Artykuły
Polsko-czeskie remonty dróg: Czesi "wstrzemięźliwie popierają"
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 14 - Sierpień 2013r. , godz.: 10:31
Starosta prudnicki już kilkakrotnie zasiadał z partnerami z Czech (a także sąsiedniego powiatu nyskiego) do rozmów w sprawie budowania wspólnej infrastruktury. Istnieje szansa na duży projekt, który poprawi komunikację w (euro)regionie. Publikujemy odpowiedź Radosława Roszkowskiego na nasze pytania w tej sprawie. Które drogi brane są pod uwagę? Jakie atrakcje turystyczne planują samorządy? Jaki jest cel tych działań? Ile pieniędzy potrzeba na ich podjęcie? I wreszcie - skąd je wziąć?
Już trzykrotnie, w różnych konstelacjach osobowych spotykałem się ze stroną czeską. Chcieliśmy ustalić, które drogi interesowałyby nas najbardziej, jeśli chodzi o ich modernizację, a nawet budowę. Wszystko to odnosi się do Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej na lata 2014-2020, trwa właśnie jego tworzenie, a w zasadzie - finalizowanie.
Po starych śladach, ale od podstaw
Chcemy wygenerować z naszego terenu możliwie jak najwięcej połączeń drogowych - istniejących (choć będących w złym stanie) oraz potencjalnych (które można przedłożyć jako projekty strategiczne).
Z pierwszych spotkań wynika, że interesuje nas kilka dróg. Pierwsza to: Slezské Pavlovice - Laskowice (w tym przypadku należałoby ponieść duże nakłady, związane prawdopodobnie z budową wiaduktu nad torami kolejowymi; jest to więc mało realne zadanie, ale też niewykluczone). Drugie możliwe połączenie to: Dytmarów - Slezské Pavlovice (drogą gminną). Taka opcja rozwiązałaby w dużej mierze problemy komunikacyjne oraz przezwyciężyła, można tak powiedzieć, izolację geograficzną tej czeskiej miejscowości. Chodzi o otwarcie na nowe perspektywy rozwoju gospodarczego (a także turystycznego) na tamtym terenie. Obie drogi byłyby budowane po starych śladach, ale w zasadzie od podstaw.
Jak było i jak jest
Jeśli chodzi o te tereny, pojawiła się propozycja stworzenia obiektu turystycznego, który wykorzystywałby fakt, że na tym obszarze, po obu stronach granicy, mają być budowane wiatraki. Zrodziła się koncepcja edukacyjno-turystycznego projektu, który zakładałby m.in. budowę wiatraka, wzorowanego na dawnych tego typu urządzeniach - drewnianych, ze swego rodzaju śmigłami. W środku mieściłoby się, w jednej części - muzeum etnograficzno-kulturowe (pokazujące, jak mielono kiedyś mąkę w młynach napędzanych przez wiatr, czy też prezentujące urządzenia używane przez ludność do zbiórki czy młócenia zboża), w drugiej zaś części prezentowano by nowoczesne metody produkcji energii odnawialnej.
Chodzi więc o zestawienie - jak było kiedyś i jak będzie w przyszłości. Wiatrak stanąłby po stronie czeskiej, a jego pomysłodawcą jest firma, która zajmuje się energią odnawialną po stronie Czech. Przy okazji byłaby to również wieża widokowa. Warto zauważyć, że w pobliżu znajduje się rezerwat przyrody; na jego terenie można podobno zobaczyć orła białego czy czarnego bociana.
Jak to było za PRL-u
Kolejny pomysł to budowa ścieżki rowerowej wzdłuż granicy - od Krzyżkowic ku Trzebinie. Raczej nie dochodziłaby ona do samej Trzebiny, lecz rozwidlała się w pobliżu i kierowała na prawo, w dół, w stronę najbliższej czeskiej miejscowości. Mamy zamiar zrobić użytek z dawnej infrastruktury granicznej, być może korzystając z obiektów w Krzyżkowicach, a być może budując nowe budki oraz wieżę wartowniczą. Stworzylibyśmy produkt turystyczny w postaci np. kontroli granicznej, takiej zrekonstruowanej. Chodzi o przypomnienie, jak to było za PRL-u, jak wyglądały dokumenty, jak robiono kontrole. Można też poopowiadać o tym turystom, dla wielu może to być atrakcja. Pomysł godny rozważenia, zwłaszcza, że nie wymaga dużych nakładów. Należałoby wykarczować zakrzaczenia w pasie granicznym (tam, gdzie maszerowali wartownicy), poprawić gliniaste podłoże, utwardzić je, może nawet asfaltem.
Następnym pomysłem, który nie został jeszcze omówiony ze stroną czeską (ale wstępnie skonsultowałem to z burmistrzem Głogówka), jest budowa przedłużenia drogi gminnej pomiędzy Racławicami Śląskimi a miejscowością Studnice w Czechach. Burmistrz przychylnie odnosi się do tematu, ale też my nie możemy za bardzo wnikać jako powiat, bo to nie nasza droga.
Łąka Prudnicka, Pokrzywna, Jarnołtówek itd.
Jeśli uda nam się ruszyć z tym projektem, to w drugim etapie można zastanowić się nad przedłużeniem drogi w kierunku Olbrachcic. Jest to już gmina Biała, acz na drodze powiatowej. Zobaczymy, na ile jesteśmy zgodni ze stroną czeską, później będzie można doklejać i dosztukowywać.
Na spotkaniu polsko-czeskim w Prudniku zaproponowałem modernizację ciągu drogowego, początek w Łące Prudnickiej (na drodze powiatowej), następnie powiatówką do Pokrzywnej, z Pokrzywnej powiatówką powiatu Nyskiego do Jarnołtówka, w Jarnołtówku drogą gminną do Konradowa, później lecimy niedaleko granicy w kierunku Podlesia, w Podlesiu przeskakujemy na stronę czeską i włączamy się w drogę wojewódzką kraju ołomunieckiego na kierunku: Mikulovice i Zlaté Hory.
Dawałoby to powiatowi prudnickiemu spore korzyści. Drogę z Łąki Prudnickiej do Pokrzywnej można by zmodernizować z wydzieleniem pasa dla rowerów. Jest to istotna droga; duża część osób jedzie w te okolice na rybkę i chce pospacerować po Górach Opawskich. W tym przypadku nie byłoby to tworzenie nowych dróg, lecz praktycznie modernizacja już istniejących. Rozmawiałem w tej sprawie z Zarządem Dróg Powiatowych w Nysie. Powiat nyski ma dłuższą granicę, większe możliwości pokazania połączeń transgranicznych.
Wrzesień jest tym miesiącem
Jeśli chodzi o okolice Łąki i Moszczanki, myślę, że potrzebujemy 2,5 mln zł, licząc razem z budową pasa rowerowego, natomiast jeśli chodzi o całość przedsięwzięcia, to koło 6 mln euro byłoby nam potrzebne. Jeśli chodzi o okolice Dytmarowa i Slezských Pavlovic, myślę, że potrzebujemy około 2 mln zł. Droga Laskowice - Slezské Pavlovice - podobnie; ale do tego doszedłby jeszcze koszt budowy wiaduktu, co jest mało realne, ponieważ sam wiadukt to około 6 mln zł.
Walczymy o dofinansowanie w wysokości 85%. Wrzesień jest tym miesiącem, kiedy to Ołomuniec będzie oczekiwał na różne propozycje. Podejście czeskie jest ostrożne, zwłaszcza w kontekście kraju ołomunieckiego. Ze strony Zlatych Hor jest lepiej. Ogólnie rzecz biorąc, Czesi wyrazili wstrzemięźliwe poparcie. Wiadomo, nie są oni łatwym partnerem.
Dla nas priorytetem jest rozwój gospodarczy tych terenów. Żeby tak się działo, trzeba stworzyć dogodne połączenia w różnych kierunkach. Dużym nieszczęściem dla Prudnika jest fakt niedobrego skomunikowania go z autostradą. Dojazd do naszego miasta nie należy do najdogodniejszych.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze