Artykuły
PCM: Pensje ostro w dół! Starosta: To niemoralne
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 11 - Wrzesień 2013r. , godz.: 11:32
Załogę prudnickiego pogotowia czekają dotkliwe cięcia płac. Pracownicy otrzymali już wypowiedzenia warunków umowy. Są rozgoryczeni.
Zabierają nam aż 700-800 zł brutto miesięcznie - mówi dla "TP" przedstawiciel zespołu. - Koszty tego, że w Prudnickim Centrum Medycznym dzieje się źle nie może ponosić tylko jedna grupa zawodowa - ratowników medycznych.
- Pozbawianie słabo zarabiających części nędznych dochodów jest moim zdaniem niemoralne i bulwersujące - komentuje starosta Radosław Roszkowski.
Prezes PCM-u dr Anatol Majcher obniżkę tłumaczy zniesieniem przez ustawodawcę 30-procentowego dodatku do wynagrodzeń dla członków zespołów ratownictwa medycznego. O tym, że pracodawcy już nie muszą (choć mogą dalej) takiego dodatku wypłacać, mówiło się od jakiegoś czasu.
- W rozmowie z zarządem spółki otrzymaliśmy zapewnienie, że będą się starać utracone dodatki wprowadzić do zasadniczych wynagrodzeń. Teraz słyszę, że jest inaczej. Nie tak żeśmy się umawiali. Żyliśmy jako zarząd powiatu w przekonaniu, że jeżeli jakiekolwiek cięcia płac będą miały miejsce w szpitalu, to nie dotkną one personelu średniego - kontynuuje starosta.
- Rzeczywiście były takie rozmowy i padły zapewnienia, lecz mówiąc o personelu średnim miałem na myśli tylko i wyłącznie pielęgniarki - wyjaśnia prezes dr Anatol Majcher. - Dwóm grupom zawodowym - właśnie pielęgniarkom oraz salowym nie będziemy obniżać płac, a tej pierwszej nawet mamy zamiar dać podwyżki w przyszłym roku.
Szef PCM-u daje do zrozumienia, że wspomniane dodatki są tylko pretekstem do redukcji wynagrodzeń.
- Występuje u nas duża różnica między płacami pielęgniarek i ratowników medycznych, a są to stanowiska porównywalne w sensie potrzeby wykształcenia czy zaangażowania. Na skutek przyjętych regulacji płacowych w tym zakładzie wynagrodzenie podstawowe ratownika i pielęgniarki jest na tym samym poziomie, przy czym ratownik po miesiącu pracy, czyli na dzień dobry otrzymuje dość istotny zastrzyk finansowy, bo aż 30-procentowy dodatek do swojej pensji, natomiast pielęgniarka dopiero po 5 latach może dostać podwyżkę w wysokości... 50 zł. Mało tego, nasi szanowni poprzednicy wiosną tego roku wprowadzili dla ratowników kolejny dodatek w postaci tzw. kierownika zespołu i kierownika kierowcy, co oznacza, że każdy ratownik medyczny może zarobić od 30 do 40 zł więcej za dyżur. To jeszcze bardziej pogłębia tę dysproporcję. Dlatego uchyliliśmy już uchwałę poprzedniego zarządu w tej kwestii. Nasi ratownicy zarabiają podobnie jak w otoczeniu (ponad 2.800 zł brutto), z kolei nasze pielęgniarki otrzymują od 300 do 800 zł (2.100 - 2.300 zł brutto) mniej aniżeli ich koleżanki na równorzędnych stanowiskach, z podobnym stażem pracy w okolicznych szpitalach.
- 30- i 40-złotowy dodatek za dyżur wprowadzony został nie w tym, a w 2009 roku, tylko w innej formie i wcześniej był obliczany procentowo - nie zgadza się nasz rozmówca. - Broń Boże, nie chcę obniżać wartości pracy pielęgniarek, bo wykonują ciężką robotę, ale nasza odpowiedzialność zawodowa jest zupełnie inna. Pielęgniarki mają nad sobą lekarza, natomiast my często na miejscu zdarzenia sami podejmujemy kluczowe dla zdrowia i życia pacjenta decyzje.
- Moją intencją było podnieść wynagrodzenie pielęgniarkom do poziomu ratowników, a następnie podnieść jednym i drugim, natomiast PCM wybrał drogę odwrotną. To ruch w niewłaściwym kierunku. Niestety powiat nie ma kompetencji, by kazać prezesowi zmienić tę czy inną decyzję, my możemy jedynie go prosić czy próbować mediować, ale pełnię władzy ma zarząd spółki - podkreśla Radosław Roszkowski.
- Nie stać nas na utrzymanie blisko trzydziestu pracowników z wynagrodzeniem oddziałowych (ok. 2.900 zł brutto) - mówi wprost prezes Majcher.
W zeszłym tygodniu z inicjatywy starosty doszło do spotkania zainteresowanych stron. Rozmowy prowadzone były także w węższym gronie. Zdaniem prezesa problem został rozwiązany.
- Uzgodniliśmy zasady wynagradzania pracowników (płace będą zróżnicowane także na równorzędnych stanowiskach, a ich wysokość będzie zależała m.in. od oceny przełożonych) oraz możliwości zamortyzowania tej obniżki poprzez wypłacanie nagród z zysku, gdyż oddział ratownictwa medycznego jako jedna z naszych nielicznych jednostek organizacyjnych taki zysk przynosi. Kto podpisze porozumienie, zarobi od 200 do 400 zł brutto mniej niż dotychczas.
- Tego nie można nazwać porozumieniem, to reguły narzucone przez prezesa. W ten sposób, jak on to nazwał, chce nam zmniejszyć ból. Zaoferował nam premie z zysku, który według niego wynosi 72 tys. zł rocznie. Proszę wybaczyć, ale biorąc pod uwagę 26-osobową załogę, to są śmieszne pieniądze. Poza tym z naszych wyliczeń wynika, że oddział ratownictwa medycznego przynosi zysk rzędu ponad 60 tys. zł i to miesięcznie! W wielu stacjach pogotowia w ogóle nie ruszano 30-procentowego dodatku, zaś tam, gdzie go zniesiono wypłacane są rekompensaty w różnych formach. Wiemy, że tak jest, bo widzieliśmy odcinki wypłat kolegów.
- To nie jest tak, że obniżamy pensje tylko ratownikom medycznym. Wynagrodzenia lekarzy będą niższe od kilku do kilkunastu tysięcy złotych w skali roku (obecnie zarabiają od 13 do 24 tys. zł brutto miesięcznie). Chcemy, żeby nasi lekarze nie tyle mniej zarabiali, co żeby byli dyspozycyjni dla zakładu pracy, a w związku z tym i dla pacjentów. Dotąd było tak, że lekarz zatrudniony na umowę cywilno-prawną w oddziale x w PCM-ie, za to, że np. poszedł wykonać badanie USG pacjentowi na tym samym oddziale otrzymywał dodatkowe wynagrodzenie. Teraz będą 3 składniki umowy, a nie 6 czy 7 - zapowiada dr Majcher.
Na koniec maja strata PCM-u wynosiła blisko 600 tys. zł. Tylko w czerwcu i lipcu spółka odrobiła ponad 110 tys., wydając jednocześnie 450 tys. na inwestycje.
- Oszczędności wzięły się ze zmniejszenia kosztów własnych - zaznacza prezes. - W wyniku przeprowadzonego całego szeregu postępowań przetargowych uzyskaliśmy na te same ilości towarów niższe ceny. Przewidujemy, że na koniec tego roku będziemy na plusie, a na koniec przyszłego nasz zysk wyniesie 1,4 mln zł. Pamiętajmy, że jeśli do 2016 roku PCM nie wyda kilkunastu milionów na przeprowadzenie standaryzacji szpitala, to tego szpitala w Prudniku nie będzie.
- Oszczędności są z tego tytułu, że zamawia się mniej towaru - na oddziale brakuje np. środków czystości. Z kolei zakupywany sprzęt jednorazowego użytku jest gorszy jakościowo - rękawiczki pękają zaraz po założeniu - twierdzi przedstawiciel oddziału ratownictwa medycznego. - Sytuacja finansowa PCM-u jest zła, w ramach oszczędności tnie się pensje pracownikom, a jednocześnie wiceprezes Okrągły każe sobie kupić klimatyzację do gabinetu za 5 tys. zł. Coś tu chyba nie gra. Atmosfera w szpitalu za poprzedniego zarządu była o wiele lepsza. Nowy prezes nie liczy się z załogą, nie wspominając o tym, że przypisuje sobie zasługi innych. Na przykład opowiada, że za jego kadencji w PCM-ie zaczęto wykonywać operacje bariatryczne, a prawda jest taka, że tego typu operacje przeprowadzane są (przez dr. Dariusza Sokołowskiego) od marca, kiedy pana Majchera jeszcze tutaj nie było. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze