Artykuły
Zbrodnia sprzed lat: Okrutne morderstwo dziecka
Publikacja: Środa, 14 - Sierpień 2013r. , godz.: 10:49
Po ostatnim zagrożeniu z kosmosu nasza staruszka Ziemia nadal się kręci, czyżby niebiosa nas ostrzegały? Tylko ludzie nie chcą się zmienić, przeciwnie wzmaga się przemoc, okrucieństwo, terror. Motywy jakimi kierują się zabójcy są brutalne, przerażające i niewytłumaczalne. Zabijają masowo bez powodu, nawet niewinne dzieci. Wychodząc z domu nie wiesz czy wrócisz.
Wyobraźmy sobie, gdyby w czasach takiego okrucieństwa nie było organów ścigania, gdyby nie było policji, prokuratury, sądów. Dlatego należy doceniać ludzi, którzy w swej pracy zawodowej walczą z przestępczością. W miarę swoich możliwości chronią nas, aby zapewnić nam bezpieczeństwo. Pracują często z narażeniem życia.
Każdy przestępca nienawidzi tzw. glin i bardzo dobrze, bo ktoś musi starać się zapanować nad chaosem naszych czasów.
Dotyczy to również prokuratury i sądów. Praca tych ludzi jest bardzo odpowiedzialna i stresująca, wymagająca zawodowego doświadczenia i doskonałej znajomości prawa, bowiem na co dzień podejmują bardzo poważne decyzje. Aby oskarżyć potencjonalnego przestępcę trzeba mu udowodnić winę, a wątpliwości zawsze rozstrzyga się na korzyść podejrzanego. Mylić się więc nie mogą i nie powinni. Sąd natomiast wydaje ostateczny wyrok zgodnie z prawem i własnym sumieniem.
Dzieciobójstwo ze szczególnym okrucieństwem
Sprawa o której piszemy była niecodzienna, makabryczna, o wysokiej skali okrucieństwa - dzieciobójstwo z premedytacją.
Na usta ciśnie się znane powiedzenie: "Nie ma większej miłości, pełnej poświęcenia i wyrzeczeń nad miłość macierzyńską". W tej sprawie było zupełnie odwrotnie.
Kilka lat temu w grudniowy smutny dzień do otulonej śniegiem i mrozem Komendy Rejonowej w Prudniku wpłynęło pismo z Opieki Społecznej, iż Adela K. dopuściła się dzieciobójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Sztab ludzi zaczął działać. Ruszyła machina szybkiego zbierania materiału dowodowego, dokonano niezbędnych czynności i wszczęte zostało śledztwo.
Doprowadzona do prokuratury i przesłuchana w charakterze podejrzanej, Adela K. nie przyznała się do winy, oświadczyła, iż urodziła dziecko, które dawało znaki życia, a nawet zapłakało, ale to Szymon S., u którego mieszkała, podniósł noworodka z podłogi, włożył do torebki, oblał łatwopalnym płynem i spalił w piecu kaflowym.
Śmierć okrutna, nieludzka, żyjącej małej istotki, która nie prosiła się na ten zepsuty świat. W zeznaniach Adeli wyłonił się główny podejrzany podany przez nią " na tacy".
Nie mam z tym nic wspólnego
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Szymon podał zupełnie inną wersję wydarzeń, kategorycznie zaprzeczył zeznaniom Adeli i stwierdził, że jest to z jej strony kłamstwo i oszczerstwo. On nie ma nic wspólnego ze śmiercią dziecka. Rozpoczęła się między podejrzanymi walka słowna "na noże". Podejrzani wzajemnie obciążali się o tak okrutną śmierć noworodka. Szymon S. został tymczasowo aresztowany, osadzony w Zakładzie Karnym w Opolu.
Kim byli sprawcy? Adela miała 2 lata, gdy jej matka zmarła zatruta alkoholem. Wychowała się w rodzinie zastępczej. Ukończyła zaledwie szkolę specjalną, zaniedbana rodzinnie, środowiskowo, emocjonalnie, była za słaba do walki o lepsze życie. Całe jej życie było wielką klęską. Kiedy dorosła brutalnie wchłonął ją świat przestępczy.
Zaczęła od licznych kradzieży, za które odsiadywała kary pozbawienia wolności, piła nałogowo alkohol, paliła, narkotyzowała się. Była w różnych przypadkowych związkach z mężczyznami, pomieszkiwała gdzie mogła. Pięć miesięcy przed popełnieniem zbrodni ponownie wprowadziła się do Szymona.
Rodzinny gang
Szymon urodził się w wielodzietnej rodzinie patologicznej. Rodzice nie poświęcali wiele czasu dzieciom. Od najmłodszych lat był krnąbrny, nieposłuszny, wychowawczo zaniedbany. Wyrastał na cwaniaka i łobuza. Szybko wraz z braćmi popadł w konflikt z prawem. Jego edukacja zakończyła się na pierwszej klasie szkoły zawodowej. Z czasem, wraz z braćmi, utworzył gang rodzinny. Byli postrachem miasta i nie lada utrapieniem dla policji. Wielokrotnie karany za poważne przestępstw.
Podczas przesłuchania Szymon zeznał, iż to Adela po urodzeniu dziecka udusiła je i kazała mu je włożyć do torby. Zachodziła konieczność ponownego przesłuchania Adeli K., ponieważ nie zgłaszała się na wezwania a doprowadzona do prokuratury po przesłuchaniu, została tymczasowo aresztowana. Praca nad sprawą pochłaniała coraz więcej czasu.
Akta były coraz grubsze
W toczącym się śledztwie należało dokonać wielu niezbędnych czynności: powołać biegłych psychiatrów oraz psychologów, zebrać dowody rzeczowe w postaci popiołu z paleniska, które należało wysłać do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i wiele, wiele innych czynności. Akta były coraz grubsze. Zapisano ogromne ilości papieru.
Aresztowany Szymon obmyślił własną obronę. Był sprytny, przebiegły i postanowił, że musi się z tej sytuacji wywinąć. Miał już pewne doświadczenie, odbywał karę pozbawienia wolności. Pisał do prokuratury pisma, prosił o widzenie się z prokuratorem. W prowadzonym śledztwie był przesłuchiwany sześć razy, zmieniał zeznania i podawał różne wersje wydarzeń. To sprawiło, że postanowiono dokonać konfrontacji między podejrzanymi.
Po zbadaniu podejrzanych przez psychiatrów, lekarze wydali opinię, iż Szymon i Adela nie są psychicznie chorzy, ani upośledzeni umysłowo i mogą stawać przed sądem.
Psycholog stwierdził natomiast, iż Szymon S. wykazywał zaburzenia osobowości, charakteryzujące się brakiem uczuciowości wyższej, poszanowaniem obowiązujących norm i zniesienia poczucia winy z powodu ich przekroczenia. Stwierdził również u Szymona cechy zespołu psychoorganicznego i świadome manipulowanie zeznaniami.
Niefrasobliwa i beztroska
Adela K. była osobą bez poczucia odpowiedzialności, skłonną do manipulacji w sposób niefrasobliwy i beztroski, podając wykluczające się wersje zdarzeń. Miała bardzo niski intelekt. Zeznawała bez zaangażowania emocjonalnego, opowiadając o spaleniu dziecka uśmiechała się. Również miała poważne zaburzenia osobowości. To tylko wyjątki z opinii psychologa.
Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie zawiadomił prokuraturę, iż prześle ekspertyzę sądową próbek popiołu z pieca za 6 miesięcy. W związku z tym śledztwo zostało zawieszone. Zakończono postępowanie dowodowe, a ponieważ nie zachodziła obawa matactwa, w związku z czym w stosunku do Szymona i Adeli uchylono areszt tymczasowy.
Po otrzymaniu opinii z instytutu - na skutek kilkukrotnych ponagleń - okazało się, że w popiele z paleniska pieca znaleziono elementy kostne należące do młodocianego człowieka. Ponownie przesłuchana Adela K, ponownie powiedziała że to Szymon S. spalił dziecko w piecu.
Tymczasem Szymon był nieuchwytny, ukrywał się. Prokurator wydał list gończy oraz zaoczny tymczasowy areszt. Podejrzanego zatrzymano po niecałych dwóch miesiącach.
Wreszcie po trzech latach od popełnienia przestępstwa i żmudnej pracy sztabu ludzi, wydano postanowienie o zamknięciu śledztwa.
Postępowanie przygotowawcze nie było proste, a udowodnienie winy podejrzanym o zbrodnię, którzy ciągle zmieniali zeznania i obciążali się nawzajem było swego rodzaju casusem w dziedzinie prawa karnego. Pod koniec listopada 2008 r. prokurator skierował akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Opolu jako właściwego do rozpoznania tego typu sprawy.
Oskarżenia
Oskarżono Szymona S. o to że w bliżej nieokreślonym dniu listopada 2005 r. w Prudniku, działając w zamiarze pozbawienia życia, bezpośrednio po urodzeniu dziecka płci żeńskiej przez Adę K., wziął dziecko z jej rąk, włożył do reklamówki, polał łatwopalnym płynem i wsadził reklamówkę z dzieckiem do palącego się paleniska pieca kaflowego, wskutek czego poniosło śmierć, tj. o przestępstwo z art. 148 § 2 pkt 1 kk. Ponadto w nieustalonym okresie w swoim mieszkaniu przechowywał bez zezwolenia 30 szt. amunicji myśliwskiej, tj. o przestępstwo z art. 263 § 2 kk.
Adelę K. oskarżono o to, że podczas porodu, rodząc w pozycji stojącej, działając pod wpływem przebytego porodu, tuż po urodzeniu dziecka, pozostawiła je bez opieki i nie udzieliła pomocy, po czym zgodziła się na jego śmierć, tj. o przestępstwo z art. 149 w zw. Z art. 31§ 2 kk. Ponadto w lutym 2006 r. umyślnie podpaliła altankę, rzucając zapalony papieros na pościel, czym spowodowała pożar na szkodę Jadwigi S., przy czym czynu tego dopuściła się, odbywając karę za umyślne przestępstwo podobne, tj. o przestępstwo z art. 288 § 1kk w z art. 64 § 1kk.
Sąd Okręgowy w Opolu po kilkukrotnym odraczaniu sprawy, celem uzyskania dodatkowej opinii biegłych psychiatrów co do stanu zdrowia Adeli K. oraz przesłuchaniu świadków, zmienił kwalifikację prawną odnośnie oskarżonych.
Wyrokiem z dnia 5 września 2008 r. Sąd Okręgowy skazał Szymona S. na karę łączną 4 lat pozbawienia wolności, Adelę K. na karę łączną 3 lat pozbawienia wolności i naprawienie szkody spowodowanej pożarem na rzecz pokrzywdzonej. Na skutek apelacji wniesionej przez obronę, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wyrok I Instancji utrzymał w mocy.
Tyle sucha litera prawa. Znów przytoczę powiedzenie znanego karnisty: "Każda zbrodnia krojona jest na inny wymiar". Czy sprawiedliwy wyrok? Za tak okrutną zbrodnię? Nie nam oceniać. Ścieżki ich życia pozostaną już kręte. Skazani prawdopodobnie są już na wolności. Czy odsiadywanie kary było dla nich lekcją życia? Wątpię, ich spaczona psychika nie ulegnie zmianie.
Tak się zakończyła opowieść o zbrodni dzieciobójstwa.
Luiza Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze