Artykuły
Stare Kotkowice-Wróblin: O drodze, która się topi
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 28 - Sierpień 2013r. , godz.: 12:31
Niedawno bloger Piotr Bujak udostępnił w sieci filmik, nagrany z perspektywy osoby jadącej samochodem. Widać w nim posypaną piaskiem drogę ze Starych Kotkowic do Wróblina. Dlaczego? Nie tak dawno radny Dariusz Kolbek dobitnie wyjaśnił ten problem na łamach naszej gazety ("TP" nr 8/2013): "Droga ta, szczególnie w lecie, przybierała kształt masy plastycznej, która była rozjeżdżana przez pojazdy, kleiła się do kół i podwozi".
Trzeba zauważyć, że z gruntownym remontem drogi powiatowej Stare Kotkowice-Wróblin mieszkańcy tych miejscowości wiązali wielkie nadzieje - komentuje dla "TP" bloger Piotr Bujak, mieszkający we Wróblinie. - Oczekiwali głównie tego, że odnowienie nawierzchni pozwoli na poszanowanie ich samochodów. Niestety, najpierw pojawił się problem odpryskujących kamieni uszkadzających karoserię, następnie wypadających dziur i roztopionej jezdni. Sprawa rzutuje na codzienne życie mieszkańców, dla których droga ta stanowi jedyną możliwość skomunikowania z miastem. Wobec tego, od władz należy im się stworzenie godziwych warunków do bezpiecznego poruszania się po niej.
Nietrafiona technologia?
- Ostatnio, gdy były te upały, wydzwaniałem do starostwa. W końcu przyjechali i posypali drogę piaskiem - wspomina sołtys Wróblina Krzysztof Barton. - Cóż, sposób wykonania tej drogi nie zdał egzaminu. Technologia nietrafiona! Problemy były bardzo szybko, a największe - gdy zaczęły jeździć tamtędy ciężkie pojazdy rolnicze (w związku z koszeniem pszenicy).
- Środkowa część drogi została wykonana metodą natryskową, ponieważ nie była w tak bardzo złym stanie. Technologia polega na tym, że zalewa się masą na gorąco i na to daje się drobny kamień. Stosuje się ten sposób także na drogach krajowych czy wojewódzkich (np. tej przez Głogówek do Krapkowic) - tłumaczy wicestarosta powiatu prudnickiego Józef Skiba. - Według mnie, powodem kłopotów z drogą jest to, że robiono ją zbyt późno. Była już jesień. Zbyt niska temperatura (w nocy poniżej 10°C) nie pomagała w wiązaniu asfaltu. Z drugiej strony trzeba już było zrobić to w danym roku, żeby rozliczyć się w ramach "schetynówek".
Starostwo odpiera zarzuty
Problematyczna droga została wykonana w 2010 roku. Wchodziła ona w skład projektu, którego wartość całkowita wynosiła prawie 940 tys. zł. Dofinansowania w wysokości 50% udzielono z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych (tzw. "schetynówki"), kwotę 45 tys. dołożyła też Gmina Głogówek, na której terenie dokonano remontów.
Projekt obejmował całą drogę powiatową, łącznie z odcinkami przebiegającymi przez wsie: Stare Kotkowice i Wróblin, tam położono dywaniki asfaltowe, a także wykonano chodniki. Ta część projektu generalnie się udała. Gorzej z odcinkiem między obydwiema miejscowościami.
Wicestarosta odpiera zarzuty, jakoby droga wykonana była "po kosztach". Nie zgadza się też z negatywną jej oceną.
- Projektant uznał, że stan tego odcinka nie przedstawia się na tyle kiepsko, by trzeba było stosować droższą technologię. Ta jest ogólnie dobra. Jak wspomniałem, dużą rolę odegrała pora roku - Józef Skiba broni swojego stanowiska. - Droga nie jest dziurawa, jest równa. Wypada dobrze, zwłaszcza w porównaniu z wieloma innymi drogami.
Szukaj wiatru w polu
Jeśli chodzi o środki zaradcze, powiat planuje raczej te doraźne. Chodzi o posypywanie drogi piachem, gdy asfalt będzie się "pocił", oraz uzupełnianie mieszanki, jeżeli wystąpią ubytki. Na żaden gruntowny remont się nie zanosi.
- W 2011 roku wykonano prace polegające na usunięciu wad (korzystając z gwarancji - przyp. red.). Warto dodać, że w tym czasie przedsiębiorstwo wykonujące remont ogłosiło swoją upadłość. Prace zostały wykonane z funduszu gwarancyjnego w wysokości ok. 75 tys. złotych. Już sama kwota świadczy o tym, że za wiele nie można było zrobić - pisał na łamach naszej gazety radny Dariusz Kolbek.
- Obecnie firma już nie istnieje, trudno więc dochodzić od niej ewentualnych, dodatkowych roszczeń - zaznacza Józef Skiba.
A zatem, niech wybrzmi tu stara maksyma: "Ma być tak, jak jest i jest tak, jak ma być". Choć - jak widać - spokój starostwa nie każdemu się udziela.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze