Artykuły
Pierwsze spotkanie prudnickiej rady biznesu: Metropolia czy małe, przyjazne mias
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 11 - Wrzesień 2013r. , godz.: 11:38
- Starajmy się za bardzo nie rozmydlić naszych działań; żeby to, co robimy, nie było tylko zasłoną dymną dla samorządu - stwierdził Josel Czerniak ("Rycerze Biznesu"). - Nie ma sensu ciągnąć dwóch srok za ogon. Albo stawiamy na Góry Opawskie i turystykę, albo rozwój podstrefy ekonomicznej - apelował Tomasz Kuszła ("Pionier"). - Dziurą ciągle jest "Frotex". Może powinniśmy jechać do Łodzi i szukać inwestorów w dziedzinie włókiennictwa? - zastanawiał się Marek Radom (sekretarz gminy Prudnik).
Prudnicka rada biznesu wystartowała we wtorek, w samo południe. Na dodatek w Pałacu Franklów, w sali na pierwszym piętrze. Na początek składa się ona jedynie z ośmiu osób. To ciut za mało, acz pod względem personalnym jest to grupa otwarta. Zresztą nie tylko pod tym względem. Pomysłów wiele i zanim dojdzie do ich konkretyzacji, musi minąć trochę czasu.
Przewodniczącym został...
- Ustalmy czy Prudnik ma iść w stronę metropolii czy małego przyjaznego miasteczka - ambitnie zaapelował Wojciech Bandurowski ("Rycerze Biznesu").
Znany prudnicki przedsiębiorca (zajmujący się branżą telekomunikacyjną) był jednym z kandydatów na stanowisko przewodniczącego rady. Najpierw zaproponował zresztą, aby lider wyłoniony został w sposób naturalny, w toku rozmowy. Obecny na spotkaniu burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych okazał się jednak większym formalistą.
- Chciałbym, żeby następne spotkanie poprowadził już ktoś inny, chcę przekazać pałeczkę - zaznaczał burmistrz, który, w istocie, rozpoczął pierwsze obrady.
Drugim (oprócz Wojciecha Bandurowskiego) kandydatem na przewodniczącego był Zbigniew Lachowicz (Cech Rzemieślników i Przedsiębiorców w Prudniku). To on zdobył największą liczbę głosów i przewodniczył dalszym obradom. Mimo to rozmowę praktycznie zdominował Wojciech Bandurowski, będąc jak zwykle wulkanem energii i pomysłów.
Spotkanie skupiało się wokół kilku zagadnień. Pierwsze to turystyka, drugie - przemysł, trzecie - promocja, czwarte - budżet i piąte - strategia rozwoju gminy. Zahaczono też o rynek pracy. Nie został natomiast poruszony temat podatków dla przedsiębiorców, wysokich w naszej prudnickiej części globu.
- Powinniśmy zapoznać się ze strategią rozwoju gminy. Jesteśmy tu przecież dlatego, że duża część społeczeństwa jest niezadowolona z działań inwestycyjnych na naszym terenie - zaapelował Josel Czerniak.
Myślenie budżetowe i strategiczne
Nowa strategia jest opracowywana i wkrótce zostanie udostępniona członkom rady. Stara strategia - to twór w około 70% nieaktualny. To właśnie strategii oraz budżetowi na rok następny (w listopadzie będzie już gotowy jego projekt) zostanie poświęcone następne spotkanie rady biznesu. Wstępnie ustalono, że odbędzie się ono miesiąc później, a więc 3 października (czwartek), tym razem o godzinie 14.00.
Póki co, burmistrz przypomniał, czym jest rada i do czego służy. Jej zadaniem jest konsultowanie, opiniowanie, doradzanie, lobbowanie. Co by jednak porządek był, Franciszek Fejdych zaznaczył, że nowy organ nie jest ciałem decyzyjnym. Sam burmistrz do szeroko pojętych rozmów z obywatelami odnosi się z nutką sceptycyzmu.
- Szykujemy właśnie uchwałę o konsultacjach społecznych - mówił podczas spotkania. - Czy konsultowanie wszystkiego ze wszystkimi jest takie do końca dobre, mam pewne wątpliwości. Zawsze znajdzie się ktoś przeciwny. Planowanie inwestycji może się nadmiernie wydłużać.
W tym miejscu burmistrz przywołał przykład zamieszania wokół prudnickiego basenu. Do sprawy nawiązał też Josel Czerniak.
- Chodzi o to, by konsultacje nie wyglądały tak, jak w kwestii basenu, na zasadzie: możecie wypowiedzieć swoje zdanie, ale my i tak zrobimy swoje - apelował do władz gminy.
Franciszek Fejdych bronił się używając znanych już argumentów. Temat basenu funkcjonował już od 2010 roku, zaś wątpliwości zostały publicznie wyrażone dopiero "za pięć dwunasta", gdy budżet już opracowano, a wniosek do ministerstwa - złożono.
"Fach w rękach" mile widziany, nawet bardzo
Tym razem rada biznesu chce dmuchać na zimne i uzgadniać wcześniej, co i jak. Stąd też pomysł wglądu do budżetu i strategii rozwoju gminy. Radni chcą mieć także dostęp do planów inwestycyjnych. Tu jednak ponownie burmistrz postawił granicę. Wgląd tak, powielanie nie. Dyscyplina musi być.
- Niedawno pewna pani pytała mnie, jak można spędzić czas w Prudniku. Powiedziałem najpierw o Górach Opawskich. Pani stwierdziła, że to odpada, bo ma nadciśnienie. Później wspomniałem o koniach, no i pomyślałem: co jeszcze? - dzielił się swoimi przemyśleniami Wojciech Bandurowski.
Przedsiębiorca zasugerował, by Prudnik miał dobrze rozwiniętą informację turystyczną, aby każdy wiedział, co, gdzie i jak. Poza tym, przydałyby się informacje dla inwestorów, zebrane w jedną całość - o walorach naszego miasta. Oraz - jakie firmy istnieją na terenie gminy. Najkrócej ujmując - potrzebna jest inwentaryzacja zasobów. Chodzi przecież o stymulację inwestycyjną oraz pobudzenie rynku pracy.
- Niby jest takie duże bezrobocie, ale jak szukamy osób do pracy, okazuje się, że nie ma komu pracować - zauważyła Joanna Stąpor ("Steinpol Central Services").
I tu pojawia się kolejny problem - wykwalifikowanej kadry, mającej przysłowiowy "fach w rękach".
- Szkolimy u nas rzemieślników, szklarzy, murarzy, tynkarzy - zaoferował współpracę Zbigniew Lachowicz.
- Najbardziej potrzebujemy tapicerów - podchwyciła Joanna Stąpor.
Z pewnością burza mózgów będzie jeszcze trwała. Radni ustalili, że odstępy pomiędzy kolejnymi "sesjami" nie muszą być stałe. Wszystko będzie zależeć od potrzeb.
Do członków rady, nie wymienionych i nie cytowanych powyżej, należą: Stanisław Kęsek ("Kęsbet"), Artur Żurakowski ("Mercury") oraz Edward Birecki (Cech Rzemieślników i Przedsiębiorców w Prudniku). Kadencja potrwa 4 lata, tym razem wyjątkowo zakończy się wraz z zakończeniem kadencji władz samorządowych. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze