Artykuły
Industrialne tajemnice Prudnika: Fabryka butów pana Bösela
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 21 - Sierpień 2013r. , godz.: 12:47
W poprzednim numerze rozpoczęliśmy podróż w przeszłość, by przyjrzeć się przemysłowemu Prudnikowi i fortunie fabrykanta Hanela oraz jego konkurentów. Kontynuujemy tę wędrówkę.
Teodor przejmuje firmę ojca
Żoną Johanna Hanela była Luise Josepha Janus z domu Fröhlich (wdowa?), z którą ożenił się 10 października 1867 r. Dwa lata później urodziła się im córka Marta, a później Theodor. Nazwisko Janus pojawiło się już w naszym tekście przy okazji właściciela fabryki obuwia przy ul. Prężyńskiej. Być może chodziło o zbliżenie obu firm poprzez związek małżeński. Do połączenia jednak nie doszło, skoro w 1905 r. fabryka Janusa nadal funkcjonowała pod własnym szyldem. Nie wiadomo, kiedy Theodor, syn Johanna Hanela przejął kierowanie firmą, w każdym razie stał na jej czele w 1910 r., kiedy to 9 czerwca zmarł ojciec Johann, który dożył sędziwego wieku 74 lat.
Theodor Hanel zawarł związek małżeński z Marią Buchmann. Mieli trojkę dzieci: 27 lipca 1894 r. urodził im się Walter Johannes Theodor (drugie i trzecie imię dostał po dziadku i ojcu), 14 kwietnia 1897 r. przyszła na świat córka Margot. Był jeszcze syn Rudolf, ale nie znamy jego daty urodzin. Thedor zmarł między 1937 a 1945 r. Na prudnickim cmentarzu zachował się częściowo grobowiec rodziny Hanelów z imieniem Theodora i podkreśleniem, że chodzi o fabrykanta. Dobrze, że uchowała się ta pamiątka przeszłości miasta, mimo że po 1945 roku skrupulatnie niszczono często okazałe niemieckie nagrobki, na początku z pobudek patriotycznych (dziś byłoby to zachowanie naganne), później z przyczyn praktycznych - dla uzyskania nowych miejsc pochówku i surowca wtórnego (żeliwne ogrodzenia, kamień).
Polacy kontynuują produkcję
Cmentarz to dobre miejsce na zakończenie naszej opowieści, ale przecież prudnicki przemysł obuwniczy nie zakończył się wraz z przejęciem Śląska przez Polaków. 29 października 1945 r. ponownie uruchomiono dwa zakłady obuwia na terenie miasta, a w grudniu trzeci. To świadczy o tym, że co najmniej trzy fabryki butów działały w Prudniku w okresie II wojny światowej. Pod koniec 1945 r. w prudnickich fabrykach obuwia pracowały łącznie 143 osoby, które wytwarzały buty męskie, chłopięce oraz obuwie na zamówienie wojska. Dziennie produkowano 1000 par butów. Już w styczniu 1946 r. z trzech zakładów utworzono Zjednoczone Fabryki Obuwia, w których pod koniec I kwartału tego samego roku pracowało 400 osób, w tym 130 kobiet. W 1948 r. państwo przeznaczyło 17 869 tys. zł na rozbudowę tych zakładów, w których w 1949 r. zatrudnienie wzrosło do ponad pół tysiąca pracowników. Wtedy to produkcja całkowicie przeniesiona została na ul. Batorego. Prudnickie Zakłady Obuwia włączone do krapkowickiego "Otmętu" w 1974 r. zatrudniały 1740 osób. Przemiany ustrojowe po 1989 r. i wprowadzenie wolnego rynku sprawiły, że prudnicki - wtedy już "Primus" nie przetrwał próby czasów. Mimo przejęcia części zakładu przez samorząd gminny, fabryka upadła.
Tam ćwiczyli łucznicy
Co się stało z budynkami fabrycznymi Hanela i Bösela po wyprowadzeniu z nich produkcji? Przejęło je szkolnictwo zawodowe. W kamienicach Hanela zamieszkali nauczyciele, wygospodarowano również miejsce na bibliotekę. Na parterze fabryki umieszczono kuchnię i jadalnie, wyżej były warsztaty, świetlica, a na najwyższej kondygnacji znajdowała się hala łuczników klubu "Obuwnik". W budynku organizowano kursy krawieckie. Z kolei były zakład Bösela podzielono na dwie części, w skrzydle połączonym z kamienicą od strony ul. Traugutta znalazły się mieszkania. Szkole przydzielono część produkcyjną byłej fabryki z dziedzińcem od strony ul. Młyńskiej. Młodzi ludzie uczyli się tam obróbki skrawaniem, zawodów stolarza, ślusarza, czy tokarza. Z czasem oba obiekty przestały pełnić funkcje oświatowe.
Zabudowania fabryczne są niemymi świadkami przemysłowej ery Prudnika, XIX-wiecznego miasta, które rozwijało się w spektakularny sposób jakiego nigdy wcześniej, ani nigdy później już nie doświadczyło. Za ceglanymi murami kryje się życie dawnych, lokalnych bogaczy, fabrykantów, dających pracę setkom prudniczan. Przytłoczeni wiedzą o Fränklach i Pinkusach, nie zapominajmy o fortunach Hanelów, Böselów czy Janusów. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze