Artykuły
Dożynki w Łączniku: Smerfy to czy Flintstonowie, plony mają wręcz czadowe!
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 28 - Sierpień 2013r. , godz.: 12:40
Tak właśnie można zarymować w ślad za pomysłowymi mieszkańcami wsi, którzy tworzyli klimat tegorocznych dożynek gminy Biała, w Łączniku.
Były motywy prorodzinne. "Rolnik cały dzień haruje, w nocy nad nowym potomkiem pracuje". Także w kontekście gospodarki odpadami pojawiła się pochwała wielodzietności - "Masz więcej dzieci, płacisz mniej za śmieci". Co prawda, to prawda; przynajmniej w gminie Biała. Przechodząc płynnie do tematu śmieci - warto też zauważyć element krytyczny: "Segregacja tak, śmietników brak!".
Przedstawione rymowanki nie są bynajmniej hasłami wyborczymi żadnej opcji politycznej, lecz tekstami z wozów dożynkowych, które dumnie paradowały przez Łącznik. Dwuwiersze były często celnymi obserwacjami socjologicznymi. "Chłopy dobrze się mają i piwo popijają. Baby równouprawnienia chciały i robić zacząć musiały", "Jak Donald akcyzy więcej dorzuci, to era Flinstonów znowu powróci" - przebierańcy nawiązywali do popularnej kreskówki. I bieżącej polityki.
Mogło być gorzej, ale mogło też być lepiej
"Żniwa zakończone, czas na wakacje wymarzony" - informował z kolei jeden z luźno zrymowanych napisów, będący elementem scenki stacjonarnej, w pobliżu kościoła. Na wakacje nigdy nie jest za późno. Przypomina mi się Czarek, kolega ze studiów, który zdawszy egzamin w sesji poprawkowej (około 20 września), napisał na "GG": "Nareszcie wakacje!". No cóż, to właśnie codzienne obowiązki bardzo często wyznaczają nam rytm pracy i odpoczynku. W naturze człowieka jest jednak świętowanie sukcesów (nawet tych powszednich), dożynki to zatem rzecz słuszna i pożyteczna. Choć - jak zaznacza Jan Smiatek (sołtys Olbrachcic i rolnik w jednym) - plony mogłyby być lepsze.
- Są zadowalające, ale były lata, że mieliśmy lepsze - mówi w rozmowie z "TP". - Generalnie, jest średnio. Plony nie za bardzo skutkowały, w stosunku do nawożenia. To dlatego, że w maju i w czerwcu lały deszcze. Niekiedy kłos wypełniony był tylko w połowie, górna część była całkowicie pusta.
Jedno jest pewne - płodów ziemi wystarczyło na znakomite korony. Tym razem wygrała Grabina. Za nią uplasował się gospodarz imprezy - Łącznik, trzecie zaś miejsce zajęły Olbrachcice. W jury znaleźli się m.in. Jan Malek i Joachim Kosz. Obaj panowie nie mogli głosować na miejscowości, w których sami mieszkają. Lepsze to, niż gdyby mieli taki przywilej, choć tak naprawdę zdrowiej byłoby powołać całkowicie zewnętrzną komisję. Może tak stanie się za rok. Gdzie będą kolejne dożynki - zobaczymy.
- Prace ruszyły, na dobrą sprawę, miesiąc przed imprezą - podkreśla sołtys Łącznika. - Wniosek natomiast złożyliśmy do urzędu już we wrześniu, na zebraniu wiejskim trzeba było zadeklarować, czy dana miejscowość chce być gospodarzem. Zgłosił się tylko Łącznik. Byłam wówczas sołtysem od trzech miesięcy.
Cóż, mocny początek! Między bajką a realem
A wracając na koniec do wozów dożynkowych oraz bardziej stacjonarnych inscenizacji - szczególną uwagę zwracały Smerfy. Przybyły specjalnie ze swojej leśnej komuny. Wywiadu specjalnie dla nas udzielił sam Papa Smerf.
- Kiedyś oglądaliśmy bajki, teraz dzieci siedzą przed komputerami. Jestem ojcem, pomyślałem, że warto by taką bajkę zainscenizować. Plan zrealizowałem - mówi brodaty wódz niebieskiej społeczności, który na co dzień ma na imię Walter i mieszka w Łączniku.
Z innym mieszkańcem wsi rozmawiamy o zaimprowizowanym (przy trasie korowodu dożynkowego) biurze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. "Pierzemy z marzeń o unijnych funduszach" - mówi hasło. Cóż, po wątku smerfastycznym mamy powrót na ziemię.
- Podobną inscenizację robiłem 10 lat temu, rok przed naszym wejściem do Unii. Znajomy namówił mnie, żeby to unowocześnić. Więcej ludzie składają wniosków niż mogą dostać dofinansowania. Np. 2000 się składa, a 300 jest realizowanych - zaznacza Jan Szczurek. - Trzeba popatrzeć na to z przymrużeniem oka, realia są takie jakie są.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze