Artykuły
Dożynki w Prężynce: Panie, z Twoich rąk żyjemy, choć naszymi pracujemy
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 4 - Wrzesień 2013r. , godz.: 11:33
- powiedział ks. Rajmund Lipp, proboszcz parafii Prężyna, podczas uroczystej Mszy św. polowej. Ten znany aforyzm spiął jedną klamrą zarówno ziemski jak i metafizyczny wymiar pracy, siania, zbiorów i chleba. 1 września w Prężynce odbyły się dożynki gminy Lubrza.
Pełniący rolę konferansjera Marian Gul, przypomniał o ataku naszych zachodnich sąsiadów, który rozpoczął II wojnę światową, a który miał miejsce właśnie w pierwszy dzień września. Pamięć bohaterów uczczono minutą ciszy. Na dożynkowej Mszy św. (mającej swój niepowtarzalny urok) oraz wspomnieniu tych, którzy walczyli za nasz kraj, kończył się w zasadzie arsenał poważnych i podniosłych środków. Królowała zabawa, prosta i radosna.
"Zboża z pól sprzątnięte, tradycja więc każe, by to godnie uczcili wszyscy gospodarze" - widniał (między liśćmi i łodygami kukurydzy) jeden z transparentów. Nie wszystkie były jednak tak optymistyczne. "Rolnik sieje, rolnik zbiera, a rząd i gmina i tak mu zabiera" - takie hasło uderzało z żywopłotu. "Wpłynęły dotacje, jedziemy na wakacje" - o, tu już bardziej optymistycznie; przygotowane do podróży kukiełki byczyły się na leżakach.
Nieopodal stał kombajn (nie pierwszej młodości) z Kubusiem Puchatkiem na pokładzie.
- Miś by go nie uruchomił, ale szwagier dałby radę - stwierdził w rozmowie z "TP" pan Jan z Prężynki.
Faktycznie, z bajki nie wynika, by Kubuś kalał sobie ręce pracą na roli. On lubił raczej konsumować jej efekty. Bardziej więc przydałby się Królik.
- Ten kombajn używany był jeszcze dwa lata temu; jakby co, jest na chodzie. Na razie stoi w stodole, jako nasz zabytek - dodaje pan Jan.
Korowód dożynkowy przejechał i przemaszerował na prężyńskie boisko, do namiotu, gdzie odbywała się msza i biesiada. Kierował nim tajemniczy mężczyzna przebrany za kobietę, który wyznał nam, że strój pożyczył nie od żony, a od sąsiadki. Za niezwykle pracochłonnymi koronami jechały traktory, przystrojone za pomocą rozmaitych motywów roślinnych. Niestety, narzekać można na niedostatek wozów dożynkowych. Każdy bywalec dożynek wie, że na nich potrafią dziać się cuda.
Jedną z atrakcji były natomiast odwiedziny Księstwa Nyskiego. Jest to bractwo rycerskie z naszego sąsiedniego powiatu, które zadbało, żeby dożynkowicze dobrze bawili się także poza głównym namiotem.
- Zorganizowaliśmy mini turniej rycerski dla mieszkańców i okolicznych wiosek. Każdy prawdziwy mężczyzna powinien się sprawdzić w boju - stwierdził krótko i po męsku Ryszard z Nysy (tak się przedstawił; o nazwisko nie dopytywaliśmy, z obawy przez dekapitacją). - Organizujemy zabawy plebejskie w starym stylu, gdy jeszcze dzieci bawiły się bez komputerów. Poza tym mamy wystawę akcesoriów rycerskich. Propagujemy historię naturalną, bezpośrednią, nie muzealną - dodaje Ryszard z Nysy.
Bialska Orkiestra Dęta jak zwykle dała czadu. Jeśli zaś chodzi o konkurs koron, w kategorii kłosowej, pierwsze miejsce zajęły Laskowice, drugie Prężynka, trzecie Lubrza. W kategorii ziarnkowej uhonorowano Trzebinę. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze