszym kraju uposażeń... Podejmowane są bardzo nieracjonalne decyzje. Tu najpierw myśli się o sobie, a dopiero później o przeciętnym mieszkańcu.
- Zamierzasz kandydować w następnych wyborach samorządowych?
- Nic nie jest wykluczone. Do końca jeszcze staram się to rozważyć. Jeśli dojdę do wniosku przed wyborami, że jestem w stanie wnieść jakąś wartość i jeśli jednocześnie uznam, że nie pojawił się kandydat taki, który jest w stanie coś tutaj zmienić na lepsze, wówczas będę startował.
- Nieraz spotykam się z opinią, że człowiek jest idealistą, dopóki sam nie wejdzie w politykę i się nią nie ubrudzi. Nie obawiasz się czasem, że coś się zmieni w tobie, w twoim podejściu, jeśli zostaniesz radnym?
- Ze studiów wyniosłem taką maksymę: "Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie". Przestrzegano mnie ze wszystkich stron, żeby nie dać się zwieść władzy i myślę, że nie stanowi to dla mnie problemu. Na dzień dzisiejszy jestem człowiekiem niezależnym i działającym praktycznie pro bono. Ponoszę konsekwencje swojej działalności, różne nieprzyjemności na mnie spływają, wysłuchuję przykrych komentarzy. Ale są też liczne zdania pozytywne i to szczególnie cieszy.
- Może lepsze byłoby dla ciebie pozostanie przy byciu publicystą? Może to dawałoby ci większą niezależność?
- Odwołam się najpierw do tego, skąd w mojej działalności wzięła się ta publicystyka. Jestem z nią trochę kojarzony, ale tak naprawdę jest to ostatnie ogniwo łańcucha mojej aktywności społecznej. Publicystykę wykorzystuję do tego, żeby przekazać mieszkańcom pewne informacje, które wypływają w toku mojej szerszej działalności, polegającej na analizie różnych zapisów prawnych, uchwał, budżetu czy różnych nieformalnych czynników, pojawiających się w polityce lokalnej. Nie chciałbym być publicystą z jednej przyczyny - bez urazy, ale wojując z władzą piórem, nie jestem w stanie nic zmienić, zaś angażując się w działalność publiczną - mam nadzieję, że pewne pomysły uda mi się wprowadzić w życie.
- Nieraz pisałeś o braku inicjatywy uchwałodawczej ze strony radnych. Czy masz zatem jakieś pomysły na projekty uchwał, które chciałbyś napisać (jeśli zostałbyś wybrany) lub które mógłbyś podsunąć obecnym radnym?
- Tak, pierwsza uchwała, którą chciałbym wprowadzić, dotyczyłaby obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej w gminie Głogówek; wymaga to zmian statutowych i wprowadzenia odpowiedniej uchwały, ale jest do przeprowadzenia. Druga sprawa - nie chciałbym, żeby zostało to odebrane jako populizm, ale - będąc w samorządzie - zacząłbym od próby obniżenia diet radnym. Wynika to z obserwacji, że żadna praca, oprócz podnoszenia ręki, nie wypływa z ich strony. Należałoby też przyciąć pensję burmistrzowi, bo pełnienie tego stanowiska w naszej gminie jest nieproporcjonalnie lukratywne w stosunku do możliwości finansowych samorządu. Kolejna rzecz - powołanie młodzieżowej rady miasta. Bardzo mocno powinniśmy dziś patrzeć na oczekiwania młodego pokolenia. Takie ciało doradcze byłoby w stanie podpowiedzieć coś starszym radnym, którzy niejednokrotnie nie są zapoznani z problemami młodzieży. Poza tym, byłaby to kuźnia liderów społecznych, taka rada pełniłaby też funkcję edukacyjną dla młodzieży. I jeszcze jeden z moich pomysłów na dziś, to wprowadzenie systemu wsparcia materialnego dla zdolnej młodzieży¸ jakiegoś programu stypendialnego czy konkursu. Czegoś takiego nie ma, a byłoby to bardzo cenne i motywujące do działania
- Masz jakieś pomysły na usprawnienie gospodarcze Głogówka?
- Zasadniczy pomysł - obniżenie podatków dla przedsiębiorców. Dzięki temu możemy dać im jakiś bodziec rozwojowy, możemy też szerzej patrzeć na to, w jaki sposób pozyskać kogoś z zewnątrz. Chodzi o to, żeby otworzyć nieco furtkę. Dzisiaj każdy będzie nas omijał szerokim łukiem, bo władza robi z gminy Głogówek, niestety, gospodarczą pustynię i prowincję. Kolejny leitmotiv, do którego powinniśmy się odnieść, to promocja gminy Głogówek. Ale umiejętna promocja! Nie polegająca na działaniach akcyjnych - dzisiaj promujemy tak, jutro inaczej; dzisiaj od strony historycznej, jutro od przyrodniczej... Trzeba zbudować spójny przekaz, który będzie w stanie dotrzeć do przedsiębiorcy i przedstawić mu walory, jakimi może poszczycić się gmina Głogówek. A jest ich sporo; największą wartością są mieszkańcy, którzy kultywują charakterystyczny dla naszego regionu etos pracy, religii, rodziny, przywiązania do tradycji i wartości.
- A propos promocji, zrobiłeś opracowanie, związane z wybitnymi postaciami z gminy Głogówek. Czy ma ono szansę ukazać się drukiem?
- Publikacja ta została w ostatnim czasie uzupełniona. Wydanie ukaże się na przestrzeni miesiąca; zyskało także współautorkę, która wniosła duży wkład. Jest to osoba spoza gminy Głogówek. Wystarczy poczekać jeszcze parę tygodni i książka, zaznaczę to - własnym sumptem, zostanie wydana. Postaram się, żeby trafiła do przynajmniej części zainteresowanych mieszkańców gminy Głogówek. Nakład będzie niewielki. Taki, na jaki na razie mnie stać.
- Twoja praca doktorska również wiąże się z gminą Głogówek?
- Nie bezpośrednio, ale nieco koreluje. Odnosi się do politycznych instrumentalizacji tożsamości Ślązaków po 1989 roku. Będę analizował, w jaki sposób wszystkie stronnictwa polityczne odnosiły się do tożsamości mieszkańców (także naszej gminy) i próbowały rozgrywać w ten sposób swoje polityczne interesy. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze